piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 17.

Przewróciła się poraz kolejny na drugi bok, podciągając kołdre. Spojrzała w stronę okna, które, była pewna, że zamykała. Zsunęła nogi na podłogę i wzdrygnęła się, czując chłód bijący od niej. Przemknęła szybko przez pokój i zamknęła okno. Odwracając się w stronę łóżka, krzyknęła cicho, widząc na swoim biurku sowe z listem doczepionym do nóżki. Podeszła do niej i odwiązała kawałek papieru.
Tam gdzie zawsze. Teraz.
Xx
Uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do szafy, upewniając się, że jej współlokatorki napewno śpią. Przebrała się szybko w pierwsze lepsze dżinsy, bluze i tenisówki, poczym wymknęła się z pokoju. Przeszła przez Pokój Wspólny i wyszła na korytarz. Sprawdziła czy nie zapomniała różdżki i ruszyła w stronę nieczynnej klasy zaklęć. Już po kilku minutach weszła do środka. Przy jednej z ławek stał wysoki chłopak, ubrany w dres i ciemną bluzę, której kaptur zasłaniał jego włosy. Stał z rękoma założonymi na piersi.
- Pół godziny - rzucił, bez zbytecznych słów przywitania.
- Przepraszam. Zacznij się ze mną umawiać jakoś normalnie, a nie... To trudne, szczególnie po trudnym dniu.
- Masz coś dla mnie.
- Cóż pewna osóbka wystarczająco zepsuła mi plany i nic się nie dowiedziałam. Ale możesz być spokojny. Wiele nie trzeba, że wyciągnąć z niej to co potrzeba.
- Jesteś pewna? Gdyby tak było czy prosiłbym cię o pomoc?
- Ty nie poprosiłeś - przypomniała, prychając cicho pod nosem.
- Chcesz się nad tym rozdrabniać? To co uda Ci się z niej wyciągnąć może być wystarczające, żeby nigdy nie dowiedziała się o tym co się wtedy stało.
- Usunięcie jej tych wydarzeń może nie załatwić sprawy.
- Załatwi i ty o to zadbasz.
- Jasne, zawsze ja - mruknęła wściekła.
- To była też Twoja wina.
- Uwiodłeś mnie - krzyknęła, patrząc na bezczelny uśmiech na jego twarzy.
- Dałaś się uwieść. Wiedziałaś kim jestem dla niej.
- To Twoja wina - oznajmiła pewnie i ruszyła do wyjścia. Mężczyzna zaśmiał się, jednak nic nie odpowiedział. Dziewczyna wyszła z klasy i szybko przemknęła przez korytarze.

Harry obudził się w doskonałym humorze. Leżał na boku, próbując przyzwyczaić się do jasności jaka panowała w pokoju. Kotary wokół łóżka były zaciągnięte. Zastanawiał się gdzie podziewa się Ginny, który nigdy nie lubiła wczesnego wstawania, a była dopiero ósma. Podniósł się do pozycji siedzącej. Po kilku minutach tuż przy łóżku pojawiła się Weasley, ubrana w krótkie spodenki i białą bokserkę. Włosy miała spięte w kucyk. Wspięła się na łóżko, siadając naprzeciwko niego.
- Wstałaś wsześniej - zauważył, dotykając opuszkami palców jej policzka.
- Znowu masz koszmary - oznajmiła, zupełnie ignorując jego słowa.
- Może.
- O czym?
- Nie pamiętam.
- Miałeś ze mną rozmawiać - przypomniała.
- Wiem, ale naprawde nie pamiętam - stwierdził i posadził Weasley na swoich kolanach. Oparł czoło o jej i uśmiechnął się delikatnie. - Nigdy nie pamiętam co mi się śni.
- Chce Ci pomóc - mruknęła.
- Masz śliczne oczy - stwierdził, chcąc zmienić temat.
- Nie bajeruj mnie i nie zmieniaj tematu.
- Gdzieżbym śmiał.
- Martwię się o Hermione.
- I to niby ja zmieniam temat? - zaśmiał się, kładąc z powrotem na łóżku i zginając nogi w kolanach, aby oprzeć o nie Ginny.
- Ty nie rozumiesz.
- Oświeć mnie. Ale nie mów mi jakiś bzdur o Malfoy'u.
- Czemu tak go bronisz?
- Wiele mu zawdzięczam i już.
- No dobrze, skoro nie o nim, to porozmawiajmy o moim bracie.
