czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział 45.

Hermiona obudziła się dziwnie szczęśliwa. Mimo, że było jej niezwykle ciepło była szczęśliwa. Powodem jej ciepła były ramiona Dracona, który leżał na plecach i obejmował ją mocno, przyciskając do swojego torsu. Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy usłyszała jego cicho pochrapywanie i delikatnie wyswobodziła się się z jego uścisku. Nie chciała go obudzić, ale musiała iść do kuchni napić się i zjeść. Podniosła się powoli z łóżka i odgarnęła z czoła Dracona włosy. Wyglądał jak aniołek, kiedy przekręcał się na bok twarzą do ściany i mruknął coś, czego nie zrozumiała. Miała na sobie koszulkę blondyna i była pewna, że to Malfoy jej ją założył, bo ona nie miała siły na nic innego oprócz pocałowania go i przytulenie się do niego. Podeszła do szafy i wyjęła z niej granatowe rurki i białą koszulkę z nadrukiem Crazy Mofos, którą dostała od Matta na Mikołajki. Sam kupił sobie taką samą i uparł się, że muszą pojawiać się w niej na wszystkich ważnych uroczystościach, jakie odprawia ich matka. Hermionie to w napewno nie przeszkadzało, a nawet bardzo podobało. Nienawidziła tych wszystkich kolacji, które urządzała jej matka przy każdej okazji. Weszła cicho do łazienki i od razu skierowała się pod prysznic. Pamiętała, jak kiedyś Draco stwierdził, że szum wody napewno by go nie obudził, a nawet bardziej uścił, gdyby nie spał. Po prysznicu, wysuszeniu zaklęciem włosów i umyciu zębów, zeszła do kuchni. Zawsze o dziewiątej rano była w niej Jean i niekiedy Arthur, wiec zdziwiła się widząc tylko kartkę przyczepioną do lodówki. 
Jesteśmy z mamą z galerii i trochę nam zajmie. Wiesz jaka jest, więc grzecznie mi.
Tata
Zgniotła papier i wrzuciła go do kosza na śmieci. Nalała do szklanki sok pomarańczowy i wypiła jednym haustem. Miała ochote na naleśniki, ale jej problem zawsze polegał na tym, że nie miała ochoty ich robić, więc jej mama często przygotowywała je dla niej  z samego rana, a jej zadaniem było jedynie je usmażyć. Po kilkunastu minutach, smażąc ostatnie naleśniki poczuła na swoich biodrach dłonie Dracona. 
- Czemu mi uciekłaś tak z samego rana? - zapytał, a jego głos wciąż zdobiła seksowna chrypka, jaką miał zaraz po przebudzeniu. 
- Głodna byłam - odpowiedziała, uśmiechając się do niego przez ramie. 
- A nie, taki pretekst rozumiem - zaśmiała się na jego słowa i ostawiła patelnie do zlewu. Odwróciła się w jego kierunki i objęła go za szyje. - Ja w sumie też jestem głodny.
- Ty zawsze jesteś głodny - zauważyła, posyłając mu szeroki uśmiech. 
- Taa, możliwe - mruknął i również uśmiechnął się. 
- To co, jesz? - zapytała, rzucając mu rozbawione spojrzenie. Skinął głową i pocałował ją delikatnie. Usiadł przy kuchennej wyspie i zajął się jedzeniem. Hermiona zajęła miejsce obok niego i nałożyła na swój talerz kilka naleśników. 
- Myślałem trochę w nocy - oznajmił, podpierając głowę na dłoni. 
- Iii?
- Czekałabyś na mnie dziesięć lat? - szatynka spojrzała na niego zaskoczona, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi. 
- Tak, ale nie rozumiem dlaczego.
- Mam wyrok dziesięciu lat, jeśli zrezygruję. 
- Nie masz wyroku, rozumiesz? Zostałeś uniewinniony.
- Kochanie...
- Czy mój ojciec miał coś z tym wspólnego?
- Oszalałaś? Oczywiście, że nie. Tylko McGonagall uparła się, że mam coś wspólnego z rezydencją Blaise'a, w której mieli zamknąć te wampiry, ale im uciekły.
- Moglibyśmy wyjechać - rzuciła, zupełnie ignorując jego wcześniejszą wypowiedź. 
- Nie rozumiem.
- Ja. Ty. Wyjechać. Z. Londynu. Zrozumiałeś?
- Tak, ale sądziłem, że chcesz tu zostać. Masz tu rodziców, przyjaciół. 
- A Ciebie będę miała w Azkabanie? Draco, naprawde chcę mieć ciebie przy sobie. 
- Przemyśl to. Takiej decyzji nie podejmuje się w sekunde. Chciałbym cie zabrać dzisiaj do klubu - oznajmił po chwili. Hermiona uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową. Dziewczyna podniosła się z miejsca i odstawiła swók talerz do zlewu. - Fajna koszulka, skurczybyku° - zaśmiał się i przyciągnął do siebie dziewczyne, aby posadzić ją na swoich kolanach. 
- Masz jakiś problem? - zapytała z delikatnym uśmiechem. 
- No skąd? Wolisz blondynów czy brunetów?
- Blondynów, którzy grają na gitarze - stwierdziła, posyłając mu szeroki uśmiech. Uśmiechnął się do niej w ten jego ulubiony sposób, powodując, że kolana Hermiony miękkły. Pocałowała go szybko w policzek i wstała z jego kolan. Wyszła z kuchni, rzucając nu ostatnie spojrzenie przez ramie. Podniósł się szybko, odłożył talerz do zlewu i poszedł śladami Hermiony. Wbiegł za nią na schody i złapał w pasie, powodując jej głośny pisk. Zaśmiał się i wszedł na drugie piętro, gdzie szatynka miała pokój. Podszedł do łóżka i ułożył ją delikatnie na materacu. Zawisnął nad nią i pocałował delikatnie w usta. 
