sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 40.

Draco od kilku godzin uparcie patrzył w sufit, tuląc do siebie Hermionę. Cieszył się, że między nimi znów jest dobrze. Jednak coś nadal nie dawało mu spokoju. Skoro Hermiona tak bardzo bała się, że jej ojciec wcale nim nie jest, dlaczego twierdziła, że nie zasługuje na miłość? Przecież była cudowna. Wiedziała o tym. Musiała. To on nie zasługiwał, aby ją kochać. Nie był dla niej odpowiedni. Ona była ideałem dla każdego faceta. A on? Był zły i wiedział o tym doskonale. Westchnął cicho i wolną dłonią przeczesał włosy. Hermiona obróciła się do niego plecami i okryła się szczelniej kołdrą. Uśmiechnął się delikatnie i podniósł z łóżka najciszej jak tylko potrafił. Podszedł do szafy i wyjął z niej szare spodnie z dresu i białą koszulkę. Przebrał się szybko i, zgarnąłszy bluzę, wyszedł z pokoju. Kiedy doszedł do schodów, zajrzał do sypialni rodziców, gdzie drzwi były uchylone, chcąc sprawdzić, czy nie wrócili wcześniej. Zszedł na parter i wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz, który wrzucił do kieszeni spodni. Nie zważał, że jest druga w nocy i  przynajmniej minus pięć stopni. Musiał pobiegać. Nawet zimą nie przestawał. Uwielbiał to. Wybiegł na swoją ulubioną ścieżkę wzdłuż lasu przy rezydencji. 
||¤៛¤||
Hermiona obudziła się, czując przenikliwy chłód na nagich udach, z których jakimś cudem zsunęła się kołdra. W nogach łóżka leżał czarny koc, którym się otuliła, po czym podniosła się z łóżka. Włożyła botki, czując na stopach zimne panele i podeszła do drzwi balkonowych. Wyszła na zewnątrz i spojrzała na las. Musiała przyznać, że Draco miał naprawde cudowny widok. Oparła ręce okryte kocem na barierce i westchnęła cicho. Po chwili poczuła na biodrach chłodne dłonie Dracona. Obróciła głowę w jego stronę i uśmiechnęła się delikatnie. Miał rozwiane włosy i zaróżowione policzki. 
- Aż tak ci było ciepło? - zapytał cicho, opierając brodę na jej ramieniu. 
- Kiedy się obudziłam drzwi były otwarte - stwierdziła cicho. Draco zmarszczył brwi. Przecież je zamykał. Był pewny niemal w stu procentach. 
- Nie jest ci za zimno?
- Trochę - szepnęła. Malfoy wyciągnął ręce spod koca i objął Hermionę, unosząc ją nad ziemią. Wniósł ją do pokoju i zamknął drzwi balkonowe. Zaniósł dziewczynę do łóżka i przykrył kołdrą, nie ściągając z jej ramion koca.
- Idę pod prysznic - oznajmił.
- Mogę z tobą? - zapytała, uśmiechając się szeroko. 
- Humorek się trzyma, co? - wstał z łóżka i ściągnął z ramion bluzę. Ruszył w stronę łazienki.
- Hej, mówiłam poważnie - zawołała za nim. Usłyszała jego cichy śmiech i zamykanie drzwi. Spojrzała na szafkę nocną i chwyciła jego różdżkę, chcąc zaświecić światło. Jednak zamiast na różdżkę trafiła na małą kartkę, złożoną w kwadrat. Zmarszczyła brwi i spojrzała na drzwi łazienki. Słyszała szum lejącej się wody, który ucichł po kilku minutach. Draco wyszedł z łazienki w czarnych szortach i czarnej koszulce na krótki rękaw. Usiadł obok niej na łóżku i spojrzał na kartkę w jej dłoniach. 
- Co to? - zapytał.
- Nie wiem, to Twoje. Ja tylko... znam ten charakter pisma.
- Nie moje. Wieczorem tego tu nie było - oznajmił i rozłożył kartkę. Przebiegł wzrokiem po kartce. Czytając jej treść spiął wszystkie mięśnie i zacisnął szczękę. Podał kartkę Hermionie i przeczesał palcami wilgotne włosy. 
