poniedziałek, 27 czerwca 2016

Rozdział 2.9.

Poranki zawsze były najgorsze. Budzenie się samemu w łóżku tuż przed budzikiem i patrzenie jak wskazówka przesuwa się wolno na godzinę siódmą rano. Wstanie z łóżka było jakby spełnieniem marzeń. Hermiona nienawidziła poranków. Nie żeby uwielbiała pozostałe części dnia. Jedynym momentem, który naprawe lubiała była chwila spędzona ze Scorpiusem tuż przed położeniem go spać i po powrocie z pracy. Zchodząc na dół przeklinała siebie za bycie tak okropną. Jednak nie potrafiła pokonać w sobie wszystkich niepewności, jakie rodziły się w niej w związki z Draconem. 
- Hej - mruknął Malfoy, odwracając się w jej kierunku, kiedy zeszła do kuchni. Stał przy blacie i opierał się o niego dłońmi. Uśmiechnął się do niej szeroko, patrząc jednak niepewnie. Podeszła do niego i wtuliła się w jego ciało. Przez kilka ostatnich dni zdążyła już przywyknąć na nowo do jego obecności i tak bardzo nie chciała go stracić. 
- Przepraszam - szepnęła, wspinając się na palce, aby pocałować blondyna w usta. Draco odwrócił głowe w strone drzwi, słysząc ogłos stópek, niedaleko kuchni. Objął szatynke w tali i cmoknął ją szybko w usta, zanim Scorpius zdąrzył wejść do kuchni. Uśmiechnął się delikatnie do Hermiony i posadził ją na wysokim krześle przy wyspie kuchennej. Po chwili naprzeciwko niej usiadł Scorpius, przecierając zaspane oczy. Draco postawił przed kobietą kubek z kawą, a przed chłopcem kakao. 
- Co powiecie na Wesołe Miasteczko jutro? - zapytał Malfoy, podając Scorpiusowi miskę z płatkami. Chłopiec gwałtownie pokiwał głową, uśmiechając się do blondyna szeroko.

//~¤~\\
Harry wyszedł z treningu pół godziny później niż zawsze. Z dwa razy większą liczbą siniaków i trzy razy bardziej zdenerwowany niż zawsze. Zarzucił sportową torbę na ramie i ruszył w strone swojego samochodu. Warknął, wściekle kopiąc w kamień na drodze. Spojrzał w strone swojego Audi i warknął ponownie, widząc jak o jego maske opiera się Blaise. Podszedł do niego i skrzyżował ramiona na piersi, patrząc na niego wyczekująco.
- Pokłóciłem się z Ginny - oznajmił, zagryzając wargę Zabini. Harry westchnął cicho i otworzył drzwi samochodu od strony pasażera. Wsiadł do środka i skinął na przyjaciela. Poczuł jak jego telefon wibruje w jego kieszeni. Wyciągnął go i spojrzał na wyświetlacz. Zmarszczył brwi, widząc zdjęcie Ginny. 
- Co się stało? - zapytał szybko, słysząc jak rudowłosa płacze do słuchwaki. 
- Przyjedź do mnie - poprosiła cicho. 
- Za piętnaście minut będę - obiecał, patrząc uważnie na Blaise'a. Ginny rozłączyła, szepcząc ciche dziękuje. Uruchomił silnik samochodu i wyjechał z parkingu. Po kilku minutach zaparkował przed domem Blaise'a i Ginny. Zabini machnął na niego ręką i rozparł się na siedzeniu. Harry wysiadł i podbiegł do drzwi domu. Zapukał cicho i wszedł do środka. Ginny siedziała w salonie, przytulając do siebie dużego misia z kokardą na szyi. Podszedł do kanapy i objął kobietę. 
- Blaise mnie zdradził - szepnęła w jego koszulke, szlochając cicho. 
- Kiedy?
- Nie wiem. Ma dziecko z żoną Malfoy'a. Mówił, że mu na mnie zależy. Dlaczego ja mam takiego pecha do facetów? - zaszlochała, wtulając się w ramiona Harry'ego. Mężczyzna cmoknął ją w czubek głowy i westchnął cicho. - Blaise powiedział, że wcale tego nie żałuje. 
- Nie żałuje czego?
- Że mnie okłamywał. 
- Alice urodziła się dwa miesiące po tym jak zaczęliście się spotykać. 
- Ale...
- Przysięgam, urodziła się w grudniu. Blaise nigdy cie nie zdradził.
- Tak, tylko gdyby to chodziło o nasze dziecko, też by tak postąpił. 
- Próbowałaś z nim rozmawiać? 
- Nie, i nie zamierzam. Przekaż mu, że jak chce to niech wraca do domu, ale ma się do mnie nie odzywać - oznajmiła i starła łzy z policzków. Podniosła się z miejsca, zabierając koc z oparcia kanapy. Zostaławiła Harry'ego samego, kierując się do swojej sypialni. Potter westchnął cicho, kręcąc zrezygnowany na upartość jego przyjaciół.