- Kocham Cie - szepnął, odrywając się od jej ust, aby spojrzeć w oczy. 
- Ja pana też, panie Malfoy. 
- Mam nadzieję, panno Granger.
||¤៛¤||
Ginny siedziała w Dziurawym Kotle, patrząc z niedowierzaniem na Hermionę. Starała się zrozumieć słowa szatynki, jednak wciąż ich nie rozumiała. Była pewna, że musiała się przesłyszeć. 
- No co? - zapytała zaskoczona Hermiona, uśmiechając się delikatnie. 
- Co ty do mnie przed chwilą powiedziałaś? Bo zrozumiałam, że przespałaś się z Malfoy'em. 
- Dobrze zrozumiałaś - stwierdziła, rumieniąc się przy tym delikatnie. 
- Nie mówisz poważnie.
- Mówię. Ciekawe czy gdyby Blaise miał nie przeżyć następnego dnia, sama byś tego nie zrobiła - oznajmiła szatynka, rzucając jej wściekłe spojrzenie. Ginny zarumieniła się mocno i spuściła wzrok na kubek z herbatą.
- Taa, pewnie Malfoy wszystko sobie wymyślił, żeby tylko cie przelecieć, a jutro wyjedzie sobie do Stanów - mruknęła po chwili. Hermiona zmarszczyła brwi na jej słowa. Wiedziała, jakie zdanie o Draconie ma większość dziewczyn i nawet chłopaków. Ale przecież ona poznała go znacznie lepiej niż ci wszyscy ludzie. 
- Blaise też ci to może odwalić - stwierdziła. Ginny spojrzała na nią z politowaniem i wstała od stolika. Założyła na ramiona płaszcz i ruszyła do wyjścia, zupełnie ignorując Hermione. Szatynka w jej ocenie była poprostu zazdrosna, że Blaise jest zupełnie inny niż Malfoy i nie ciągnie go do innych dziewczyn, jak blondyna, który ogląda się za każdą. 
||¤៛¤||
Draco usiadł na skórzanej kanapie w jednym z londyńskich klubów obok Blaise'a, patrząc jak Hermiona idzie w jego strone z delikatnyn uśmiechem. 
- Powiedziałeś jej? - zapytał Zabini, starając się przekrzyczeć głośną muzykę. 
- Powiedziałem. Chcę ze mną wyjechać.
- Chcesz jej zniszczyć życie?
- To ona tego chce - oznajmił, opierając głowę na ręce. Hermiona usiadła obok niego i pocałowała w policzek. Zlustrował ją wzrokiem i uśmiechnął się, widząc jak wiele odsłania jej czarna sukienka z koronkowym wykończeniem. Przejechał palcem po jej odkrytym udzie i objął dziewczyne delikatnie w pasie.
- Chcesz coś do picia? - zapytał prosto w jej ucho. Hermiona pokręciła głową i podniosła się z miejsca, wyciągając w jego stronę swoją dłoń. Spojrzał na nią zaskoczony, jednak wstał ze swojego miejsca i złapał jej dłoń, splatając ich palce. Pociągnęła go na parkiet i w tej samej chwili rozległy się pierwsze nuty wolnej piosenki. Draco objął szatynkę w pasie i  przyciągnął do siebie. Ułożyła ramiona na jego barkach i splotła palce na jego karku. 
- Now she’s feeling so low since she went solo
Hole in the middle of my heart like a Polo
And it’s no joke to me 
So can we do it all over again? *- wynucił do jej ucha wraz z rytmem piosenki. Spojrzała na niego zdziwiona i uśmiechnęła się lekko. 
- If you’re pretending from the start like this, 
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart 
So we can start it all over again* - zaśpiewali razem, uśmiechając się do siebie szeroko. Po zakończonej piosence stali chwili wśród tłumu, oczekując kolejnego utworu. 
- Jak wrócimy do domu to chcę, żebyś mi coś zaśpiewał - oznajmiła. Z głośników popłynęły pierwsze nuty utworu. 
- To ci mogę zaśpiewać - zaśmiał się. Hermiona pokiwała głową i wtuliła się w ramiona chłopaka. Kochała go tak strasznie mocno i nie wyobrażała sobie życia bez niego. Potrzebowała go. I jakkolwiek to brzmi był jej słońcem. A bez słońca nie ma życia. Po kilku minutach wrócili do stolika, gdzie Ginny siedziała na kolanach Blaise'a, bawiąc się jego włosami. Draco wypił swojego drinka i poszedł do baru zamówić im kolejne. 
Trzy godziny później Hermiona trzymając Dracona za ręke spacerowała z nim wzdłóż ulic Londynu. Czuła się jakby byli zwykłymi nastolatkami bez problemów. Tej nocy chciała poprostu o wszystkim zapomnieć i cieszyć się swoim chłopakiem, który zerkał na nią co jakiś czas, jakby chciał się upewnić, że cały czas jest obok. 
- Śpisz dzisiaj u mnie? - zapytał cicho. Hermiona skinęła głową i teleportowała ich do pokoju Malfoy'a. Pocałowała go delikatnie w usta, kiedy tylko stanęli w pomieszczeniu. Draco posadził ją na łóżku i podszedł do szafy, z której wyciągnął gitare. Usiadł na krześle przy biurku, które stał niedaleko łóżka. Zaczął grać pierwsze akordy, a Hermiona patrzyła oczarowana na jego dłonie. 
- Your hand fits in mine
Like it’s made just for me
But bear this in mind
It was meant to be
And I’m joining up the dots
With the freckles on your cheeks
And it all makes sense to me