- Którym? - uśmiechnął się lekko widząc jej zirytowane spojrzenie.
- Harry, to poważna sprawa - oznajmiła, łapiąc go za ręce.
- Jestem za młody na takie sprawy.
- Harry - rzuciła ostrzegawczo.
- Mów, skarbie, będę poważny.
- Ron chce wrócić do Hermiony.
- Ale ona ma Malfoya.
- Czego ona najbardziej nie lubi z Malfoy'u?
- Chyba nie...? - podniósł się, aby usiąść i spojrzał zaskoczony na Gryfonkę.
- Właśnie o to.
- On tego nie zrobi.
- Jesteś taki pewny?
- Ona na to nie zasługuje.
- Ron jest zdolny nawet to tego.
- Porozmawiaj z nią - poprosił.
- Nie posłucha. Ale spróbuję - obiecała, przytulając się mocno do Harry'ego.

Draco siedział przy swoim stole i tępo wpatrywał się w swój talerz z kurczakiem curry. Czuł się dziwnie i nie miało to nic wspólnego z dzisiejszymi testami czy wczorajszą kłótnią z Hermioną. Blaise patrzył na niego ze ściągniętymi brwiami, zastanawiając się co mogło przyczynić się do tego, że jego najlepszy przyjaciel nie tknął swojego ulubionego kurczaka. Po kilku minutach, kiedy wszyscy zaczęli zbierać się albo na ostatnią lekcję albo do pokoi wspólnych, przysunął się do blondyna.
- W porządku? - zapytał, kładąc mu rękę na ramieniu. Potrząsnął głową i podniósł się z miejsca. - Wiesz, że możesz ze mną pogadać, nie?
- Tak, tak, dzięki - mruknął i ruszył do wyjścia. W połowie drogi dogonił go Zabini i razem wyszli na boisko, gdzie zbierali się już wszyscy uczniowie. Draco usiadł na jednej z ławek i spojrzał na Hermiona, która kłóciła się o coś z Harrym. Mimo wszystko musiał przyznać, że kłócić się, to ona uwielbiała. Oparł łakcie na kolanach i schował twarz w dłoniach. Nie chciał już myśleć o wszytkim, co do tej pory zaprzątało mu głowe. Chciał wrócić do dormitorium i iść spać. Tak, to zawsze mu pomagało uciec. Tylko czemu uciec, a nie zapomnieć?
- Hej, Draco, dobrze się czujesz? - usłyszał obok siebie i podniósł głowe, aby spojrzeć w brązowe oczy. Kiwnął twierdząco, choć wiedział, że Hermiony nie okłamie. - Przepraszam za to co powiedziałam.
- Powiedziałaś, to co każdy o mnie myśli - stwierdził cicho, nie odrywając wzroku o jej twarzy.
- Wcale nie, Draco - zaprzeczyła gwałtonie i dotknęła delikatnie jego policzka. - Jesteś cudownym facetem. Nawet jeśli starasz się to ukryć.
- Ale nigdy nie będę jak Weasley - pomyślał i dopiero po chwili dotarło do niego, że powiedział to na głos. Widział jak wszystkie uczucia na twarzy Hermiony zamierają, a dłoń, którą gładziła jego policzek zniknęła, zsuwając się w dół.
- Czy ty...?
- Nie przejmuj się mną. Wcale nie jest mi tak ciężko jak wyglądam.
- To moja wina - stwierdziła.
- Nie, to tylko moja wina i koniec. To co mi powiedziałaś było tylko kropką nad i.
- Kochasz mnie - wyszeptała zdziwiona.
- Co w tym złego, że ktoś może cie kochać? Potter i Weasley też Cie kochają.
- Nie tak jak ty - mruknęła, spuszczając głowe. Draco patrzył jak w jej oczach stają łzy, jak dolna warga zaczyna drżeć. Doprowadził ją do stanu, do którego obiecał sobie, że nie doprowadzi. Chwycił delikatnie jej podbródek i uniósł do góry.
- Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała.
- Ty nie chcesz. A ja? Jeśli ja tego chcę?
- Nie tutaj, aniołku. Zabiorę Cie do dormitorium, dobrze? - powkiwała głową i zaczekała aż Draco poprosi Harry'ego, żeby powiedział Weasley'owi, że Hermiona źle się czuje. Blondyn chwycił ją za ręke i poprowadził w stronę zamku. Gryfonka wtuliła się w ramiona Ślizgona. Draco czuł się winny, że wszystko co teraz się dzieje i jeszcze wydarzy jest jego winą. Wiedział, jakie konsekwencje ma to wszystko, co robił. Wypowiedział szybko hasło do ich Pokoju Wspólnego. Usiadł na kanapie i posadził sobie Hermionę na kolanach, aby móc przytulić ją do siebie jeszcze mocniej.
