czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 20.

Hermiona siedział przy stole Gryffindoru razem z Theodorem, Blaisem i Ginny. Obaj Ślizgoni wyglądali na strasznie niewyspanych. Zresztą gdyby nie Draco ona sama nie byłaby w stanie wyjść z łóżka. Rzadko zdarzało jej się upić, a jeśli już, następnego dnia żałowała tego najbardziej na świecie. Wiedziała, że Malfoy ma wprawę w leczeniu kaca. Jak nie swojego, to kumpli.
- Słuchasz mnie? - Theodor pstryknął jej palcami przed oczami, sprowadzając ją z powrotem na ziemie.
- Nie, przepraszam - mruknęła, uśmiechając się lekko do chłopaka. - Możesz powtórzyć?
- Pytałem czy nie widziałaś dzisiaj Draco?
- Widziałam. Spóźni się troche, bo musi coś załatwić z Weasleyem w sprawie treningów - odpowiedziała, przewracając oczami. Theodor zaśmiał się cicho.
- Widzisz, Theo, trzebabyło dawno zeswatać Smoka z Hermioną i zawsze wiedzielibyśmy gdzie jest - stwierdził Blaise uśmiechając się do dziewczyny i oplatając ją ramionami.
- Zabini, ile razy Ci mówiłem, żebyś mi nie podrywał dziewczyny? - usłyszeli głos Dracona za swoimi plecami i Gryfonka spróbowała obrócić się w jego stronę, co nie bardzo jej wychodziło, zważywszy na siłe uścisku Blaise'a. Theodor odsunął się odrobinę, robiąc miejsce dla blondyna, który zajął je, posyłając przyjacielowi delikatny uśmiech.
- Ja jej nie podrywam - zaprzeczył z szerokim uśmiechem Zabini. - Ja już poderwałem - zawołał triumfalnie.
- Oczywiście, przecież Hermiona lgnie do ciebie - zakpił Nott, na co Malfoy parsknął śmiechem.
- Hej, ja też jeszcze jestem i chciałabym zjeść w spokoju śniadanie - zaprotestowała Granger, próbując wyswobodzić się z objęć Blaise'a.
- Blaise, bądź tak miły i ją puść - poprosił Draco tonem nieznoszącym sprzeciwu. Chłopak puścił Gryfonkę i spojrzał krzywo na blondyna. Hermiona prychnęła tylko i zajęła się śniadaniem. Draco zaśmiał się cicho i nałożył na swój tosta z serem, szynką i pieczarkami. Ginny siedziała obok Blaise'a, opierając głowę na ręce. Zabini co jakiś czas próbował ją zagadać, jednak ona zbywała go półsłówkami. Po kilkunastu minutach do Wielkiej Sali wszedł Harry ze wściekłą miną i usiadł obok Emmy. Zaraz po nim pojawił się Ron również trzęsąc się ze złości. Przeszedł obok nich, posyłając Potterowi wściekłe spojrzenie.
- Dalej na Ciebie wrzeszczał? - zapytał Draco, patrząc na Gryfona, który kiwnął głową.
- Kretyn uważa, że może mi coś zrobić. Niech mnie wyrzuci, palant.
- Mówisz o moim bracie - warknęła na niego Ginny.
- O co Ci chodzi? - syknął Harry, przenosząc na nią spojrzenie.
- Cały czas obrażasz moją rodzine.
- To, że mówię coś co myśli każdy...
- Mówisz to, co Ci się podoba.
- Źle spałaś, czy jak?
- Ja spałam świetny, a ty? Nie, czekaj, nie powinnam pytać. Pewnie wogóle nie spałeś, prawda?
- Znowu będziesz się czepiać, że poszedłem wczoraj...
- Tak, może przynajmniej byś mógł spędzić ze mną ten czas.
- Ruda, nie wściekaj... - zaczął Blaise, ale Ginny przerwała mu jednym spojrzeniem.
- Jasne, zbliża się połowa miesiąc ty stroisz fochy - mruknął Harry. Weasley przeniosła wzrok na niego, poczym wstała z miejsca i wyszła z Wielkiej Sali z podniesioną głową. Potter prychnął tylko pod nosem i zajął się śniadaniem.
- Harry, moglibyśmy porozmawiać po śniadaniu? - zapytała Hermiona, a chłopak skinął lekko głową. Granger zacisnęła usta w wąską kreske i spojrzała na Dracona który przytrzymywał głowę na ręce opartej  w łokciu o stół i wpatrywał się nią. 
- Jak się czujesz? - spytał.
- Lepiej niż na to zasługuję.
- Daj spokój. Każdy ma prawo się upić. Chociaż ty może nie powinnaś.
- Toś mnie pocieszył - mruknęła cicho, na co Draco uśmiechnął się lekko. 
                                            ฯฯΩΩฯฯ
Hermiona stała przed swoim łóżkiem, na którym siedział Harry i wpatrywał się w nią spokojnie.
- Powiesz mi co ty wyprawiasz? - warknęła na niego.
- W jakiej sprawie?
- Ginny. Przed śniadaniem z nią rozmawiałam. To co wczoraj powiedziałeś... miłe nie było.
- To znaczy co?
- Że wam się nie układa...
- Jasne, wierzysz jej? Cały czas stroi fochy i zachowuje jak rozwydrzony bachor.
- Emma jest warta tego, co razem z Ginny próbowałeś stworzyć?
- Nie masz pojęcia o czym mówisz. Dla niej jestem kimś więcej niż tylko cholernym Wybrańcem.
- Ginny widziała w tobie wszystko tylko ty nigdy nie spostrzegałeś jej.
- Wierzysz jej, choć to ze mną się przyjaźnisz - wyrzucił z siebie i podniósł się z miejsca. - Ja wierzyłem tobie i nigdy nie powiedziałem, że to mogłabyć twoja wina.
- Wielkie dzięki. Tylko bladego pojęcia nie mam jak mogłam go wepchać do łóżka tej zdziry - warknęła, a w jej oczach pojawiły się łzy, które, mimo jej starań, popłynęły po policzkach. Odwróciła się od Harry'ego i odeszła w stronę okna.
- Ja nie to chciałem...