I know you’ve never loved
The crinckles by your eyes
When you smile
You’ve never loved
Your stomach or your thighs
The dimples in your back
At the bottom of your spine
But I’ll love them endlessly

I won’t let these little things
Slip out of my mouth
But if I do
It’s you
Oh it’s you
They add up to you
I’m in love with you
And all this little things

You can't go to bed
Without a cup of tea
And maybe that’s the reason
That you talk in your sleep
And all those conversations
Are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me

I know you’ve never loved the sound of your voice on tape
You never want to know how much you weigh
You still loathe to squeeze into your jeans
But you’re perfect to me

I won’t let these little things
Slip out of my mouth
But if it’s true
It’s you
It’s you
They add up to 
I’m in love with you
And all this little things
You’ll never love yourself
Half as much as I love you

You’ll never treat yourself right darlin’
But I want you to
If I let you know
I’m here for you
Maybe you’ll love yourself like I love you
Ooh

I’ve just let these little things
Slip out of my mouth
'cause it’s you
Oh it’s you
It’s you
They add up to 
And I’m in love with** - zaśpiewał, patrząc dziewczynie w oczy. Widział jak pojawiają się w nich łzy. Bał się, że coś źle zrobił, że jakoś ją uraził. Podszedł szybko do niej i kucnął naprzeciwko.

- Jeśli jakoś cie uraziłem... - zaczął. Hermiona przeniosła na niego swoje spojrzenie i uśmiechnęła się delikatnie. Dotknęła jego policzka i przycisnęła swoje usta do jego warg.
- Tak bardzo cie kocham - szepnął, odrywając się od niej, aby oprzeć swoje czoło o jej i spojrzeć w oczy. Przyciągnęła go do siebie i pocałowała mocno. Chłopak podniósł się lekko i popchnął Hermionę, aby położyła się na łóżku. Zawisnął nad nią, podpierając przedramiona po obu stronach jej głowy. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy wplątała palce w jego włosy i pociągnęła za końcówki. Miał porozmawiać z rodzicami, gdy tylko wróci. Obiecał im to, jednak dla niej był stanie, obudzić ich o 4 nad ranem i dopiero wtedy wszystko im wyjaśnić. Szczególnie, kiedy Hermiona zaczęła całować jego szyję, robiąc kilka malinek. 

//¤\\
*One Direction - Over Again
** One Direction - Little Thinks
Dzień Dobry! Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał. Następny liczę, że pojawi się ok. 24.01.
Pozdrawiam,
Alex_x.