- Nie płacz. Przecież nie masz o co - zauważył. Granger podniosła na niego wzrok i dotknęła jego policzka.
- Nikt nie ma racji. Ty masz serce - oznajmiła.
- Weasley zdążył mi już dzisiaj pogrozić.
- Cóż... On jest...
- Zazdrosny.
- Co będzie z tobą?
- Co ma być? Kiedy do sobie wrócicie ja wyjadę i tyle. Może w końcu zrobię coś czego sam chcę, a nie to co należy.
- Otworzysz kancelarie - zgadywała z lekkim uśmiechem.
- Do tego potrzebuję studiów, na które mam zamiar iść, a w między czasie będę zarabiał na nie pieniądze.
- Jeśli chcesz mogę Ci pomóc.
- Nie, chcę na to sam zapracować - zaprotestował i podniósł się z dziewczyną na rękach z kanapy. Wspiął się po schodach, prowadzących do ich dormitoriów. Wszedł do pokoju Gryfonki i położył dziewczynę na łóżku. - Prześpij się. Przyda Ci się.
- Zostaniesz ze mną? - zapytała i odsunęła się delikatnie robiąc mu miejsce. Położył się obok niej, podkładając ręke pod głowę i drugą obejmując Hermionę. Nie miał zamiaru spać, ale wiedział, że Granger z trudem zasypia. Nieraz siedział przy niej kilka godzin, aby w końcu zasnęła. Od połowy września było to jego dpdatkowe zadanie. Nie mógł narzekać. Pare dni temu, kiedy październik dobiegł już końca, zaczął się nawet zastanawiać co zrobi, kiedy wszystko się skończy. Hermiona zasypiała zawsze wtedy gdy się do niego przytulała. Pare razy, kiedy spędzała więcej czasu z Harrym, to przy nim zasypiała, co dodawało mu pewnej satysfakcji, że może jednak ufa mu na tyle, żeby się przed nim otworzyć. Jednak za każdym razem, gdy przypominał sobie kim jest, wiedział, że najwięcej na co może liczyć to przyjaźń. To musiało mu wystarczyć.
Odgarnął  kilka pasemek włosów opadających na jej twarz i pogłaskał ją delikatnie po policzku. Mruknęła coś przez sen i wtuliła się w niego.

                                    ~~<>~~
Cześć i czołem. Przybywam z nowym rozdziałem. Kolejny jak zawsze za tydzień w niedziele.
Kto pisał już egzaminy gimnazjalne? Muszę przyznać, że strasznie się stresowałam, ale były dużo łatwiejsze niż próbne. Szczególnie język polski i angielski. Ma ktoś podobne odczucia?

Pozdrawiam,
Alex_x.
PS Przepraszam za błędy.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 16.

Draco usiadł na jednym z foteli w pokoju Hermiony. Dziewczyna stała przy szafie, wygrzebując z niej ciepłą bluzę. Po dwóch godzinach pogoda diametralnie się zmieniła. Zamiast słońca na niebie widać było tylko burzowe chmury, z których lał deszcz. Po kilka minutach Hermiona usiadła na kanapie na przeciwko niego, ubrana w te same spodnie co rano i szarą, męską bluzę kangurke.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytała, przyglądając się chłopakowi z zaciekawieniem. Kiedy ją znalazł i poprosił o rozmowe, wydawał się podenerwowany.
- Będziesz ze mną szczera?
- Tak, tylko powiedz już o co Ci chodzi.
- Czego tak naprawde chcesz?
- Słucham? - jego pytanie zdziwiło ją kompletnie. Zmarszczyła brwi i podniosła się z kanapy.
- Chodzi mi o to, czego chcesz spotykając się ze mną - wyjaśnił spokojnie, obserwując, jak dziewczyna podchodzi do okna i staje tyłem do niego.
- To chyba ustaliliśmi na początku.
- Potter dał mi troche do myślenia.
- Harry? Coś ty mu powiedział?
- Nic mu nie powiedziałem. Martwi się o Ciebie. Boi się, że zrobisz coś głupiego i znów będzie jak ostatnio.
