czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 5.

Harry przemierzał korytarze Hogwartu razem z Draconem. Szli w kierunki klasy eliksirów. Mieli zgłosić się do Slughorna w sprawie kolejnych treningów Slytherinu.
- To co, Potter, gadałeś już z Weasly'em? - zapytał kiedy dochodzili do gabinetu nauczyciela.
- Sądzisz, że nawet jeśli z nim pogadam to czegoś się dowiem? Błagam, on jest bardziej cięty na mnie niż na Hermionę.
- Dobra, ale od tego szlabanu, ona nic tylko na mnie warczy za nie wiadomo co. Tylko jej o tym nie mów, bo za to też mi się oberwie - Harry zaśmiał się i zapukał do drzwi gabinetu nauczyciela. Profesor Slughorn wpuścił ich do środka i kazał usiąść na krzesłach. Chłopcy zajęli miejsca obok siebie i spojrzeli po sobie zdziwieni. Nauczyciel usiadł za biurkiem.
- Pewnie zastanawiacie się czemu kazałem Wam się zjawić - odezwał się, na co obaj skinęli lekko głowami. - Chodzi o Wasze treningi. Mniemam, że profesor Weasley nie powiedział Wam o zmianie terminów  meczów, które macie razem grać. Będziecie musieli trenować sami, w czasie, kiedy profesor Weasley będzie miał lekcje - oznajmił. Możecie już wracać na lekcje - dodał, kiedy chłopcy przybili sobie piątkę. Pożegnali się z nauczycielem i wyszli na korytarz. Wrócili do sali transmutacji i zajęli swoje miejsca. Harry usiadł obok wściekłej Hermiony.
- Stało się coś? - zapytał cicho, kiedy McGonagall pisała coś na tablicy.
- Muszę jeszcze raz odbyć szlaban u Rona. A McGonagall odjęła mi 100 punktów.
- Za co? - zdziwił się chłopak.
- Za oszukanie nauczyciela - prychnęła zdenerwowana.
- To też nasza wina - stwierdził, jednak Hermiona pokręciła głową.
Po lekcjach Hermiona zaszyła się w swoim pokoju, a Harry i Draco wyszli na boisko, żeby przygotować ze swoimi drużynami harmonogram treningów. Od pewnego czasu ich drużony nie kłuciły się o miejsce na boisku, co było wielkim szokiem dla nauczycieli. W między czasie Hermiona przeszukiwała swój kufer, aby znaleźć podręcznik do eliksirów. Była pewna, że ją tan zostawiła. Po chwili bezowocnego szukania usiadła na łóżku i westchnęła głośno. Musiała napisać esej na eliksiry, a bez książki będzie jej ciężko.
                                   ***
W Pokoju Wspólnym Gryfonów siedział Harry razem z Emmą. Dziewczyna, na prośbę Pottera opowiadała mu o sobie. On słuchał jej uważnie i śmiał, kiedy opowiadała o swoich przygodach z Hermioną. Oboje siedzieli na kanapie blisko siebie i wpatrywali się w kominek. Kiedy Parker skończyła opowiadać, odwróciła się przodem do Pottera.
 - Ile miałeś dziewczyn? - zapytała, patrząc uważnie na chłopaka.
 - Dwie - odpowiedział. Uśmiechnęła się i wyciągnęła nogi, kładąc je na kolanach Gryfona. - Nie za wygodnie?
 - W sam raz.
 - Zawsze byłaś taka wygadana?
 - Od urodzenia. Ale podobno to nic złego. Pójdę już się położyć - dodała po chwili i wstała z kanapy, ruszając w stronę dormitorium. - Dobranoc.
 - Dobranoc.
                                  ***
Hermiona siedziała w swoim pokoju i czytała podręcznik do eliksirów. Miała dość dzisiejszego dnia. Najchętniej zakipałaby się w łóżku i nie wychodziła. O 18 miała odbyć kolejny szlaban u Rona. To była jej wina. Wiedziała o tym doskonale. Jednak miała dość tego, że wszyscy od niej wymagają bycia idealną, dobrą i poukładaną dziewczynką. Napisała esej na eliksiry i wyszła z pokoju. W Pokoju Wspólnym siedział Draco razem z Blaisem. Obaj popijali Ognistą i dyskutowali o czymś żywo. Przeszła przez salon i wyszła na korytarz. Pod biblioteką spotkała Harry'ego. Z uśmiechem obserwowała jego zachowanie w stosunku do jedenastoletniego chłopca ze Slytherinu. Chłopczyk miał zapłakane oczka, a Potter próbował go uspokoić. Podeszła do nich i przykucnęła obok Gryfona. Posłała mu delikatny uśmiech. 
 - Co się stało? - zapytała łagodnie, a chłopiec zachlipał i spuścił głowę. 
  - Greengrass kazała mu znaleźć Malfoy'a, a biedactwo nie wie, gdzie ma go szukać - odpowiedział Harry. Hermiona zaśmiała się i podniosła, łapiąc chłopca na ręce. Podała Potterowi książkę, którą musiała oddać do biblioteki. 
  - Mugłbyś odnieść za mnie? - uśmiechnęła się delikatnie. Chłopak skinął głową i wszedł do biblioteki. Gryfonka zawróciła w stronę swojego dormitorium. Po kilku minutach stanęli pod portretem i dziewczyna wypowiedziała hasło. Draco wciąż siedział na kanapie razem z Blaisem. Postawiła chłopca na ziemi i podeszła do Ślizgonów. Pochyliła się na ich ramionami, opierając się o oparcia kanapy. 
 - Coż Cię, Granger do mnie sprowadza? - zapytał Malfoy, uśmiechając się kpiąco na widok szatynki. Ta tylko prychnęłai wyprostowała się. 
 - Twoja dziewczyna kogoś do Ciebie przysłała - oznajmiła ze złośliwym uśmiechem. Wiedziała, czym go najbardziej zdenerwuje. Nie myliła się i tym razem. Słysząc uwagę o dziewczynie, chłopak spiął się. Zdawał sobie sprawę o kim mówi Gryfonka. Zgromił ją wzrokiem, wstał z kanapy i odwrócił się do chłopca. 
 - Czego ode mnie znowu chce Greengrass, Tonny? - zapytał, pochylając się do jedenastolatka. 
 - Kazała Ci powiedzieć, że musi z tobą bardzo pilnie porozmawiać -  odpowiedział chłopiec. Przestał już płakać i uspokoił się. 
 - Już do niej idę. Blaise, wybaczysz?
 - Pani twego serca czekać nie może - zaśmiał się Zabini, za co przyjaciel zmroził go wzrokiem. Hermiona natomiast parsknęła śmiechem i wyszła z Pokoju Wspólnego kierując swoje kroki do gabinetu Weasley'a. 
                                  &&&&
Przepraszam, że tak długo nic nie dodałam. Postaram się wstawić następny rozdział najszybciej jak to będzie możliwe. 

Pozdrawiam,
Alex_x.