- Mam nadzieję, że już zdążyłaś się za mną stęsknić, kochanie. Pamiętaj, że wciąż jesteś moją dziewczyną, a ja łatwo nie odpuszczam. Chyba wiesz, rybko. Zobaczymy się niedługo. Tylko nie próbuj znowu całować tego śmiecia. Mam cie na oku - przeczytała, po czym zamknęła oczy. Czuła pod powiekami łzy. Zacisnęła pięść na kartce i rzuciła nią na podłogę. Draco przytulił ją do siebie mocno. 
- Obiecuję, że on nic ci nie zrobi - szepnął tuż przy jej uchu. Oparła się o jego klatkę piersiową i zarzuciła mu ramiona na szyję. Pogładził ją po plecach i położył się. Hermiona ułożyła głowę na jego torsie i przytuliła się do niego mocno. 
- Obiecasz mi coś? - zapytała cicho w jego koszulkę.
- Co tylko chcesz.
- Nie pozwól mi do niego wrócić - poprosiła, a Draco ścisnął jej dłoń i skinął głową.
||¤៛¤||
Harry usiadł przy stoliku w kącie jakiegoś mugolskiego baru i zamówił sok pomarańczowy. Miał się spotkać z Blaisem, który chciał z nim o czymś ważnym porozmawiać. Od kilku miesięcy nie dogadywali się tak jak wsześniej. Nie miał za złe Zabiniemu, że Ginny go kocha. Chciał dla niej najlepiej, bo doskonale wiedział, że na to zasługuje. Jednak czuł, że to Blaise ma mu coś za złe. Westchnął cicho i poprawił kołnierzyk koszuli. 
- Cześć - przywitał się Zabini, siadając naprzeciwko niego. 
- Hej, cóż to za ważna sprawa, która nie mogła czekać? - zapytał.
- Chciałbym prosić Cie o... pomoc i radę.
- O co chodzi?
- Ginny - stwierdził krótko. Harry zmarszczył brwi i spojrzał na niego zaskoczony. - Obraziła się, że nie przyszedłem do niej na obiad. Chciałem, ale, do cholery czy  to moja wina, że jakiś pierwotny postanowił mnie porwać? 
- Cóż, Ginny bardzo ceni sobie zdanie Molly. Gdybyś jej wyjaśnił...
- Myślisz, że nie chciałem? Starałem się, ale ona...
- Musiałeś naprawde nabroić. 
- Wiem, dlatego proszę cie o pomoc. 
- Pogadam z nią.
- Chciałem, żebyś porozmawiał z jej matką.
- A to cie strzeliło, stary. Pogadam z nią, ale niczego nie obiecuję. Może powinieneś zaprosić ich na kolację? Wiesz, sam byś coś ugotował.
- No, a Ginny jeszcze bardziej się na mnie obrazi.
- W porządku. Porozmawiam z Molly - zgodził się i wstał ze swojego miejsca. 
- Gdzie idziesz? - zdziwił się Blaise, kiedy Harry ruszył do wyjścia.
- Do Nory. Idziesz ze mną?
- Że jak?
- Sam byś sobie porozmawiał z Molly - stwierdził, na co Zabini skinął sztywno głową i poszedł za Gryfonem. Potter znalazł jakiś ciemny zaułek i teleportował ich. Wpadli do jeziora, pokrytego cienką warstwą lodu, który pęknął pod ich ciężarem. Harry zaklął głośno, wychodząc z lodowatej wody. Blaise spojrzał na niego spod byka i wysuszył ich ubrania. 
||¤៛¤||
Theodor wszedł do mieszkania, które kupił dwa dni temu i rzucił klucze na komodę przy drzwiach w holu. Przeszedł do salonu i usiadł na kanapie. Nie mógł powiedzieć, że był jakoś szczególnie wściekły na te mieszkanie. Miało spory salon, sypialnie, łazienkę i kuchnie. Nie mógł narzekać. Jednak irytowało go, że nie mógł znaleźć żadnej pracy. Usłyszał trzask teleportacji, a przed nim zmaterializował się Draco.  
- Czemuś mi, do ciężkiej cholery o niczym nie powiedział? Poważny żeś jest? - warknął blondyn, patrząc na niego wściekle. 
- Nie bardzo wiem o co Ci chodzi - oznajmił spokojnie Nott, opierając się na kanapie. 
- Stary, muszę się od ludzi dowiadywać gdzie mieszkasz?
- Kto ci niby powiedział?
- Alex mi opowiedziała o Twojej kłótni z ojcem.
- Pieprzy się z tą nową z Gryffindoru, a mi każe żenić się z Greengrass. Wydziedziczył mnie, rozumiesz? Po tym wszystkim tak poprostu wyrzucił mnie z domu.
- Dlaczego nie przyszedłeś do mnie, ciołku?
- A kim ty jesteś, żebym przychodził do Ciebie z każdym problemem?
- Twoim przyjacielem, Theo. Pamiętasz?
- Nie chrzań mi tu o przyjaźni. Nie widzisz, że nie jesteśmy już przyjaciółmi? Kuźwa, od wojny nic między nami nie jest w porządku, idioto. Naprawdę nie widzisz?
- Theodor...
- Przestań. To co razem robiliśmy nigdy z nas nie wyjdzie. Oboje będziemy pamiętać.
- Nie obwiniaj mnie o to - warknął Draco. Theodor zaśmiał się głośno i wstał z miejsca. 
- A kto jest za to odpowiedzialny? "Nie możesz mnie zostawić. Sam sobie rady nie dam, Theo" - naśladował jego głos.
- Nigdy nie powiedziałem, że nie dam sobie rady. Taka była umowa, nie? Mieliśmy nigdy się nie rozdzielać.
- Myślełeś o tym, kiedy skazywałeś tych wszystkich ludzi na śmierć, żeby chronić Hermionę? Myślisz, że wszyscy są ślepi? Wszyscy widzieliśmy jak bardzo ci na niej zależy. Naraziłeś Blaise'a, żeby tylko jej nic nie było. Nie obchodziło cie w jakim stanie wrócił z tej misji.
- Przestań - wrzasnął, przeczesując palcami włosy. - Nic o mnie nie wiesz. Nie wiesz co wtedy czułem. Nigdy nikogo nie kochałeś i nie masz pojęcia jakie to uczucie.
- Szkoda, Malfoy, że ona woli każdego innego niż ciebie - stwierdził, uśmiechając się do niego złośliwie. Draco zacisnął szczękę i przyrzekł sobie, że zrobi wszystko, aby Hermiona się w nim zakochała. 
- Uważaj, żeby ci ktoś Alex nie sprzątnął - warknął i teleportował się, zostawiając Notta ze wściekłą miną.
||¤៛¤||
Hermiona śmiejąc się z kolejnego żartu Arthura odwiesiła swój płaszcz na haczyku, tuż obok kurtki, którą skądś znała, ale nie potrafiła przypomnieć sobie skąd. 
- Gdzie ci odstawić te torby? - zapytał mężczyzna.
- Możesz mi je odesłać do pokoju? - poprosiła, uśmiechając się do ojca, który jednym machnięciem różdżki odesłał jej zakupy do pokoju. 
- Chcesz herbaty? - Hermiona skinęła głową w odpowiedzi i razem z Arthurem skierowała się do salonu. Przekraczając próg stanęła, patrząc zaskoczona na blondyna, który siedział z jej mamą, uśmiechając się do kobiety, która pokazywała mu zdjęcia z ich rodzinnego albumu. Podeszła do kanapy, na której siedzieli i spojrzała przez ramię chłopaka.
- Tato, miałeś spalić te zdjęcia - krzyknęła, patrząc obrażona na szatyna.
- Tak wyszło, słońce - wzruszył ramionami i wszedł do kuchni. Hermiona usiadła obok Dracona i wyrwała mu album.
- Koniec naśmiewania się z biednej Hermiony - oznajmiła, patrząc na uśmiech Malfoy'a. Jean zaśmiał się i przepraszając blondyna skierowała się do kuchni. Ślizgon nachylił się nad Hermioną, jednak dziewczyna odwróciła głowę. - Ktoś tu może wejść, Draco - wyjaśniła, widząc zawód w jego oczach. Podniosła się z miejsca i wyszła do kuchni. Usłyszał jak zamienia kilka słów z ojcem i znów pojawiła się w salonie z kubkiem w ręce. - Chcesz coś do picia? - zapytała. Draco pokręcił głową, uśmiechając się do niej delikatnie. - Więc chodź - wyciągnęła do niego wolną dłoń i pociągnęła do schodów, kiedy tylko wstał z kanapy. Wspięła się na trzecie piętro domu i poprowadziła go do drugich drzwi tuż obok schodów. Cały czas trzymała jego dłoń swoją chłodną. Otworzyła drzwi i niemal wepchnęła go do pokoju. Draco miał tylko kilka sekund, aby rozejrzać się po pomieszczeniu. Było urządzone w ciepłych kolorach z ciemnozielonymi ścianami, brązowymi meblami i czarną, miękką wykładziną. Na ścianie pod oknem stało duże łóżko z niebieską pościelą i białym kocem. Przed kominkiem na ścianie obok stała niewielka kanapa. Tuż przy drzwiach stała komoda, nad którą wisiało dużo ramek ze zdjęciami. Na ostatniej ścianie znajdowały się dwie pary drzwi, prowadzących zapewne do łazienki i garderoby. Hermiona odstawiła swój kubek z herbatą na komodę i podeszła do blondyna. Zarzuciła mu ramiona na barki i spojrzała w oczy. 
- To co, kiedy zaczniesz się ze mnie nabijać? - zapytała z delikatnym uśmiechem. 
- Te zdjęcia były naprawdę słodkie - stwierdził, kładąc dłonie na jej talii.
- Taa, chyba mama ci tych z wesołego miasteczka nie pokazała - mruknęła, odsuwając się od niego. Usiadła na skraju łóżka i ściągnęła z siebie niebieską bluzę, pod którą miała na sobie białą bokserkę. Draco usiadł obok niej i złapał jej dłonie w swoje. 
- Hej, przecież każdy ma jakieś głupie wspomnienia z dzieciństwa - oznajmił. Spojrzała na niego z powątpieniem, jednak objęła ramionami jego szyję i przytuliła się do niego. 
- Mogę mieć do ciebie prośbe?
- Jasne, skarbie.
- Zostaniesz ze mną na noc? Nie chcę iść z rodzicami na kolacje z Ministrem Francji i jego żoną, a tata nie chce zostawić mnie samej i...
- Zostanę z tobą - przerwał jej szybko. - Będę musiał skoczyć tylko po jakieś ciuchy.
- W porządku - odpowiedziała. Draco objął ją w talii i nachylił się nad nią. Hermiona pocałowała go delikatnie, a kiedy oddał jej pocałunek, wplątała palce w jego włosy, przyciągając jego głową bliżej siebie. Malfoy wciągnął ją swoje kolana. Zaczął całować ją gwałtonie, zjeżdżając dłońmi na jej biodra. Usłyszeli ciche pukanie, a Gryfonka poderwała się z jego kolan i zagryzła wargę. Do jej pokoju weszła Jean i uśmiechnęła się przepraszająco do nastolatków.
- Tata chce wiedzieć czy idziesz z nami czy wolisz zostać na noc u Matta - odezwała się.
- A nie mogłabym zostać w domu?
- Wiesz, że tata nie zostawi cie samej.
- Draco by ze mną został - stwierdziła dziewczyna, a pani Granger spojrzała na blondyna. 
- To nie byłby dla ciebie problem? - zapytała. 
- Sama przyjemność, pani Granger - oznajmił, uśmiechając się delikatnie do kobiety.
- Wrócimy jutro koło jedenastej - poinformowała, wychodząc z pokoju córki. - I dziękuję, Draco - powiedziała do chłopaka, zamykając drzwi. Malfoy uśmiechnął się szeroko do Hermiony i podszedł do niej, obejmując w talii. Oparł brodę o jejramie i pocałowała powoli jej policzek. 
- Rodzice wychodzą za godzinę - oznajmiła, otulając się jego ramionami. 
- Wrócę za dwadzieścia minut, dobrze?
- Tak - szepnęła, obracając się w jego stronę. Pocałowała go delikatnie w policzek i odsunęła się do niego. 
|₪₪|
Dobry wieczór. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Kolejny w przyszły weekend.
Pozdrawiam, Alex_x

2 komentarze:

  1. Perfekcyjnie! !! Idealnie! !! Bardzo chce się dowiedzieć co się będzie działo podczas nieobecności rodziców Hermiony w domu ^-^
    Z niecierpliwością czekam na następny wpis !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku <3 kiedy następny ,?

    OdpowiedzUsuń