//~¤~\\
Draco wpisał kod w windzie i oparł się plecami o barierke. Jęknął cicho, czując wibracje swojego telefonu, którego nie wypuścił z rąk od samego rana. Przeczesał palcami włosy i spojrzał na wyświetlacz. 
- Czego chcesz, Blaise? - warknął do słuchawki. 
- Możesz być czasem milszy - usłyszał cichy, kobiecy głos. Zmarszczył brwi zaskoczony.
- Ginny? 
- Brawo, bystrzachu. Masz czas?
- Nie zbyt, do wieczora jestem zawalony spotkaniami. 
- To zajmie tylko pięć minut - nalegała. 
- Możesz przyjechać do mojej firmy po czternastej? 
- Jest szesnasta, Draco - zaśmiała się kobieta. Malfoy spojrzał na swój zegarek i ze złością stwierdził, że od dwudziestu minut wciąż jest trzynasta piętnaście. 
- Za godzinę?
- Wyślij mi adres - poprosiła i, żegnając się, rozłączyła. Draco szybko wysłał SMS z adresem swojej firmy i wysiadł z windy, zmierzając od razu do sali konferencyjnej. Uśmiechnął się lekko do kobiety, siedzącej przy długim, szklanym stole. Zajął miejsce naprzeciwko niej i wyjął z teczki dokumenty. 
- Draco, Draco, długo musiałam na ciebie czekać - oznajmiła brunetka z zielonymi oczami, podkreślonymi delikatnymi kreskami. Jej czerowne usta układały się w delikatny uśmiech, a paznokcie pomalowane czarnym lakierem stukały z powierzchnie stołu. Blondyn zaśmiał się cicho, wertując kartki umowy. 
- Naprawde przepraszam.
- Kim była kobieta, która zbyła mnie rano?
- Hermiona. I wcale cie nie zbyła, tylko przekazała moją wiadomość - oznajmił, uśmiechając się szerzej. 
- Nigdy nie zdarzało ci się takie zachowanie. 
- Pauline, nie znasz mnie wystarczająco długo.
- Zauważyłam. Ładna. 
- Chcesz mi ją zabrać? Woli mnie i nikogo innego. Łapy precz. Zajmij się moim rozwodem, a potem weź sobie Emily. 
- Mam dla ciebie ważną decyzje. 
- Śmiało.
- Emily jest w ciąży, a ty jesteś ojcem - oznajmiła kobieta, zaskakując tym samym mężczyzne, który pił wode ze swojej szklanki. Zachłysnął się wodą i oblał swoją koszule, patrząc na Pauline wielkimi z zaskoczenia oczami. Pauline McArthur była niezaprzeczalnie najlepszym adwokatem, jednak czasami przechodziła samą siebie ze swoimi pomysłami. - Nie rób takiej miny, jakbyś nie wiedział skąd biorą się dzieci. 
- To nie jest zabawne, Pauline. Przecież nikt nie uwierzy jej na słowo. Nie spałem z nią od ponad trzech lat. 
- Jak często ją zdradzałeś?
- Nigdy jej nie zdradziłem. 
- Ta dziewczyna...
- Hermiona nie ma tu nic do rzeczy. Jest kimś więcej niż zwykłą kochanką. 
- Chodzi mi o to, że ona ma dowody twojej zdrady, my nie mamy nic. Ma nawet niepodważalne wyniki badań na ojcostwo waszego nienarodzonego dziecka. 
- Nie... 
- Możesz nie dostać tego rozwodu, póki ona się na niego nie zgodzi. 
- Żartujesz teraz. 
- Przykro mi. Muszę już iść. Jeśli będziesz miał jakieś informacje niezwłocznie mi je przekaż. 
- Tak zrobię - skinął głową. Podniósł się z miejsca, sciskając dłoń kobiety, która posłała mu blady uśmiech. Kiedy tylko Pauline opuściła pomieszczenie, Draco wyszedł i skierował się do łazienki w swoim gabinecie. Zamknął szczelnie drzwi i oparł się rękoma o blat przy umywace. Zwiesił głowe w przód, oddychając głęboko. Był pewny swojego, a Emily zwyczajnie musiała go okłamywać. Zbyt często pił, aby być w stanie zrobić jej dziecko. Podniósł wzrok na lusto i zacisnął pięść, poczym uderzył w tafle lustra, zbijając je na maleńkie kawałki. Po jego ręce spłynęła krew, kapiąc do umywalki. Zacisnął powieki, słysząc pukanie do drzwi. 
- Panie Malfoy, pani Zabini do pana - usłyszał głos swojej sekretarki i przeklnął cicho. Spróbował wyprostować palce, jednak poczuł tylko większy ból, więc przyłożył do poranionych kostek ręczniki papierowe. Wyszedł do swojego gabinetu, gdzie zastał Ginny, siedzącą na kanapie w rogu pomieszczenia. Uśmiechnęła się do niego lekko, kiedy usiadł obok niej, przytulając ją delikanie. Wyciągnęła z tobry brązową koperte i podała ją blondynowi. Zaskoczony otworzył ją i wyjął z niej kilka kartek. 
- Skąd to masz? - zapytał, patrząc na wynik testów. 
- Z dokumentów Blaise'a. Znalazła je dzisiaj, kiedy prosił mnie o jakieś papiery do pracy. 
- Wiedział od początku - mruknął do siebie, podnosząc się z miejsca. Wygrzebał z szuflady biurka kluczyki do swojego samochodu i zabrał z krzesła swoją marynarke. 
- Odwiozę cie do domu, okey? - zapytał Ginny, patrząc uważnie na kobiete. 
- Będę wdzięczna. 
- Nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś - oznajmił, wychodząc z gabinetu zaraz za rudowłosą.

//~¤~\\
Hermiona spojrzała z uśmiechem na małego Liama, bawiącego się swoim ulubionym misiem. Na kanapie w salonie siedziała Margaret i Scorpius, oglądając bajki, a ona mogła poświęcić więcej czasu dla swojego rocznego bratanka. Dochodziła ósma wieczorem, a jej brat obiecał odebrać dzieci przed dziewiątą, choć jego synek chodził spać znacznie wcześniej i teraz ziewał, marudząc cicho. Wzięła go na ręce i wstała z bujanej ławki w jej ogródku. 
- Ukrywasz przede mną coś jeszcze? - usłyszała rozbawiony głos Dracona tuż za swoimi plecami, kiedy szła do domu. Obróciła się i dostrzegła go, uśmiechającego się w jej kierunku. - Chociaż wiesz, taki widok jest najlepszym jaki widziałem. W sumie ten maluch powinien mieć blond włoski i moje oczy, ale i tak jest cudowny. 
- Jesteś beznadziejny - oznajmiła cicho, kiedy podszedł do niej. Nachylił się nad nią, puszczając jednocześnie oczko. Cmoknął ją w usta, uśmiechając się, kiedy oddała jego pocałunek.
- A tak szczerze, to czyj to bobas?
- Matta i twojej siostry. Liam, poznaj swojego pokręconego wujka - zaśmiała się, widząc minę mężczyzny. 
- Jesteś strasznie zabawna - sarknął, wchodząc do salonu. Zobaczył Margaret, biegnącą w jego strone i uśmiechnął się szeroko. 
- Wujek! - zawołała z uśmiechem, rzucając się mu na szyje, kiedy tylko kucnął przed nią. 
- Aleś ty wyrosła, Meggie - mruknął z podziwem. Kątem oka dostrzegł jak Scorpius wychodzi z pokoju przytulając do siebie swojego smoczka. Cmoknął dziewczynke w czubek głowy i podniósł się. - Zaraz wracam - rzucił do Margaret i Hermiony, wychodząc do pokoju Scorpiusa. Nienawidził kiedy jego chłopiec był chociaż smutny, a już szczególnie z jego powodu.

//~¤~\\
Dobry wieczór! Przepraszam Was serdecznie za tak długą przerwę, jednak na początku czerwca zaczęłam prace i nie miałam zwyczajnie sił na pisanie rozdziałów, bo musiałam jeszcze pogodzić to ze szkołą, ale teraz postaram się to naprawić. Nie stawiam konkretnego terminu dla nowych rozdziałów, jednak myślę, że będą one publikowane co dwa tygodnie. 
Pozdrawiam,
Alex_x.