- To co było nie jest sprawą ani Twoją, ani jego. Robię to co chcę, bo jestem już dużą dziewczynką. Czy wam się to podoba, czy nie.
- Nie twierdzę, że nie dasz sobie rady, ale nie mam ochoty robić za błazna.
- Mówiłam Ci już, o co mi chodzi. Chcę, że Ron dał mi spokój.
- Chcesz, żeby był o Ciebie zazdrosny, żeby czuł to, co czułaś, kiedy Cie zdradzał - zdziwił dziewczynę swoją pewnością. Stał tuż za nią i czekał, aż odwróci się do niego przodem.
- Tak sądzisz?
- Nie, Hermiona. Zdaje Ci się, że nikt nie widzi całego bólu, kiedy na niego patrzysz, a on Cie upokarza. Ale tak nie jest. Potter się martwi. Ja też.
- Martwisz się, że będą Cie mieli za palanta i oszusta.
- Zależy mi, jeśli jeszcze tego nie zauważyłaś. Ale w pożądku. Pomogę Ci, skoro tak zależy Ci na zazdrości Weasley'a. Tylko nie zapomnij wysłać mi zaproszenia na swój ślub - stwierdził i ruszył ku wyjściu. Hermiona obróciła się w jego stronę.
- Czyli to koniec? - wyszeptała.
- A co, Weasley już błagał o przebaczenie? - mruknął, nie odwracając się w jej strone. - Póki do siebie nie wrócicie, ja nie powiem, że to koniec. Ty to zakończysz.
- Chcesz, żebym czuła się winna.
- Czego?
- Nie wiem.
- Więc o co chodzi? Skoro nie wiesz, to nie masz powodów do poczucia winy. Idziesz na obiad?
- Nie jestem głodna - mruknęła.
- Nie jadłaś od wczoraj. Powinnaś...
- Nie mów mi co powinnam.
- Nie zachowuj się jak mała dziewczynka, skoro sama już zauważyłaś, że nią nie jesteś - oznajmił i w duchu uśmiechnął się, kiedy Gryfonka ruszyła w jego stronę.
- Lepiej Ci? - warknęła, mijając go.
- O wiele, kochanie - wyszedł za nią i tuż przy drzwiach do ich Pokoju Wspólnego złapał ją za ręke. - Usiądziesz ze mną?
- Niby po co? - zdziwiła się, chowając wolną ręke do kieszeni bluzy.
- Cóż to była tylko propozycja, nie musisz mnie traktować jakbym nie wiem co zrobił.
- Miałam porozmawiać z Harrym.
- A on ostatnio spędza swój wolny czas z Zabinim. Pewnie będzie siedział przy naszym stole. Ale jeśli będzie ci lepiej możemy usiąść u Ciebie - zaproponował.
- W porządku - zgodziła się, wchodząc z blondynem do Wielkiej Sali. Harry siedział przy stole Slytherinu, śmiejąc się razem z Blaisem. Usiedli  naprzeciwko nich i Draco nałożył na swój talerz ryż i warzywa.
- Powiedz mi co jest między tobą a Ginny - poprosiła Pottera, który na jej słowa podniósł na nią wzrok.
- O co Ci chodzi?
- Rozmawiałam dzisiaj z Ginny.
- Hermiono, to co jest między mną a moją dziewczyną to moja prywatna sprawa. Zajmij się swoim związkiem, okey?
- Ale...
- Temat uważam za skończony - oznajmił i wrócił do jedzenia. Hermiona mruknęła coś pod nosem i zajęła się obiadem. Harry w jednym miał jednak racje. Powinna najpierw zająć się sobą, a potem próbując naprawiać jego błędy. Draco ścisnął delikatnie jej dłoń, leżącą na stole i kątem oka zerknął na stół nauczycielski. Weasley patrzył w ich stonę, rozmawiając z Mattem. Czuł w kościach, że coś się szykuje, ale nie był świadom co.

Harry wszedł do dormitorium Ginny pare minut po dwudziestej pierwszej. Zastał tam Lavender i Amelie. Obie były zaskoczone jego widokiem.
- Nie wiecie, gdzie Ginny? - zapytał, zamykając za sobą drzwi.
- W łazience. Zaraz wyjdzie, więc możesz na nią poczekać - zaproponowała Amelia, układając na swoim łóżku podręczniki.
- Dzięki - odpowiedział, siadając na łóżku Ginny, która pojawiła się w pokoju kilka minut później, ubrana w czarne leginsy i jego czerwoną bluzę, sięgającą jej prawie do kolan.
