sobota, 28 marca 2015

Rozdział 14.

Draco siedział z Hermioną w Pokoju Wspólnym Slytherinu, wpatrując się w Blaise'a, który od jakiegoś czasu mocował się z zawiązaniem krawatu. 
- Stary, to tylko randka, nie musisz się stroić jak jakaś panienka - zaśmiał się Malfoy, na co Blaise posłał mu wściekłe spojrzenie. 
- Według mnie to, że chłopak dobrze się ubiera świadczy na jego korzyść - odezwała się Hermiona.
- A ja się źle ubieram? - zdziwił się Draco, podnosząc lewą brew do góry i przyglądając się dziewczynie. 
- Nie, ale nigdy nie ubrałeś krawatu.
- Jak bym się chciał udusić, to zrobiłbym to na jakiejś linie nie kawałku głupiego materiału. 
- Nie znasz się - oznajmiła i przywołała Zabiniego gestem dłoni, .aby zawiązać krawat. 
- Właściwie gdzie idziemy? - zapytał brunet siadając obok przyjaciela. 
- Przecież mówiłem, że nie powiem. Dowiesz się w swoim czasie - stwierdził Draco i spojrzał na zegarek na nadgarstku. - Oni się chyba zgubili.
- Albo nie żyją - dodał Zabini z nadzieją w głosie.
- Nikt nie zabroni Ci marzyć - usłyszeli za sobie i obrócili się do Theodora, Pansy i Daphne. 
- Skoro już jesteście, to możemy iść?
- Oczywiście, Diabełku - odpowiedział Nott i poklepał go po ramieniu. Draco podniósł się z miejsca razem z Hermioną i ruszył do drzwi. Przeszli szybko do Pokoju Wspólnego Prefektów, skąd teleportowali się w niekomu nieznane miejsce. Tylko Draco wiedział, gdzie są. Złapał za ręke Hermionę i poprowadził ich na wielką plażę, gdzie stało kilkadziesiąt osób. Dokoła rozłożone były stoły, na których stało jedzenie.
- Ty dupku - warknęła Pansy w kierunku Dracona, na co ten tylko wzruszył ramionami i poprowadził Gryfonkę w kierynku Harry'ego. 
- Wszystkiego najlepszego, Miona - krzyknął Potter i przytulił do siebie zaskoczoną Gryfonkę. 
- Jak... wy przecież...
- Zapomnieliśmy? Oczywiście, że nie. Twoje urodziny to jedna z dat, które najszybciej zakorzeniły mi się w pamięci.
- Ty to wymyśliłeś?
- Ja, Blaise i Draco - odpowiedział z dumnym uśmiechem. - Ślicznie wyglądasz - stwierdził, lustrując wzrokiem jej strój. Dżinsowa sukienka do połowy uda idealnie pasowała do jej sylwetki, a za czarne baletki dziękowała sobie w myślach, nie wyobrażając sobie jak by chodziła, gdyby tylko założyła szpilki. 
- Dziękuje. Za wszystko - oznajmiła, uśmiechając się do przyjaciela. Harry poprowadził ją do jednego ze stołów, przy którym stał Draco, Blaise, Theodor, Pansy, Daphne, Ginny i Emma. Wszyscy złożyli jej życzenia, poczym Zabini zabrał się za otwieranie szampana. Ze zdumieniem Hermiona odkryła, że zamiast eleganckich spodni od garnituru, koszuli i krawatu ma na sobie dżinsy, koszulkę i wygodną marynarkę. Po odkorkowaniu szampana rozlał go do kieliszków. Podał je wszystkim obecnym przy ich stole i odwrócił się w stronę wszystkich zebranych. Wszedł na ławkę przy stole i uniósł swój kieliszek do góry.
- Przede wszystkim chcę złożyć życzenia naszej kochanej Gryfoneczce. Wszystkiego czego tylko sobie zapragniesz, szczęścia i siły, żeby wytrzymać ze Smokiem - oznajmił, a wszyscy zaśmiali się. Wszyscy oprócz Dracona, który popchnął go, przez co ten zachwiał się tracąc równowagę. Theodor przytrzymał go, pomagając utrzymać pion. - Ostatnie Ci się bardzo przyda, więc tego najwięcej. Chcę też podziękować wam wszystkim, że tu jesteście i przez ostatnie trzy dni nieczego nie wygadaliście Hermionie. Za Granger - krzyknął i uniósł swój kieliszek, podobnie jak wszyscy, po czym upił łyk szampana. Zeskoczył z ławki i machnął różdżką. Po chwili zjawił się tort z dużym napisem Wszystkiego najlepszego i osiemnastoma świeczkami dookoła.  Harry popchnął delikatnie w stronę tortu.