- Wiem co chciałeś powiedzieć! Doskonale wiem, że właśnie to o mnie myśli każdy.
- Przestań - rzucił i podeszedł do niej. Objął ją delikatnie w talii i przyłożył swój policzek do jej. - Nie wiem czemu to powiedziałem. Przepraszam.
- Myślałam, że kochasz Ginny - szepnęła, układając ręce na przedramionach chłopaka.
- Ja sam już nie wiem co czuję - przyznał cicho. - Ty i Malfoy do siebie pasujecie. Nie wiem co między wami jest, ale powinnaś dać mu szansę.
- Harry, proszę, nie zmieniaj tematu. Nie rozmawiamy o mnie.
- Ale nie rozmawiajmy też o mnie. Może powinniśmy spędzać, że sobą troche więcej czasu niż do tej pory.
                                          ฯฯΩΩฯฯ
Po poniedziałkowym obiedzie Hermiona siedziała nad jeziorem, chcąc przemyśleć ostatnie dni. Nie mogła pozbierać myśli, co rzadko jej się zdarzało. Obracając w dłoni kamień, patrzyła na tafle jeziora. Otuliła się ciaśniej kurtką i podkuliła nogi.
- Wiedziałem, że cie tutaj znajdę - usłyszała dobrze znany jej głos i kątem oka zobaczył jak jego właścicel siada obok niej.
- Po co mnie szukałeś? - zapytała, obracając głowe, aby spojrzeć w jego niebieskie oczy.
- Chciałem porozmawiać.
- To raczej oczywiste. Nie szukałbyś mnie tylko, żeby na mnie popatrzeć.
- Szukałbym, gdybyś była gdzieś daleko.
- To może powinnam wyjechać.
- Może nie, trudno cie znaleźć.
- Jak się czegoś bardzo chce, łatwo to znaleźć.
- Zawsze jak cie szukam jesteś bliżej niż myślę.
- Przejdź już do rzeczy.
- To co wtedy zrobiłem było... perfidne. Żałuję tego, ale czasu nie mogę cofnąć. Nigdy nie chciałaś mi powiedzieć jak to zrobiłaś - na jego wypowiedź zdobyła się na lekki uśmiech. Obrócił się w jej stronę i dotknął delikatnie jej policzka. Przygryzła dolną wargę i oplotła jego nadgarstek swoimi palcami.
- Czemu mi to zrobiłeś? Kochałam cię najbardziej na świecie.
- Hermiona, kochanie, ja nie wiem, co miałbym ci powiedzieć. Zawsze cie kochałem i nie chciałem cie skrzywdzić.
- Dalej kochasz?
- A siedziałbym tutaj i starał się wszystko naprawić?
- Obiecaj mi, że nigdy więcej tego nie zrobisz.
- Na co tylko chcesz.
- Ale wiesz, że zaczniemy od zera, prawda, Ron?
- Jak tylko chcesz, żabko - oznajmił i pocałował ją delikatnie. Przytuliła się do niego mocno i westchnęła cicho.
- To będzie nas troche kosztować.
- Będzie dobrze.
                                           ฯฯΩΩฯฯ
Draco rzucił się na siedzenie obok Zabiniego i uśmiechnął się jak głupi. W oczach Blaise'a wyglądał na obłąkanego, ale nie odważył się tego wypowiedzieć na głos.  Pansy, która siedziała tuż obok niego, spojrzała na niego z podniosionymi brwiami.
- Albo uderzyłeś się w głowę, albo... - zaczęła.
- Dostałem się - wykrzyknął, na co Pansy pisnęła i rzuciła się mu szczęśliwa w ramiona. Zabini patrzył na nich zdezorientowany. Jak zawsze nic mu nie mówili.
- Można wiedzieć gdzie?
- Staż w najbardziej prestiżowej szkole prawnej w w magicznym świecie - wyjaśnił blondyn, a Blaise przypomniał sobie o tym, jak na samym początku semestru przyjaciel składał tam zgłoszenie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Szczerze. Przynajmniej jeden z nas będzie robił co chce.
- A ty będziesz się uczył i pewnego dnia razem z Draco otworzycie wspólny biznes - oznajmiła Pansy, odsuwając się od Dracona, aby przytulić Blaise'a.
- Co się tak przytulacie? - zagadnął Theodor pojawiając się obok nich.
- Draco się dostał na staż - oznajmiła Parkinson. Nott zagwizdał głośno i poklepał blondyna po plecach.
- A tatuś co na to?
- Niec nie wie, więc lepiej mu się żyje.
- A co z Hermioną?
- Jeszcze nie gadaliśmy o tym, ale dzisiaj to zrobię.
- Kiedy nas opuścisz?
- Mogę zacząć od piątku, albo przyszłego semestru - odpowiedział, a Theodor pokiwał głową. Po kilku minutach pojawiła się Hermiona i usiadła obok niego, posyłając mu delikatny uśmiech, na który odpowiedział tym samym.
Po lekcji Hermiona i Draco wrócili do swojego dormitorium. Gryfonka zrzuciła z siebie kurtkę i przystanęła przed chłopakiem.
- Między tobą a Weasley'em dalej nic nie ruszyło? - zapytał, patrząc uważnie na jej twarz.
- Ja właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać.
- Wróciliście do siebie? - dziewczyna skinęła delikatnie głową w odpowiedzi. Chłopak przytulił ją do siebie i oparł policzek o czubek jej głowy.
- Ty też chciałeś o czymś porozmawiać - przypomniała mu, obejmując go w talii.
- To już nie ważne. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.
- To prawda, że wyjeżdzasz?
- Tak. Wystarczy, że do środy nie będziemy się do siebie odzywać, a nie będzie żadnego kłopotu.
- Ale będziesz się odzywał, prawda?
- Pewnie, będę do Ciebie pisał.
- To dobrze - stwierdziła i podniosła głowę, aby spojrzeć na niego. Uśmiechnął się do niej i odsunął lekko od siebie.