- Harry? - szepnęła zdziwiona, podchodząc do swojego łóżka. Chłopak milcząc posadził ją na materacu i zaciągnął kotary dookoła łóżka. Rzucił na nie Silencio i usiadł na skraju materaca na przeciwko dziewczyny.
- Naprawde masz wrażenie, że Cie olewam? - zapytał.
- Wolisz spędzać cały wolny czas z Zabinim czy Malfoy'em - zauważyła, spuszczając wzrok na swoje dłonie złączone na jej kolanach.
- Chyba nie uważasz...
- Ja nie wiem co mam uważać. Siedzisz z którymś z nich nawet całą dobe.
- Ginny, jesteś moją dziewczyną, a ja nie do końca wiem, jak mam się zachować - wyznał. - Twoje ręce są śliczne, ale spójrz na mnie, jak próbuję mówić o nas - poprosił z lekkim rozbawieniem, podnosząc delikatnie jej podbródek, aby móc spojrzeć jej w oczy. - Ja się staram, tylko nikt mi nie powiedział, co powinienem robić, żeby Cie nie zranić. Musisz mi troche pomóc, jeśli Ci na nas zależy.
- Zależy. Bardzo - zapewniła.
- To dobrze. Obiecuję, że będę Ci poświęcał większość swojego czasu.
- I nie będziesz mnie zostawiał dla Parker.
- Jesteś zazdrosna?
- Ty byłeś zazdrosny o White'a - przypomniała mu, spoglądając w jego oczy, w których czaiło się rozbawienie.
- Śliczną ma pani bluzę, panno Weasley - stwierdził uśmiechając się lekko.
- Mi też się podoba.
- To była moja ulubiona bluza.
- Moja też - odpowiedziała ze śmiechem. Harry nachylił się nad nią, opierając ręce po obu stronach jej nóg. Ginny chwyciła go za kołnierzyk koszuli i przyciągnęła do siebie, aby złożyć na jego ustach delikatny pocałunek.
- I co ja mam z panią zrobić, panno Weasley? - wymruczał, klękając na łóżku.
- Znalazłabym kilka pomysłów.
- Taa? Na przykład?
- Zostań ze mną na noc - zaproponowała. Harry spojrzał na nią z iskierkami rozbawienia w oczach. Popchnął delikatnie Ginny, aby ułożyła się wygodnie na materacu, a sam zawisnął nad nią, podpierając się nagami i rękoma po obu stronach jej ciała. Pocałował ją w usta, a kiedy zaczęła na niego odpowiadać, odsunął się i pocałował jej czoło. Postawił sobie za cel doprowadzenie jej do szaleństwo, co było dość trudne, zważając na jej charakter. Jednak kiedy Potter coś sobie postanowił brnął do tego, aż nie osiągnął celu. Pocałował jej prawą skroń, schodząc w dół, aż dotarł do kącika jej ust i przeniósł się na lewą stronę jej twarzy.
- Harry - mruknęła zniecierpliwiona, na co Gryfon uśmiechnął się pod nosem i przeniósł swoje usta na szyje dziewczyny. - Jesteś wredny - oznajmiła, wplatając palce w jego włosy.
- Jestem, oczywiście - zgodził się, całując wrażliwy punkt tuż za uchem, na co Ginny jęknęła cicho i pociągnęła chłopaka za włosy, aby przenieść jego głowe. - No o co Ci chodzi? - zapytał rozbawiony, widząc jej poczynania. Odgarnął włosy z jej twarzy i pocałował w policzek.
- Możesz mnie wreszcie pocałować?
- Cóż... nie podoba ci się?
- Harry - rzuciła ostrzegawczo i podniosła ręce poczym złapała jego twarz w dłonie. Chłopak zaśmiał się i przechylił głowę, aby po chwili całować jej usta.
- Chętnie bym został, ale muszę wziąć prysznic, a Twoje koleżanki nie byłyby zbyt zachwycone, gdybym chodził po Waszym pokoju bez koszulki - stwierdził, odsuwając się od Weasley delikatnie.
- Nie one miałyby coś przeciwko - mruknęła cicho.
- Mówisz? Onieśmiela Cie mój widok bez koszulki?
- Nie, idioto. Ja miałabym coś przeciwko, żeby Cie oglądały - oznajmiła, próbując podnieść się do pozycji siedzącej.
- Hej, przecież nie jestem jakimś super przystojniakiem, żebyś mogła być zazdrosna - stwierdził, przytrzymując ją w talii.
- Nie? Harry, kiedy ostatnio patrzyłeś na siebie w lustrze?
- Dzisiaj rano.
- Ah tak? I nie widziałeś tego, co pociąga w tobie tak dużo dziewczyn?
- Daj spokój.
- Nie. Uważasz, że one wszystkie lecą na Ciebie bo jesteś Wybrańcem, ale tak nie jest. Na Malfoy'a też lecą, a on ma bardzo bogatą przeszłość. Dlatego teraz pójdziesz do łazienki, weźmiesz prysznic, transmutujesz sobie piżame i będziesz spać ze mną - rozkazała, na co Harry zaśmiał się i podniósł. - Mam iść z tobą? - zapytała zniecerpliwiona.
- A chcesz? - uśmiechnął się nonszalancko.
- Jeśli Cie to pośpieszy - stwierdziła niby obojętnie, choć wizja była bardzo kusząca.
- W takim razie chodźmy - zadecydował i podniósł się z miejsca. Zdjął z łóżka zaklęcia i skierował się do łazienki. - To idziesz, czy nie? - rzucił przez ramie, ignorując spojrzenia Lavender i Amelii.

Kolejny rozdział nieco wcześniej. Następny ukarze się prawdopodobnie dopiero po 23, gdyż muszę przygotować się do egzaminów i nie będę miała czasu na napisanie rozdział, chyba że po nocach, więc przepraszam bardzo.

Pozdrawiam,
Alex_x.

sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 15.

Hermiona obudziła się w wyjątkowo dobrym nastroju, co było skutkiem wczorajszego dnia.  Musiała przed sobą przyznać, że Draco, Blaise i Harry byli świetnymi organizatorami. Zerknęła na zagarek, który wskazywał na dziesiątą. Westchnęła cicho i podniosła się z łóżka. Wyciągnęła z szafy czarne cygaretki i kremową koszulę bez kołnierzyka, poczym szybko się ubrała i wyszła z pokoju. Drzwi pokoju Dracona były lekko uchylone, dzięki czemu mogła zobaczyć panujący w pomieszczeniu bałagan. Zeszła do łazienki, z której akurat wychodził Malfoy. Miał na sobie jedynie dopasowane szare spodnie, a w ręku trzymał ręcznik, którym wycierał włosy. Uśmiechnął się na jej widok i stanął w miejscu.
- Dalej się rumienisz - zauważył z rozbawieniem. Hermiona pokręciła zrezygnowana głową.
- A ty dalej jesteś egoistą? - uśmiechnęła się do niego słodko i podeszła bliżej.
- Cóż, kochanie, to tylko kwestia punktu widzenia - odrzucił ręcznik na poręcz przy schodach i jedną ręką złapał Gryfonkę w talii, aby przyciągnąć ją do siebie. - Twój punkt widzenia jest dość specyficzny, zważywszy, że jako moja dziewczyna wciąż mówisz o mnie takie brzydkie rzeczy - wymruczał jej do ucha.
- Czy ty próbujesz mnie uwieść? - mruknęła rozbawiona, kładąc ręce na klatce piersiowej blondyna. Wcale się nie dziwiła, że pokładał każdą dziewczynę na kolana swoim wyglądem. Była pewna, że dużo pracował na niego.
- Aż tak Ci się podobam? - zaśmiał się, a Hermiona uświadomiła sobie, że gładzi skórę pod swoimi dłońmi.
- Chciałbyś.
- Nie wiesz, czego bym chciał - zauważył pochylając się nad nią i muskając czubkami palców jej policzek. - Ale jeśli mówisz, że Ci się nie podobam... trudno. Skoro się ze mną umawiasz muszę mieć w sobie coś innego.
- Dobrze całujesz.
- Mam Cie pocałować?
- Nie.
- Co powiesz, jeśli to zrobię?
- Walnę Ci.
- Taki szkrab jak ty?
- Nie kpij z mojego wzrostu.
- Gdzieżbym śmiał.
- Ty byś...
- Mówiłem Ci, że spędzają ciekawie czas bez nas - usłyszeli rozbawiony głos Harry'ego, który stał z Blaisem koło kanapy w salonie.
- Jakieś gorące szczegóły? - zasugerował Zabini, patrząc wyczekująco na blondyna.
- Cóż mogę powiedzieć? Przeszkodziliście mi właśnie w zaciąganiu kolejnej niewiasty do łóżka.
- Jesteś okropny - stwierdziła Hermiona, szturchając chłopaka w żebra. Wyswobodziła się z jego objęć i zamknęła się w łazience. Draco zaśmiał się i wszedł na schodu, zabierając wcześniej ręcznik.
- Zaraz wrócę - rzucił do chłopaków.
- Chcesz nas pozbawić takiego widoku? - zawołał za nim Blaise, rozsiadając się na kanapie tuż obok Pottera.
- Blaise, mówiłem Ci już setki razy, że nigdy się z tobą nie umówię - odkrzyknął Draco.
- To nie. Harry się ze mną umówi.
- Może innym razem. Jestem umówiony - oznajmił Gryfon wyciągając przed siebie nogi. - Pansy nie jest chętna?
- Twierdzi, że jestem dzieciakiem.
- Ty? Żartujesz? - udał zdziwionego Draco, pojawiając obok nich i zapinając ostatnie guziki czarnej koszuli.
- Bardzo śmiesznę. Nigdy nie zrozumiem kobiet.
- Ich nie trzeba rozumieć, wystarczy przytakiwać.
- Takiś pewny? - parsknęła Hermiona, stając obok niego.
- Nie - stwierdził, widząc jej spojrzenie.
- Idziesz z nami, Herm? - zapytał Harry.
- Dokąd?
- Jakiś bar.
- Napewno nie. Poza tym obiecałam Emmie, że się z nią zobaczę, a Wam bym tylko przeszkadzała.
- Mi nie przeszkadzasz - zapewnił Blaise.
- Miło z Twojej strony, ale i tak wolę posiedzieć trochę z dziewczynami.
- To jak wrócisz musisz mi opowiedzieć bajnowsze ploteczki. Kto z kim i te sprawy.
- Blaise, może pójdziesz z Hermioną? - zaproponował Harry, rozbawiony rozmową Gryfonki i Ślizgona. - Będziesz na bieżąco.
- To jest...
- Bardzo zły pomysł - przerwała nu szybko Granger i przywołała ze swojego pokoju skórzaną kurtkę.
- Widzimy się później? - zagadnął ją Draco.
- Jeśli będziesz w stanie - odpowiedziała z uśmiechem i cmoknęła go szybko w policzek, poczym wyszła z pokoju, zostawiając chłopców samych. Przeszła korytarzami zamku, aby po chwili stanąć przed portretem Grubej Damy, gdzie czekała już Emma.
- Dobrze, że już jesteś. Weasley płacze na kanapie i nic nie zapowiada się, żeby przestała - oznajmiła Parker.
- Ale czemu płacze?
- Ja wiem? Mówi, że to wina Harry'ego - czarnowłosa wypowiedziała hasło, poczym razem z Hermioną weszły do salonu Gryfonów. Granger usiadła obok zapłakanej Ginny.
- Hej, chcesz się wygadać? - zapytała łagodnie, kiedy rudowłosa skierowała na nią swój wzrok.
- Harry zachowuje się ostatnio jak dupek - wyrzuciła z siebie po chwili. - Miał spędzić ze mną dzisiejszy dzień, a woli go spędzić z kumplami.
- Może zapomniał. Napewno nie chciał Cie skrzywdzić.
- Wczoraj wieczorem, kiedy wróciliśmy do zamku zamiast spędzić te noc ze mną, poszedł do Parker. Zawsze tak jest. Ona go o cokolwiek poprosi, on leci na złamanie karku.
- Masz ochotę, żeby zaszyć się w Pokoju Życzeń, obejrzeć jakiś film i zjeść pizze czy popcorn?
- Ona też musi z nami iść? - mruknęła cicho.
- Nie, jeśli nie chcesz - odpowiedziała starsza z dziewczyn i podniosła się z kanapy, aby podejść do Emmy. - Spotkamy się później, okey?
- Spoko. Na obiedzie?
- Tak. Jak spotkasz Harry'ego czy Draco powiedz mu, że chce pogadać z Harrym, dobrze?
- W porządku - Hermiona wyszła z Ginny z salonu Gryffindoru.
                             ¥¥¥
Draco siedział z Harrym i Blaisem siedzieli w Trzech Miotłach, popijając piwo kremowe. Potter z Zabinim nabijali się ze zdjęć w Proroku Codziennym, czym zaczynali go irytować. Siedzieli tu od półtorej godziny, a rozmawiali - co było zresztą ich zamiarem - tylko piętnaście minut.
