niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 41.

Draco wyszedł z łazienki i spojrzał zaskoczony na Hermionę. Dziewczyna siedziała na podłodze przed kominkiem, opierając się plecami o kanapę. Podszedł do niej i usiadł obok niej. 
- Zawsze jak byłam mała tata siadał tak ze mną i oglądaliśmy bajki - szepnęła, patrząc na płomienie, trzeszczące w kominku. Oparła głowę na jego ramieniu i ściągnęła z kanapy koc, którym okryła siebie i Dracona. Kochała chwile ze swoim ojcem. Bała się, że mogłaby go stracić. 
- Siedziałem tak tylko z Angelicą. I kilka razy piłem tak z Theodorem - oznajmił, uśmiechając się blado. Kochał Theodora jak brata. Był dla niego tak samo bliski jak Blaise czy Angelica. Nie wyobrażał sobie, że już nigdy między nimi nie będzie jak dawniej. 
- Chciałabym, żeby to wszysto się skończyło - stwierdziła, złączając palce z palcami blondyna, który obejmował ją w pasie. Malfoy przełożył jej nogi nad swoje kolana i przytulił dziewczynę. 
- Co będzie, kiedy on... kiedy Weasley trafi do Azkabanu? - zapytał cicho. 
- Chciałabym wyjechać. Na kilka dni, zdala od tego wszystkiego.
- A my? - dodał. Poczuł, jak Hermiona uśmiecha się delikatnie w jego koszulkę. Jej palce przesunęły się po jego torsie, aby dotknąć jego policzka. Podniosła głowę i spojrzała blondynowi w oczy. 
- My będziemy się starać - odpowiedziała. 
- Jaka jest szansa, że kiedyś się we mnie zakochasz?
- Zakochuję się w tobie codziennie od nowa - wyznała, wplątując palce w jego włosy. Draco uśmiechnął się szeroko i pocałował Hermionę w usta, wkładając w ten pocałunek wszyskie swoje uczucia. Gryfonka klęknęła między jego udami i odchyliła głowę blondyna. Oddała jego pocałunek, pogłębiając go. Malfoy objął ją w talii i podniósł się, trzymając ją w objęciach. - Draco - szepnęła, odrywając się od chłopaka. Spojrzał na nią zaskoczony, przystając w miejscu. - Na zewnątrz ktoś jest - oznajmiła.
- Zdawało Ci się - mruknął. Hermiona objęła go nogami w pasie i spojrzała błagalnie w oczy. - Dobra, zobaczę, czy ktoś tam jest - poddał się i odstawił dziewczynę na podłogę. Zgarnął z kanapy swoją bluzę i ruszył ku wyjściu  
- Różdżka - przypomniała szatynka, podając Draconowi jego własność. 
||¤៛¤||
Blaise wszedł cicho do swojej sypialni i odłożył teczkę na komodę. Położył się na łóżku, przytulając do siebie Ginny, śpiącą na połowie jego łóżka. Westchnął cicho i przykrył się kołdrą. 
- Gdzie byłeś? - usłyszał zaspany głos Weasley i spojrzał na jej twarz. Uśmiechnął się delikatnie i założył kosmyk jej włosów za ucho. 
- W gabinecie - odpowiedział cicho.
- Która godzina?
- Pierwsza w nocy. Powinnaś spać, jeśli dalej chcesz tam iść - stwierdził. Dziewczyna obróciła się w jego stronę i przytuliła do niego. Pocałował ją delikatnie w czubek głowy i objął mocno.  
- Martwię się o Harry'ego - mruknęła. 
- Rozmawiałem z nim wczoraj. Wydawał się normalny. 
- O to mi chodzi. On to wszystko dusi w sobie.
- Jeśli chcesz jutro z nim porozmawiam.
- Mógłbyś? - zapytała z nadzieją, patrząc na chłopaka. Skinął głową i zamknął oczy. Ginny uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała go w policzek. Uśmiechnął się lekko i objął ją, przyciskając do siebie.
||¤៛¤||
Draco zamknął za sobą drzwi i spojrzał na Hermionę z uśmiechem. Podszedł do niej i usiadł obok na łóżku. Objął Gryfonkę w talii i przyciągnął ją do siebie. 
- To tylko wiatr, kochanie - szepnął. Hermiona skinęła głową i spojrzała na zegarek stojący na szafce nocnej. - Powinnaś iść się wykąpać - stwierdził. 
- A możesz zrobić mi kakao? - zapytała cicho w jego koszulkę. Włożyła dłonie pod nią i dotknęła jego brzucha. Poczuła delikatne spięcie jego mięśni i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem. - Czemu zawsze nosisz bluzy?
- A czemu nie?
- Bo nigdy nie mogę zobaczyć ciebie.
- Widziałaś mnie już bez koszulki - przypomniał. Hermiona wsunęła dłonie w rękawy jego bluzy i zsunęła ją z jego ramion. Draco patrzył na nią z lekkim rozbawieniem. Nie zbyt lubił się przed kimś rozbierać, albo być rozbieranym, jednak nie zamierzał jej przeszkadzać. Podciągnęła jego koszulkę do góry i ściągnęła ją przez głowę blondyna. Zakryła usta dłonią, widząc jego brzuch i klatkę piersiową pokryte licznymi bliznami. 
- Draco - szepnęła. Malfoy poczuł dziwny uścisk w brzuchu, widząc w jej oczch łzy. Dotknął delikatnie jej policzków i uśmiechnął lekko. - Kto ci to zrobił? - zapytała cicho. 
- Nikt. Nie płacz - poprosił, kiedy po jej policzkach. Przytulił ją mocno do siebie.  
- Dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś?
- A to coś zmienia? Przestanę Ci się podobać? Tylko to nadal ja, skarbie - przypomniał, czując jak serce zaczyna bić znacznie szybciej. Nie chciał jej stracić, a teraz czuł jak Hermiona zaczyna się od niego odsuwać. Granger przycisnęła usta do jego szyi i pocałowała.
- Ten kto to zrobił powinien zginąć w Azkabanie. 
- To był tylko wypadek - zapewnił i odetchnął. Szatynka popchnęła go na plecy i usiadła okrakiem na jego udach. Posłała mu delikatny uśmiech i przytuliła się do niego. 
||¤៛¤||
Harry poraz kolejny tej nocy obudził się z krzykiem w gardle. Miał przyspieszony oddech i przepoconą koszulkę. Siedział na łóżku, zaciskając powieki. Spojrzał na zegarek i przeczesał włosy palcami. Miał nadzieje, że o ósmej rano nikt nie będzie chciał go odwiedzić, żeby dowiedzieć się jak się czuje. Podniósł się z łóżka i wszedł do łazienki. Ściągnął z siebie ubrania i wszedł pod prysznic. Westchnął cicho, czując na sobie ciepłą wode. Oparł czoło o kafalki w kabinie. Nie chciał już wspominać swoich koszmarów, które nie dawały mu spokoju. Po kilku minutach wyszedł spod prysznica i owinął ręcznik wokół bioder. Wszedł do pokoju i wyciągnął z szafy ciemne dżinsy i szarą koszulkę. Ubrał się szybki i zszedł do kuchni. Przechodząc przez hol, na wieszaku zauważył czarny płaszcz Hermiony. Błagał w duchu, żeby to tylko nie była ona. Nie miał ochoty na jej wizyty. Zaklął cicho na jej widok. 
- Ja też się cieszę, że cie widzę - oznajmiła Gryfonka z delikatnym uśmiechem. 
- Nie mam ochoty z nikim z Was się teraz widzieć. 
- Strasznie mi przykro, Harry, ale musisz ścierpieć moją obecność.
- Nie muszę. W każdej chwili mogę cie stąd wyrzucić - przypomniał, siadając przy wyspie kuchennej. Hermiona oparła się o blat po drugiej stronie i nachyliła do niego.
- A jesteś w stanie to zrobić? - zapytała, przygryzając wargę.
- To nie jest najlepszy pomysł, Hermiona. 
- Dlaczego?
- Jest ósma rano, ja nie mam nastroju i zaraz coś ci powiem, co bardzo może ci się nie spodobać. 
- Naprzykład?
- Daj mi spokój, dobrze? Możemy spotkać się za kilka godzin?
- Za godzine jest pogrzeb - przypomniała, na co Harry skrzywił się nieznacznie. Podeszła do niego i stanęła między jego nogami. - Musisz tam iść.
- Nie chcę - mruknął, obejmując Hermionę w talii. - Wszyscy będą udawać, że wiedzą jakie to uczucie. 
- Ja nie będę - obiecała.
- Dlaczego dalej przy mnie jesteś? - zapytał cicho. Hermiona pociągnęła go, aby stanął tuż przed nią i dotknęła jego twarzy. 
- Bo jesteś dla mnie bardzo ważny i doskonale o tym wiesz.
- Wiesz, chyba dopóki będzie ze mną dam sobie radę.
- Oczywiście, że dasz. W końcu jesteś Harrym Potterem, nie? - uśmiechnęła się do niego szeroko. - A teraz panie Potter, pójdzie pan się ubrać - popchnęła go do wyjścia i po chwili usłyszała jego cichy śmiech. 
//¤\\
Dobry wieczór! Kolejny rozdział i mam nadzieję, że wam się podobał. Następny za tydzień. 
Pozdrawiam, Alex_x

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział czekam z niecierpliwością na kolejny. Życzę weny :) :) :).

    OdpowiedzUsuń