                                       <<ฯฯΩΩฯฯ>>

Dobry wieczór! Przepraszam za spóźnienie, jednak miałam sporo nauki, dlatego rozdział wyszedł jaki wyszedł.
Pozdrawiam,
Alex_x.

poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 19.

Hermiona ze zdumieniem wpatrywała się w scenę, gdzie stał Draco z gitarą w rękach otoczony ludźmi z zespołu. Ludzie bili brawa i szybko zajmowali swoje miejsca.
- Dzisiaj za Sama, który w nieszczęśliwym wypadku złamał sobie ręke i nie może dla nas zagrać, zagra ten przystojny blondasek. Gorące brawa dla Draco Malfoy'a! - krzyknął Jack. Przez salę przesły salwy braw. - No to jedziemy - oznajmił pewnie i rozpoczęły się pierwsze takty melodii.
- Prison gates won’t open up for me
On these hands and knees I’m crawlin’
Oh, I reach for you
Well I’m terrified of these four walls
These iron bars can’t hold my soul in
All I need is you
Come please I’m callin’
And oh I scream for you
Hurry I'm fallin' (I'm fallin'), I'm fallin'
Show me what it’s like
To be the last one standing
And teach me wrong from right
And I’ll show you what I can be
And say it for me
Say it to me
And I’ll leave this life behind me
Say it if it’s worth savin' me
Heaven’s gates won’t open up for me
With these broken wings I’m fallin’
And all I see is you
These city walls ain’t got no love for me
I’m on the ledge of the eighteenth story
And oh I scream for you
Come please I’m callin’
And all I need from you
Hurry I’m fallin’ (I'm fallin'), I'm fallin'
Show me what it’s like
To be the last one standing
And teach me wrong from right
And I’ll show you what I can be
Say it for me
Say it to me
And I’ll leave this life behind me
Say it if it’s worth saving me
Hurry I’m fallin’
And all I need is you
Come please I’m callin’
And oh I scream for you
Hurry I'm fallin' (I'm fallin'), I'm fallin'
Show me what it’s like
To be the last one standing
And teach me wrong from right
And I’ll show you what I can be
Say it for me
Say it to me
And I’ll leave this life behind me
Say it if it’s worth saving me
Hurry I'm fallin'
Say it for me
Say it to me
And I’ll leave this life behind me
Say it if it’s worth saving me° - Jack miał spokojny, choć pewny, uwodzicielski głos. Sprawiał, że dziewczyną miękły kolana i chciały go dalej słuchać. Zaraz po jednym utworze zabrzmiały kolejne. Ludzie obecni w klubie śpiewali razem z Jackiem. Po dwóch godzinach cały zespół zszedł ze sceny i przeszedł do stolika, gdzie siedział Sam razem ze śmiejącą się Hermioną i resztą. Draco spojrzał zaskoczony na dziewczynę, poczym skierował swój wzrok na blondyna.
- Ileś w nią wlał? - zapytał, siadając obok Granger.
- Niewiele. Łatwo się upija - stwierdził Sam, uśmiechając się ironicznie.
- Serio? Co ty nie powiesz? - zadrwił Malfoy, obejmując Gryfonkę, która położyła głowę na jego ramieniu i przytuliła się do jego boku.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytała szatynka, na co Sam ryknął śmiechem, przez co oberwał od Dracona w głowę.
- Chcesz wyjść? - spojrzał na dziewczynę z troską w oczach i lekkim rozbawieniem. Skinęła głową, a Malfoy podniósł się z miejsca i pomógł jej wstać. - Zamów mi butelkę wody - rzucił do Blaise, który rozbawiony skinął głową i również wstał. Draco poprowadził Hermionę do wyjścia na tyłach klubu i posadził na schodach.
- Kręci mi się w głowie - mruknęła. Blondyn pokręcił głową i usiadł obok niej.
- Chce ci się wymiotować?
- Nie, chcę, żeby wszystko przestało wirować.
- Oh, maleńka, co ja mam z tobą zrobić?
- Przytul - poprosiła, a Ślizgon objął ją mocno. - Zawsze byłeś taki opiekuńczy?
- Nie wiem. Może - mruknął, kiedy na schodach pojawił się Harry z butelką wody, którą podał blondynowi.
- Hej, maleńka, wszystko dobrze? - zapytał, na co Hermiona pokiwała głową i mocniej wtuliła się w Dracona. - Powiedz jak będziecie chcieli się zbierać, okey? - zwrócił się do Malfoy'a.
- W porządku. Chyba zaraz odstawię ją do zamku. Wrócę po was później.
- Nie musisz. Damy sobie radę. Poza tym lepiej nie zostawiać jej samej.
- Może, poproszę, żeby Angelica otworzyła kominek w naszym salonie.
- Możemy wrócić? - poprosiła Gryfonka, podnosząc wzrok na blondyna.
- Do szkoły?
- Tak, ale muszę iść po kurtkę - stwierdziła.
- Harry z tobą zostanie, a ja wrócę po kurtkę, dobrze? - Gryfonka skinęła głową. Potter usiadł obok niej, pozwalając, aby położyła głowę na jego ramieniu. Draco wrócił do klubu, zostawiając ich samych.
- Nigdy więcej nie pije - oznajmiła szatynka, na co Gryfon zaśmiał cicho.
- Mówisz tak za każdym razem - przypomniał.
- Ale nigdy nie czułam się tak jak teraz.
- Rano będziesz wszystkiego żałowała. Wszystko dobrze?
- Tak - odpowiedziała cicho, doskonale wiedząc o co chodzi przyjacielowi. Ten jednak spojrzał na z powątpiewaniem. - Naprawde. Draco...
- Nie chodzi mi o Draco.
- Więc?
- Ron.
- To... skończone i dobrze o tym wiesz.
- Rób jak chcesz, ale naprawdę źle robisz - oznajmił i podniósł się ze schodów. W wyjściu pojawił się Draco, niosąc kurtkę Gryfonki. - Dobrej nocy - zażyczył i wszedł do klubu. Malfoy pomógł Hermionie podnieść się z miejsca i założył jej na ramiona kurtkę.
- Trzymaj się mocno - poprosił i przytulił ją do siebie, poczym teleportował ich do gabinetu Angelici. Blondynka siedziała przy swoim biurku razem z Mattem, który wydawał się bardzo rozbawiony widokiem siostry. - Możesz otworzyć kominek w moim dormitorium? - zapytał siostrę Draco, na co ta tylko skinęła głową. Blondyn wyszedł z jej gabinetu, życząc dobrej nocy i ruszył w stronę ich dormitorium, w między czasie chwytając Gryfonkę na ręce. Wszedł do ich Pokoju Wspólnego i postawił ją na podłodze, poczym ściągnął z niej kurtkę i buty.
- Muszę do łazienki - mruknęła, na co chłopak skinął lekko głową i poprowadził ją do łazienki.
- Ale nie chcesz się teraz kąpać,co?
- Nie dam rady.
- To dobrze. Pomogę Ci umyć zęby.
- Muszę coś jeszcze i dobrze by było gdybyś mnie zostawił.
- Hermiono...
- Zawołam Cie jak skończe i mi pomożesz - uśmiechnęła się delikatnie i zniknęła za drzwiami łazienki. Draco oparł się o ścianę tuż obok wejścia i ściągnął z siebie bluzę, zostając tylko w koszulce na krótki rękaw. Po kilku minutach Hermiona otworzyła drzwi i wyszła do salonu.
- Ząbki już umyłaś? - zapytał z uśmiechem. Dziewczyna kiwnęła głową i wtuliła się w niego. - Mam cię zanieść do pokoju, co, maleńka?
- A możesz?
- Się robi, psze pani - zaśmiała się delikatnie. Draco chwycił ją lekko w pasie, a ona oplotła go nogami w biodrach. Wszedł do pokoju Gryfonki i ułożył ją na łóżku. - Rozebrać Cie?
- Zboczeniec.
- Ty mnie już rozbierałaś - przypomniał, a na policzkach dziewczyny pojawiły się rumieńce. - Nie kręci mnie nekrofilia - zapewnił ze śmiechem, obserwując Hermionę.
- Skąd mam wiedzieć? Jestem pijana i ledwo rozimiem co mówisz.
- Przysięgam. A teraz chodź, pomogę ci - podszedł do szatynki, położył ręce na jej biodrach i podniósł ją, aby posadzić na łóżku.
- Piżama - oznajmiła, na co Draco przewrócił oczami i przywołał ze swojej sypialni czarny T-shirt z nadrukiem. Ściągnął przez głowę koszule Granger i założył na nią swoją koszulkę. Odpiął guzik przy spodniach Hermiony i ściągnął je z niej.
- Idź spać już, dobrze?
- Zostaniesz ze mną? - zapytał cicho, kładąc się pod kołdrą i przesuwając się, aby zrobić miejsce dla chłopaka. Położył się obok niej przytulił lekko.

                                 <<<<₩₩>>>>
Harry wracał do swojego dormitorium jak najkrótszą z możliwych dróg. Przesiedział z Blaisem i Theodorem trzy godziny od ich powrotu z Londynu. Wypili razem butelkę Ognistej i kilka kremowych piw. Pewnie rano stwierdzi, że to najgorszy pomysł na świecie, ale wiedział, że było warto.
- Ktoś tu się upił - usłyszał rozbawiony głos Emmy, siedzącej w salonie Gryfonów. Parsknął śmiechem i usiadł obok niej.
- Nie jestem pijany - oznajmił pewnie, co tylko w połowie było prawdą.
- Oczywiście. Zawsze tak robisz?
- Czasem. Dobrze jest zrobić coś szalonego, nie?
- Pewnie tak.
- Co tu robisz?
- Siedzę.
- Zabawne. Nie chcesz spać?
- Nie. A ty?
- Nie, no coś ty? - zaśmiał się, układając wygodniej na kanapie. Położył głowę na oparciu i przekręcił ją lekko w stronę dziewczyny. - Ładna jesteś - stwierdził, na co Emma zarumieniła się delikatnie.
- Przestań - poprosiła cicho.
- Nie umiem kłamać. Wbrew temu co o mnie mówią.
- Twoja dziewczyna nie byłaby zadowolona.
- Pewnie nie - zaśmiał się. Emma przysunęła się do niego, siadając tak, aby stykali się kolanami.
- Dalej się Wam nie układa?
- Jako tako, ale najlepiej nie jest. Może to już nie jest to, co powinno.
- Może powinniście zerwać? - zasugerowała, wywołując na twarzy Gryfona krzywy uśmiech. Nachylił się nad Parker i pocałował w usta. Kiedy zaczęła odpowiadać, posadził ją sobie na kolanach i objął w talii. Wplątała palce w jego włosy. Harry zapomniał o otaczającym go świecie, co w połowie mogło być skutkiem wypitego alkoholu, ale nie dbał o to. Liczyło się tu i teraz, a konsekwencje poniesie rano.

                                        <<°°>>
°Nickelback ,,Saving me"

Przepraszam za spóźnienie. Niestety moje kłopoty z internetem dalej istnieją i niezapowiada się, żeby szybko ustały, więc rozdziały mogą pojawiać się później.

Mam nadzieję, że ten Wam się podoba.

Pozdrawiam,
Alex_x.

wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 18.


Hermiona ze zdumieniem odkryła, że przez cały czas, kiedy spała nie miała koszmarów. Było to na tyle dziwne, ponieważ co noc nie potrafiła odgonić się od bolesnych wspomnień. Wtuliła się w swoją poduszkę, która również była dziś zupełnie inna. Twardsza i pachniała miętą, cytryną i czymś, czego dokońca nie potrafiła zidentyfikować. Na dodatek na biodrze czuła czyjąś ręke. Podniosła głowę i zerknęła na śpiącego Dracona. No tak, zasnęła dzięki niemu. Mogła mu się przyjrzeć, na co nigdy nie miała sposobności. Miał ostre rysy twarzy, cudownie wykrojone usta, a jasne włosy dodawały mu uroku i łagodziły rysy. Wyglądał niczym anioł, choć Hermiona zdawała sobie sprawę, że to tylko pozory.
- Gapisz się na mnie - mruknął, otwierając jedno oko. Hermiona zachichotała, widząc jego minę.
- Przyglądam się tylko - odpowiedziała. Draco spojrzał na nią zdziwiony, poczym nakrył głowę poduszką. - Hej! - krzyknęła oburzona, choć w oczach czaiło się rozbawienie. Ściągnęła mu poduszkę i spojrzała na niego poważnie. - Dziękuję.
- Za co? - zdziwił się.
- Pomogłeś mi. To dla mnie wiele znaczy.
- Ty też mi w jakimś stopniu pomogłaś.
- Często miałeś koszmary?
- Skąd wiesz, że wogóle miałem?
- Kiedy szłam do łazienki czasem słyszałam...
- Jak krzyczę, co? - dopowiedział, wiedząc, że Gryfonka boi się go obrazić. Kiwnęła głową i podniosła się, aby usiąść na łóżku. - Czasem jest lepiej i nie śni mi się coś o czym wole zapomnieć.
- Jak często wspomiasz wojne?
- To mało istotne. Dzisiaj jest wyjście do Hogsmead. Idziesz?
- Nie mam ochoty na przeludnioną wioskę.
- Wycieczka do Londynu? Mogę skombinować bilety na jakiś koncert.
- Koncert? Czyi? - zainteresowała się Gryfonka.
- Zaczarowane Gitary podobno mają teraz trase.
- Jakiś nowy zespół?
- Grają od lipca. Dobry rock, jeśli nie lubisz to może...
- Szczerze, to nigdy nie słuchałam takiej muzyki.
- Super muzyka. Możesz mi wierzyć.
- Więc mnie tam zabierz - poprosiła patrząc na niego zadziornie. Uśmiechnął się i podniósł z miejsca.
- Możemy kogoś zabrać, jeśli chcesz.
- Możemy się wybrać całą paczką. Theodor, Blaise, Pansy, Emma, Harry i...
- I Weasly?
- ...Ginny - dokończyła, patrząc jak Draconowi rzednie mina. - Nie będzie wygadywała jakiś bzdur. Obiecuję.
- Taa, napewno Weasley posłucha twojej prośby.
- Daj spokój. Harry z nią już rozmawiał i obiecała, że da Ci spokój.
- Nie potrzebuję jego litości - warknął i ruszył w stronę drzwi. Hermiona szybko podeszła w jego stronę i chwyciła go za ręke, którą starał się potem wyszarpać, jednak uścisk Gryfonki był zbyt mocny, czego nie mógł się spodziewać po jej budowie ciała.
- Nikt się nad tobą nie lituje. Wiem, co to znaczy. Jeśli chcesz możemy iść sami - oznajmiła, patrząc jak twarz Ślizgona łagodnieje.
- Możemy ich zabrać. Najwyżej Potter zostanie wdowcem jeszcze przed ślubem - Hermiona uśmiechnęła się lekko i ścisnęła ręke chłopaka. - Pójdę się przebrać i możemy iść na śniadanie.
- Dobrze - odpowiedziała i przytuliła się do blondyna, który zaskoczony objął ją lekko ramieniem. Pogłaskał ją po plecach i odsunął się, aby spojrzeć na jej twarz. Uśmiechnęła się do niego delikatnie i puściła. - Za dziesięć minut w Pokoju Wspólnym?
- Zdążysz, Księżniczko? - zapytał z udawanym niedowierzaniem, za co szatynka zgromiła go wzrokiem. Zaśmiał się i wyszedł z pokoju. Hermiona podeszła do szafy i wyjęła z niej czarne rurki, czarną koszulę z trzema guzikami przy dekolcie na trzy-czwarte rękawa i czarne tenisówki za kostkę. Przebrała się szybko i wyszła do łazienki, aby umyć zęby i uczesać włosy. W Pokoju Wspólnym czekał już na nią Draco w dopasowanych dżinsach i ciemnej bluzie kangurce. Złapał ją za ręke i poprowadził do wyjścia. Przechodząc przez korytarze chłopak opowiadał jej o koncercie, na który chciał ją zabrać. Opowiadał o tym z takim zafascynowaniem, że była pewna, że albo przesadza, albo ten zepsół jest tak piekielnie dobry. Kiedy dotarli do Wielkiej Sali Draco kończył relacjonować ich koncert z sierpnia. Blaise i Theodor, którzy siedzieli przy stole Gryffindoru razem z Harrym i Zackiem patrzyli na niego zdziwieni. Rzadko widzieli Dracona, który mówił o czymś z takim ożywieniem. Hermiona zajęła miejsce tuż obok Theodora, który spojrzał na nią pytająco.
- Draco właśnie opowiadał mi o tym nowym zepsole, który gra dzisiaj koncert - wyjaśniła Gryfonka.
- Stary, chodzi Ci o Zaczarowane Gitary? - zapytał Blaise, patrząc z zaciekawieniem na Malfoy'a.
- A no, dzisiaj w Londynie jest ich ostatni koncert z trasy. Premiera pierwszej płyty - oznajmił z powagą.
- Rany, uwielbiam ten zespół - stwierdził Harry a zaraz za nim dołączył Zack.
- Moglibyśmy się tam wybrać. Poproszę Angelicę, żeby dała nam zgodę i przeniesiemy się do Londynu jej kominkiem.
- Wiesz kiedy sprzedały się bilety? Pół godziny po ogłoszeniu miejsca - poinformował go Zabini, na co blondtn tylko wzruszył ramionami.
- Nie zamartwiaj się o to. Zabierz sobie jakąś dziewczynę, a napewno będzie twoja.
- Czyli tylko ja nie wiem o jaki zespół chodzi? - zdziwiła się Hermiona, na co wszyscy, nie licząc Dracona spojrzeli na nią jak na idiotkę.
- To co, idziecie? Ja załatwie wszystko - odezwał się Draco, oplatając Granger ramieniem.
- Skoro Smok proponuje, to kim byśmy byli, gdybyśmy odmówili? - zaśmiał się Blaise.
- Czyli dziesięć osób?
- Zabierzmy całą szkołe - zaproponował Theodor z udawaną powagą.
- I najbardziej irytującą osobę na ziemi też?
- A jak?
- Idź sobie, Theo.
- Sam sobie idź. Byłem tu pierwszy - oznajmił i wszyscy obecni przy stole roześmieli się.

                                    <<<>>>

Hermiona ubrała na siebie skórzaną kurtkę i zeszła do Pokoju Wspólnego, gdzie czekał już Draco, Blaise, Harry, Theodor, Ginny, Pansy i Alexandra. Malfoy uśmiechnął się na jej widok i ruszył w stronę wyjścia. Reszta wyszła zaraz za nim. Szybko przebyli drogę do gabinetu Angelici, skąd mieli teleportować się na koncert. Siostra Ślizgona siedziała za biurkiem i sprawdzała jakieś eseje.
- Zamierzasz spędzić tak cały weekend? - zakpił blondyn.
- To już chyba nie Twoja sprawa - zauważyła, podnosząc na niego wzrok.
- No może. To możemy skorzystać z kominka?
- Taa, ale się pospieszcie. Muszę zaraz wyjść - oznajmiła, na co Draco skinął tylko głową i podszedł do kominka.
- Teleportujemy się do centrum Londynu, pasuje? - zwrócił się do pozostałych. Każdy teleportował się z kimś w parze i po kilku chwilach stali w jednej z bocznych uliczek Londynu. Malfoy poprowadził ich w stronę jednego z klubów i zaprowadził ich na tyły, gdzie stał wysoki mężczyzna w dżinsach i koszuli w krate. Draco podszedł do niego i przybił z nim piątkę, poczym podał mu bilety, które wyciągnął z kieszeni spodni.
- Skoro już jesteś, to Jack chce Cie zobaczyć w garderobie - stwierdził mężczyzna, a Draco przewrócił tylko oczami.
- A Maggie jest?
- Jasne. Odprowadzi Twoich znajomych, a później Ciebie.
- Super. Maggie to niezła gaduła, więc będziecie mieli rozrywkę. Tylko  nie mówcie jej o jakimś facecie, bo spokoju Wam nie da - ostrzegł.
- Oo, widzę, że o mnie mówisz, złotko - tuż obok blondyna pojawiła się niska, szczupła brunetka z uśmiechem na twarzy. Miała na sobie brzoskiwniową sukienkę z ćwiekami na barkach i czarne szpilki.
- Wyczucie czasu, Maggie to ty masz. To Harry, Blaise, Ginny, Pansy, Alex i Hermiona - przedstawił ich. - Theo znasz, a Hermionę powinnaś kojarzyć.
- Jesteś siostrą Mathiego - zgadywała brunetka. Blondyn skinął głową. - Miła Was poznać. Oprowadzę Was po klubie, bo do występu zostało jeszcze trochę czasu - oznajmiła i pociągnęła ich w stronę wejścia. Hermiona szła tuż obok Maggie. - Dawno nie widziałam Twojego brata. Znalazł już sobie dziewczynę?
- Podobno, ale nie mówi kto to.
- Cóż, może siostra Smaka będzie wiedzieć. Chodzili ze sobą kiedyś, no nie? I podobno mają córkę.
- Serio? Matt ma córkę?
- Często się go widuje z Margaret.
- Kto to?
- Córka Angeli. Chodziłam z Twoim bratem do szkoły. Często zachowywał się jak palant jeśli chodzi o Angele. Był mega zazdrosny, ale i tak ją olewał. Ale ty i Draco... To coś poważnego?
- My... chodzimy ze sobą.
- Tworzycie ciekawą pare.
Draco siedział na jednym z obrotowych krzeseł w garderobie i wpatrywał się w swoje odbicie.
- Śliczny jesteś, ale daj sobie spokój z tym przeglądaniem - zakpił wysoki szatyn. Miał na oko dwadzieścia lat. Ubrany był w przetarte dżinsy, biały T-shirt i skórzaną kurtkę z podciągniętymi do łokci rękawami.
- Miło, że zaszczyciłeś mnie swoją obecnością, Jack - odpowiedział z ironicznym uśmiechem.
- Byłem pewny, że będziesz szczęśliwy. Ale przejdźmy do konkretów. Sam złamał sobie rano ręke i nie może zagrać.
- A co ja mam z tym wspólnego?
- Zagrasz za niego.
- Oszalałeś - oznajmił pochylając się do przodu i opierając łokcie na kolanach.
- Daj spokój. Umiesz grać i to się liczy. Damy ci nuty...
- Nie zgadzam się. Możecie Samowi tę ręke złożyć zaklęciami.
- Nie możemy. Zbyt poważne złamanie.
- Ale że ja?
- Ty, ty, Malfoy i mnie nie wnerwiaj.
- Ale...
- Bez żadnego ,,ale". Za piętnaście minut zaczynamy. Zagramy jakieś znane kawałki. Dasz sobie rade.
- Fajnie, że wogóle mi powiedziałeś te piętnaście minut wcześniej - mruknął. Jack zaśmiał się cicho i podał blondynowi plik kartek. Draco spojrzał na nie i przeczesał palcami włosy.
- Będzie fajna zabawa.
- Taa, ale nie do mnie jak Was wygwizdają.
- Dobrze grasz, źle nie będzie - oznajmił pewnie Jack i wstał z miejsca. Twoi znajomi są w loży dla VIP-ów. To zaraz za sceną, więc jak chcesz to idź sobie pogadać z tą śliczną szatynką. Nowa dziewczyna? - uśmiechnął się szeroko na widok spojrzenie, jakie posłał w jego kierunku Draco.
- Nie twój interes - stwierdził, okręcając się na krześle.
- Jak nie, to ja się chętnie z nią umówię.
- Możesz spróbować, ale nici z planu - rzucił, podnosząc się z miejsca, aby iść do wyjścia. - A tak poza tym, sądziłem, że ty i Maggie...
- Maggie jest super, ale my nigdy razem nie byliśmy.
- Chyba, że tak - stwierdził Draco, chociaż doskonale wiedział, że Jack najzwyczajniej w świecie próbuje go okłamać. Wyszedł z garderoby i ruszył w kierunku sali, gdzie miał odbyć się koncert. Przy jednym, dużym stoliku siedzieli wszyscy łącznie z Maggie. Harry i Theodor siedzieli załamani, podczas gdy Blaise i dziewczyny rozmawiały z Maggie. Malfoy usiadł obok Hermiony i objął ją ramieniem.
- Chcesz coś do picia? - zapytał, patrząc na pustą szklankę Gryfonki.
- Cole - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Blondyn szybko przeszedł do baru, gdzie zamówił Hermionie cole i wode dla siebie, poczym wrócił do stolika, skąd Maggie przyglądała mu się zaskoczona.
- Kiedy tyś się taki opiekuńczy zrobił, Malfoy? - zakpiła dziewczyna, na co Ślizgon obrzucił ją wściekłym spojrzeniem.
- Dobrze, że ty nic się nie zmieniłaś, Stanton.
- Co się tak denerwujesz, Dracon?
- Wcale nie, Magdalene.
- Robisz się strasznie wredny na starość.
- Wal się. Jesteś ode mnie starsza -  zauważył, na co brunetka zgromiła go wzrokiem. Hermiona przytuliła się do Dracona. Przy ich stoliku pojawił się blondyn ubrany w dżinsy i czarną koszulkę z podwiniętymi do łokci rękawami. Prawą rękę miał w gipsie, a w lewej trzymał szklankę z bursztynowym płynem.
- W końcu nasz Smoczek znalazł sobie dziewczynę - stwierdził z szerokim uśmiechem, na co wszyscy się zaśmieli. Nawet Draco uśmiechnął się na jego słowa. Klepnął miejsce obok siebie, gdzie po chwili usiadł blondyn.
- To jest...
- Sam Tremmal - przedstawił się chłopak.
- Taa... Jest gitarzystą i niezwykłą ofermą.
- Nie ja złamałem sobie małego palca u nogi idąc na prostej.
- To nie byłem ja, dupku.
- Ależ oczywiście, padalcu - zironizował Sam. Malfoy prychnął tylko w odpowiedzi. - Ty pewnie jesteś Hermiona - zwrócił się do szatynki, która kiwnęła głową z lekkim uśmiechem. - Znam Twojego brata.
- A kto go nie zna? - zdziwiła się Maggie.
- Taa, to fakt. Jego nie da się nie znać. Dalej z Angelicą?
- Nie wiem. Nawet nie wiedziałam, że kiedyś byli razem - oznajmiła Gryfonka.
- Próbowali się ukrywać. Trochę im to nie wychodziło, ale... cóż.
- A gdzie on się właściwie podziewa? - zapytała Stanton.
- W Hogwarcie. Uczy Historii Magii - odpowiedziała Gryfonka.
- Nieźle.
- Malfoy spadaj już. Ja się zajmę Hermioną - stwierdził Sam.
- Kiedyś Cie zabiję. Obiecuję - ostrzegł. - Wrócę niedługo - zwrócił się do Hermiony, która spojrzała na niego zdziwiona. - Baw się dobrze. Tylko uważaj na niego. Lubi się narzucać.
- No wiesz co? - wykrzyknął Tremmal i uderzył w ramie blondyna, który uśmiechał się szeroko. Pocałował szybko szatynkę w usta i ruszył za kulisy sceny, skąd machał na niego Jack.
- Będzie niezła zabawa - oznajmił Patric, perkusista zespołu i poklepał Dracona po plecach.
- Będzie super - mruknął. Błagał  duchu, żeby tylko nie narobić sobie wstydu. W przeciwnym razie nie pojawi się publicznie przez najbliższe stulecie.

                                  ^^^ΩΩΩ^
Dobry wieczór! Przepraszam, że rozdział pojawia się z opóźnieniem, ale miałam problemy z internetem.
Kelejny rozdział 10 maja.
Pozdrawiam,
Alex_x.