- Możecie przestać? - warknął wściekły, pochylając się nad stolikiem, aby zabrać im gazete.
- Zła noc, Dracuś? - zaświergotał Blaise, uśmiechając się do blondyna złośliwie.
- Wal się, Blaise. Mieliśmy o czymś porozmawiać, co podobno nie mogło czekać - przypomniał.
- Chodzi o Weasley'a - oznajmił Harry.
- Raczej nie obchodzi mnie ten ryży przydupas - stwierdził Malfoy.
- Ginny wczoraj wygadała, że przyjął propozycje McGonagall tylko po to, żeby zemścić się na Hermionie. A obaj wiemy, że zwykłe upokorzenie jej przy Gryfonach czy Ślizgonach raczej go niezadowoli.
- Ma się za co mścić?
- Publicznie strzeliła mu w pysk, zwyzywała od dupków, zdradzieckich świń i innych, czego raczej wolałbym nie powtarzać - oznajmił Zabini, a Draco patrzył na niego zdziwiony. Wiedział jaki Hermiona ma temperament i nigdy nie chciałby narazić się na jej gniew. Przynajmniej nie w takim stopniu jak Weasley, aby publicznie go zwyzywała i spoliczkowała. Jednak słyszał też historie, że po rozstaniu z Weasley'em Granger załamała się i rzadko pojawiała się wśród ludzi. Sam już nie wiedział, której wersji wierzyć. Gdyby chciał się dowiedzieć napewno nie zapytałby o to Hermiony, nie chcąc się narażać na jej złość.
- Hermiona dość szybko się pozbierała. Przynajmniej dość szybko zaczęła udawać, że on jest jej obojętny - dodał Potter, jakby czytając w myślach Dracona. Sam blondyn stwierdził sobie szybko, że zadając się z Harrym i Blaisem powinien uważać o czym myśli.
- Uważasz, że Weasley będzie próbował czegoś innego niż publiczne upokarzanie Hermiony? - zaciekawił się, spoglądając na Gryfona.
- Według mnie Hermiona wciąż nie ufa tak jak dawniej. Być może się mylę, ale wciąż musi mieć sobie tamte uczucia. Bez urazy, ale ona tak szybko się nie odkochuje.
- Sugerujesz mi coś? - blondyn uniósł lewą brew do góry w geście zainteresowania, choć w głębi bał się, że Potter zbyt wiele może wiedzieć.
- Nie, jednak sam pewnie masz świadomość, że ona może coś czuć do Weasley'a.
- I uważasz, że wiązałaby się ze mną, gdyby wciąż go kochała?
- Odpowiedz sobie. Naskakiwała na Ciebie przez wakacje i pierwsze dni szkoły, potem tak nagle zaczyna się z tobą spotykać?
- Pozory, Harry. Pozory - oznajmił pewnie.
- Hermiona jest dla mnie jak siostra, ale wiem, że jest tylko zranioną dziewczyną. One szybko nie zapominają.
- Od kiedy taki znawca kobiecej natury z Ciebie?
- Ginny wziąż mi nie wybaczyła, że z nią zerwałem, a Ron zdradził ją i chciał, żeby było jak dawniej.
- Hermiona jest zypełnie inna niż Weasley. Nie chowa głęboko w sobie  urazy.
- Dobra, w porządku. Po prostu na nią uważaj.
- Zachowujesz się gorzej niż jej brat - zaśmiał się Blaise, za co Potter pacnął go w tył głowy. Draco głęboko musiał się zastanowić czy Hermiona nie zgodziła się na ich układ tylko po to, aby wzbudzić większą zazdrość u Weasley'a, a nie, tak jak mówiła na początku, aby dał jej spokój. Te kilka dni, które spędził z nią jako jej chłopak pozwoliły mu poznać ją przynajmniej na tyle, aby się o nią bać. Według niego była tylko małą, kruchą istotą, którą trzeba chronić. Miał dziwne wrażenie, że dla niej wojna nie była tak straszna, jak zdrada Weasley'a.

                       ΩΩΩ ฿฿฿ ΩΩΩ
Oto przybywam z nowym rozdziałem. Z okazji Wielkanocy, chciałabym życzyć Wam wszystkiego najlepszego, wesołych świąt, dużo prezentów i mokrego poniedziałku (Ale bez przesady, żeby ktoś się przypadkiem nie pochorował w tę jakże cudowną pogodę).

Pozdrawiam,
Alex_x.

PS Przepraszam za błędy.