- Pomyśl życzenie - szepnął Draco, nachylając się nad Gryfonką. Uśmiechnęła się do niego i dmuchnęła w płomyki na świeczkach, który zgasły pod wpływem powiewu powietrza. - Wszystkiego najlepszego i wszystkiego, czego sobie zażyczysz - obróciła się w jego stronę i przytuliła delikatnie.
- Dziękuję - odpowiedziała cicho i pozwoliła, aby poprowadził ją do stolika. Na talerzach pojawiły się kawałki ciasta, a tuż obok szatynki wysoki chłopak z czarnymi włosami i oczami w kolorze morza. 
- Wszystkiego naj, Skarbie - dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyje i pocałowała w policzek. 
- Tęskniłam za tobą, Logan.
- Ja też, ale wiesz praca, obowiązki. 
- Dobra, niech Ci będzie, ale mam nadziję, że mi to jakoś wynagrodzisz.
- Oczywiście - uśmiechnął się do niej lekko i odsunął, aby uścisnąć dłoń Harry'ego. Draco zacisnął dłonie w pięści i odwrócił wzrok od szatynki. 
- Uh, Dracuś jest zazdrosny - parsknął Blaise, na co blondyn posłał mu wściekłe spojrzenie. 
- Daj mu spokój. Ma trudny okres - zaśmiał się Harry.
- Całe życie ma trudny okres - dodał Theodor.
- Zejdźcie ze mnie - warknął Malfoy. Hermiona obróciła się w jego stronę i delikatnie dotknęła jego ramienia. 
- Stało się coś?
- Nie, coś ty? Mogę później gdzieś Cie zabrać?
- Jasne. Gdzie?
- Niespodzianka. 
- Dobra, ludzie, czas na prawdziwą imprezkę - oznajmił Blaise, podnosząc się z miejsca. Za jego przykładem poszła większość obecnych. Zabini machnął różdżką i przysunął wszystkie stoły na jedną stronę. Z niewiadomo skąd popłynęła muzyka. Hermiona co jakiś czas była wyciągana na parkiet. Najwięcej kawałków przetańczyła z Draconem i Loganem. Kiedy zbliżała się 21 Malfoy zabrał dziewczynę i oddalił się od pozostałych gości. Zasłonił jej oczy dłońmi i poprowadził ją na odległą polankę. Dookoła rosła wysoka trawa, a wszędzie słychać było szum morza. Kiedy tylko Hermiona odzyskała wzrok rozejrzała się po okolicy i westchnęła z zachwytem. Draco wpatrywał się w szatynkę z uniesioną brwią, zagrywazając dolną wargę. Nie był pewny czy to, co dla niej przygotował może jej się spodobać. Nie znał jej wystarczająco długo, aby wiedzieć, co sprawia jej przyjemność. Spojrzenie Gryfonki przeniosła się z naszykowanego koca na blondyna. 
- Pomyślałem, że może chciałabyś pooglądać spadające gwiazdy. Tutaj  najlepiej je widać, a dziś podobno będzie ich najwięcej - oznajmił. Dziewczyna podeszła do niego i stanąłszy na palcach pocałowała go delikatnie w policzek. Pociągnęła go za rękę do koca, na którym usiadła. Draco zajął miejsce tuż obok niej i objął ją ramieniem. 
- Zaskakujesz mnie - stwierdziła z lekkim uśmiechem, układając głowę na ramieniu Ślizgona.
- Tak czy inaczej, wszystkiego najlepszego.
- Taki prezent bardzo mi się podoba. Aż żal, że nie mam urodzin co tydzień.
- Chcesz co tydzień myśleć, że zapomnieli o Twoich urodzinach? - zaśmiał się i odchylił się lekko do tyłu, podpierając się na przedramieniu. Hermiona szturchnęła go łokciem w brzuch i popchnęła na koc, aby się położył. Położyła się obok niego, kładąc głowę na jego zgiętej i podłożonej pod głowę ręce. 
- Nieźle nam to idzie - zauważyła, dotykając lekko jego torsu, ukrytego pod materiałem czarnej koszulki. 
- Jesteś ładna, więc nie widzę powodów, żeby nie szło.
- Chodzi Ci o wygląd?
- Jestem tylko facetem. 
- Jesteś płytki. 
- Cóż gruby nie jestem, więc potraktuję to jako komplement - uśmiechnął się lekko na widok jej poirytowanej miny. - Żartowałem tylko. Chociaż z tym, że jesteś ładna nie.
- I tak jesteś płytki. 
- Za to mnie lubisz?
- Kto ci powiedział, że cie lubię? Jesteś irytujący, wredny i za dużo pijesz.
- Czy ja mam jakieś wady? - uniósł brew w geście rozbawienia. Hermiona poddźwignęła się na łokciu i spojrzała na niego jak na wariata. Podwinęła lewy rękaw jego bluzy, którą transmutował z szarej marynarki. Spiął się, kiedy przejechała palcem po wypalonym Mrocznym Znaku, który przez ostatnich kilka miesięcy nie zdąrzył jeszcze zblednąć. 
- Gdyby nie jego znaczenie mógłby być niezłym tatuażem - oznajmiła cicho. 
- Podobają Ci się tatuaże? - zdziwił się, podnosząc wyżej głowę.
- Trochę, i zależy gdzie. 
- Na plecach?
- Masz?
- Może - mruknął tajemniczo i podniósł się do pozycji siedzącej. Zsunął z ramion bluzę, odłożył ją na bok, poczym ściągnął przez głowę koszulkę, odwaracając się jednocześnie tyłem do dziewczyny. Gryfonka otworzyła lekko usta ze zdumienia. Tuż powyżej linii jego dżinsów widniał ciemny tatuaż w kształcie dużego płomienia, ciągnącego się do barków. Pomiędzy łopatkami wytatuowane były dwa złączone skrzydłami ptaki, pochłaniące płomienie. Przejechała palcami po tatuażu, czując spięte mięśnie pod palcami. Obrócił głowę w jej stronę i z rozbawieniem obserwował jej zdumioną twarz. 
- Bardzo bolało? - wyszeptała przenosząc wzrok na jego twarz. 
- Gdyby nie fakt, że kiedy robiłem pierwszą część byłem zalany w trupa, nie zrobiłbym go nigdy.
- Zrobiłeś to po pijaku?
- Osiemnaste urodziny Theodora były... trudne do zapamiętania. Tylko w jego urodziny tak się upiłem, że na drugi dzień niczego nie pamiętałem. Obudziłem się leżąc na brzuchu, bolała mnie głowa, a część tatuażu piekła żywym ogniem. Podobno przegrałem jakiś zakład i miałem zrobić sobie jakiś tatuaż. Blaise wkręcał mnie, że na początku chciałem go zrobić na tyłku, ale znaleźli się świadkowie, więc musiał zrezygnować ze swojej wersji. 
- Dokończyłeś go - zauważyła. 
- Tak, ale tylko, żeby to jakoś wyglądało. 
- Podoba mi się. 
- Mi nie bardzo. Wygląda okropnie. 
- Chyba kpisz. Jest świetny. 
- Skoro ci się podoba - wzruszył ramionami i odwrócił się w jej stronę. Dotknął delikatnie jej policzka i pogładził go kciukiem. 
- Naprawdę mi się podoba - oznajmiła próbując ukryć tym rumieniec na policzkach, który pojawił się w trakcie poczynań chłopaka. 
- To dobrze - kiwnął głową i nachylił się nad dziewczyną. 
- Draco...
- Co, kochanie?
- Ktoś może nas zobaczyć.
- I...? Nie widzę nic dziwnego, że chłopak całuje swoją dziewczynę, no nie?
- Ja... ty co...? - zdziwiła się. Chciała coś jeszcze dodać, jednak Malfoy skutecznie zamknął jej usta delikatnym pocałunkiem. Pieścił jej usta swoimi ustami i językiem. Jedną ręką dotykał jej policzka, drugą trzymał w talii. Szatynka wplątała palce w jego włosy. 
- Ludzie, dalibyście sobie spokój - westchnął Blaise pojawiając się tuż obok nich. Kiedy tylko przyjrzał się sytuacji wokół zagwizdał cicho pod nosem.
- Przenieście się lepiej do pokoju - stwierdził Harry, kręcąc głową nad ich zachowaniem. Hermiona podniosła się z koca i odwróciła zawstydzona głowę od przyjaciela. Draco wstał zaraz za nią i wciągnął na siebie koszulkę i bluzę. Machnął różdżką teleportując koc do swojego pokoju w Hogwarcie. Objął ramieniem Hermionę i pozwolił jej schować głowę w swojej piersi. Teleportował się do ich Pokoju Wspólnego, gdzie po chwili pojawił się Harry z Ginny i Blaise z Pansy. Granger cmoknęła blondyna w policzek i weszła do swojego dormitorium.
                       μμ §§§μμ
Przepraszam, że rozdział pojawia się dopiero teraz, ale miałam ostatnio problemy z internetem.

Pozdrawiam, Alex_x.g

2 komentarze: