niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 2.6

Draco usiadł za swoim biurkiem, przecierając twarz ze zmęczenia. Miał serdecznie dość siedzenia do dwudziestej drugiej w firmie i sprawdzania czy jego pracownicy nie popełnili błędu. Wolałby spędzić ten czas z Alice czy Hermioną. To by było znacznie lepsze. Pochylił się nad laptopem i zacisnął powieki. Położył głowe na biurku, przeczesując włosy.
- Pracowanie do późnia jest bardzo niezdrowe - usłyszał rozbawiony głos i podniósł szybko głowe. Uśmiechnął się szeroko, widząc w progu Theodora. Wstał szybko ze swojego miejsca i zamknął przyjaciela w żelaznym uścisku. Nott zaśmiał się głośno, oddając jego uścisk.
- Co tu robisz? - zapytał, odsuwając się od niego.
- Ktoś mi powiedział, że Draco Malfoy postanowił otworzyć firme w Londynie. Posprawdzałem i okazuje się, że to jednak mój zmarły przyjaciel. Tak więc... jestem.
- Mam małe problemy z pamięcią...
- Wiem, Hermiona mnie uprzedziła - wyjaśnił, siadając na kanapie w gabinecie blondyna.
- Ożeniłeś się - mruknął Draco, patrząc na dłoń przyjaciela leżącą na jego udzie.
- Taa. Nigdy tego nie rób - zaśmiał się. Malfoy zajął miejsce obok niego i podniósł dłoń przed jego oczy. - Uuu, Hermiona się nie chwaliła.
- Nie z Hermioną - burknął, przywołując do siebie butelke ognistej i szklanki. Rozlał alkohol do dwóch szklaneczek i podał jedną z nich Theodorowi.
- Gdzie byłeś przez te pięć lat?
- Los Angeles, Miami, Kalifornia i Seattle - odpowiedział, zerkając na telefon.
- Nieźle. To gdzie poznałeś panią Malfoy?
- W piekle.
- A tak poważnie?
- Staż prawniczy w Seattle. Trzy miesiące w jednym mieszkaniu... Chociaż nie. Gdzieś w Stanach trzy miesiące przed bitwą. Nie jestem pewny.
- Oj, stary. Co ci się wogóle stało?
- Zaklęcie jakieś tam. Mów coś lepiej o sobie.
- Więc... mam żone, Alex. Za miesiąc znowu zostane tatą i tyle.
- Znowu?
- Mam syna, Maxa. Ma trzy lata i jest cholernym diabłem. A ty? Tylko żona?
- Pięcioletnia córka. Pewnie da mi w kość jak jej matka, ale co ja poradze?
- To z Hermioną to już definitywny koniec?
- Kocham ją, ale ona... zasługuje na kogoś, kto nie ma żony i dziecka na karku.
- Ona też ma syna.
- Wiem, kochany dzieciak. Ideał dziecka.
- Taa, cholernie podobny do ojca. Ale on woli szlajać się po świecie niż o niego zadbać. Wątpie czy nawet pamięta o jego istnieniu.
- Hermiona nie chce o nim mówić.
- Nikomu nie mówi. Można przywyknąć. Idziemy gdzieś?
- Miałem zrobić zestawienia, ale... pieprzyć to - zaśmiał się, podnosząc z miejsca. Zabrał swoją marynarke i wyszedł razem z Theodorem.
//~¤~\\
Razem z Theodorem siedział przy stoliku w jednym z londyńskich barów, bawiąc się swoją szklanką. Obracał w palcach swoją obrączke, patrząc na roześmianego Theodora, który rozmawiał z kimś przez telefon. Poczuł w kieszeni swoich czarnych rurek, do których przywykł jakiś czas temu, wibracje, więc szybko wyjął telefon. Uśmiechnął się delikatnie, widząc wiadomość od Hermiony.

Od: Hermiona
Tęsknię :'(

Do: Hermiona
Ja też, kochanie. Kiedy wracacie?

Odpisał, uśmiechając się do ekranu. Nie potrafił już wytrzymać, chociaż Hermiona wyjechała tylko na dwudniową delegacje. Odkąd tylko spotkał ją kolejny raz, czuł, że nie wytrzyma bez niej.
- Nie uśmiechaj się tak. Wyglądasz jak psychol - mruknął Nott, chociaż uśmiechał się lekko.
- Pieprzysz - zaśmiał się Draco i odblokował telefon.

Od: Hermiona
Skąd wiesz, że już nie wróciliśmy?

Do: Hermiona
Gdyby tak, leżałabyś już w moim łóżku

Od: Hermiona
Jesteś przezabawny. Od godziny jestem w domu i próbuję nakłonić diabła do pójścia spać.

Do: Hermiona
Jest 1 w nocy ;\ Mogę przyjechać?

Od: Hermiona
Masz pół godziny ;-)

- Muszę się już zbierać - oznajmił Theodor, podnosząc się ze swojego miejsca. - Dobrze było cie zobaczyć.
- Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy - stwierdził Draco, idąc w ślady przyjaciela.
- Pewnie. Wpadnij ze swoją córką do nas w niedziele. Hermiona i Scor też mają być.
- Obiecuję - rzucił do Theodora, wychodząc za nim z baru. Znaleźli ciemną uliczkę i każdy teleportował się.

//~¤~\\
Hermiona podniosła się z kanapy i spojrzała na Scorpiusa oglądającego bajki. Mimo, że była pierwsza w nocy, on i tak nie chciał iść spać. Jednak nie mogła się dziwić, skoro przespał cały lot z Seattle do Londynu. Usłyszała ciche pukanie i podeszła do drzwi. Otworzyła, uśmiechając się na widok Dracona w progu. Miał na sobie czarne rurki, które strasznie dobrze na nim leżały i białą koszule z podwiniętymi mankietami, spiętymi przy łokciach. Posłał jej szeroki uśmiech i wszedł do holu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Nachylił się nad Hermioną i złączył ich usta w delikatnym pocałunku.
- Tęskniłem - wyszeptał.
- Ja też, chociaż to były tylko dwa dni - stwierdziła, przytulając się do niego mocno.
- Scor już śpi?
- Nie i za nic nie chce - mruknęła, wdychając zapach jego koszuli. Pachniał tak jak dawniej. Tymi samymi perfumami, wrzosem, miętą i specyficznym zapachem jego samego. Draco zaśmiał się cicho i pociągnął szatynke do salonu. - Chcesz coś do picia? - zapytała, odsuwając się od niego.
- Sok - odpowiedział, siadając na kanapie obok blondyna. Chłopiec posłał mu szeroki uśmiech i przybił mu piątke. - Nie chcesz iść spać?
- Chcę, ale mama nie chce - burknął. Malfoy zaśmiał się cicho i zmierzwił włosy Scorpiusa. - Ale skoro ty jesteś to zostaniesz z mamą, prawda?
- Tak i ty możesz iść już spać - oznajmił. Chłopiec przytulił się mocno do blondyna i ziewnął przeciągle. Draco podniósł się ze swojego miejsca ze Scorpiusem na rękach i wyszedł z salonu. Wszedł do pokoju blondyna i położył go na łóżku pod kołdrą. Chłopiec przytulił do siebie swojego zielonego smoczka z czerwonymi paskami.
- Dobranoc, Draco - mruknął, kiedy mężczyzna nachylił się nad nim, składając delikatny pocałunek na jego czole.
- Dobranoc, Smoczku - odpowiedział, poprawiając mu kołdre. Zgasił lampke przy łóżku i wyszedł, zostawiając uchylone drzwi, jak to miał w zwyczaju, chociaż Alice zawsze potem je zamykała.
- Nie wierzę - burknęła Hermiona, kiedy Draco wszedł do salonu, uśmiechając się do niej szeroko.
- Urok osobisty, kochanie - zaśmiał się cicho, nie chcąc obudzić Scorpiusa. - Chciałbym mieć takie idealne dziecko, jakim jest Scor - oznajmił, patrząc w telewizor. Szatynka westchnęła cicho i podniosła się z miejsca. Wyłączyła telewizor i odstawiła pilot na szafke pod telewizorem. Usiadła na kolanach Dracona i objęła go ramionami w szyi.
- Zostaniesz na noc? - zapytała, kładąc głowe na jego barku. Objął ją mocno w pasie i skinął głową. Powinien wrócić do Alice, ale nie wiedział kiedy znowu będzie miał okazje zobaczyć się z Hermioną, zważywszy, że musiał wyjechać w delegacje. Podniósł się z miejsca z Hermioną na rękach i skierował się do jej sypialni.
//~$~\\
Dzień dobry. Jak wam mija pierwszy dzień maja? Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba. Kolejny za tydzień.
Pozdrawiam,
Alex_x.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz