piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 2.3

(Draco)
Patrzyłem jak Hermiona odjeżdża, tłumacząc coś blondwłosemu chłopcu, który był tak cholernie podobny do mnie, gdy byłem mały. Ale przecież ona nie mogła być ze mną w ciąży. Pamiętałbym, że uprawiałem seks w taką kobietą jak ona. Zawsze była seksowna. Teraz, kiedy spotykałem ją po pięciu latach, miałem wrażenie, że jednak znam ją bardziej. 
- Draco? - usłyszałem obok siebie i poczułem jak Emily ściska moje kolano. Spojrzałem na nią, odpalając silnik. - Kto to? - zapytała, grzebiąc w swojej torebce. 
- Znajoma - odpowiedziałem, cofając samochód z parkingu przedszkola. Mój wzrok spoczął w przednim lusterku na mojoj córce. - Długo się będziesz na mnie obrażać, Alice?
- Nienawidzę cie - mruknęła dziewczynka, zakładając ręce na piersi i odwracając wzrok na szybe. 
- Naprawde mógłbyś sobie odpuścić - stwierdziła Emily, patrząc na swoje odbicie w luterku swojej kosmetyczki. Tak, makijaż na pierwszym miejscu. 
- Nie będę jej rozpieszczać - oznajmiłem. Poczułem wibracje w kieszeni i wyjąłem telefon. Odebrałem, blokując go między uchem a ramieniem. - O co chodzi?
- Spotkanie z zarządem firmy pana Granger za piętnaście minut - usłyszałem głos mojej sekretarki i przeklnąłem na siebie. Znowu musiałem zapomnieć.  
- Będę za dwadzieścia. Zajmij ich czymś - poprosiłem, spoglądając na ulice. Dookoła były same korki i nie było szansy, żebym dojechał nawet w godzine. - Siadaj za kierownicą - rzuciłem do Emily, odpinając swój pas. Spojrzała na mnie rozbawiona i pokręciła głową. - W porządku. Będziecie tu tkwić dopóki ja nie wrócę. Proszę bardzo - warknąłem, wysiadając z samochodu. Znalazłem pierwszą lepszą uliczke, gdzie nikt nie widział jak się teleportowałem. Stanąłem w moim gabinecie i skierowałem się do sali konferencyjnej. Wszedłem do pomieszczenia, gdzie siedziała już moja sekretarka i nie kto inny jak sam Matt Granger. Wyciągnąłem w jego strone dłoń, którą szybko uścisnął, podnosząc się z miejsca. 
- Sylvia przedstawiła mi plan sprzedaży firmy i muszę przyznać, że warunki są dla nas dość korzystne - oznajmił, patrzą w swoje papiery. 
- Dwadzieścia pięć procent z zysków firmy i sto tysięcy funtów za sprzedaż. Oczywiście przy zyskach większych niż przewidywane procent może wzrosnąć. Dlaczego pan Granger może w firmie zatrudnić jedną ze swoich osób, która będzie dostarczać dla niego wszelkie informacje dotyczące zysków - wyjaśniłem. Matt podparł brode na dłoniach, opierając łokcie na szklanym stole.
- Mi taka koncepcja bardzo odpowiada, jednak mój ojciec nie sprzeda firmy pierwszej lepszej osobie. Nie jesteś pierwszy, który widzi w niej niewykorzystany potencjał. Zdanie Hermiony w tej kwestii jest dla niego najważniejsze. Bez niej niestety niczego nie załatwisz. Więc zaproś ją na kolacje czy czego tam ona oczekuje i namów na sprzedaż - zaproponował, podnosząc się z miejsca. Poszedłem w jego ślady i wstałem od stołu. Podał mi dłoń, którą uścisnąłem i ruszył w strone wyjścia. - Tak swoją drogą, Draco. Wiedziałem, że uciekłeś - rzucił przez ramie i wyszedł. Patrzyłem chwile na drzwi, poczym obróciłem się w strone mojej sekretarki. 
- Znajdź mi adres i numer Hermiony Granger - nakazałem i wyszedłem. Wróciłem do swojego biura i usiadłem za biurkiem. 
//°°\\
(Hermiona)

Podałam Scorpiusowi talerz z ryżem i warzywami i usiadłam naprzeciwko niego przy kuchennej wyspie. Patrzyłam jak krzywi się, widząc brokuły i zaczyna jeść. Zaśmiałam się i wyjęłam telefon, który zawibrował. Spojrzałam w skrzynke, gdzie czekał na mnie SMS
Od: Nieznany
Co miałbym zrobić, żebyś zgodzła się na sprzedaż firmy twojego ojca? D.

Do: Nieznany
Którą?

Od: Nieznany
Skylight

Do: Nieznany
Draco, cokolwiek byś proponował, nie jest na sprzedaż.

Od: Draco
Skąd wiesz, że to ja?

Do: Draco
Tylko ty byłbyś w stanie ją kupić.

Od: Draco
Masz mnie. Ale napewno jest coś za co byś ją sprzedała. Na przykład ja 

Uśmiechnęłam się, czytając ostatnią wiadomość. Spojrzałam na Scorpiusa, który bawił się tabletem, jedząc obiad.
Od: Draco
Co byś powiedziała na kolacje?

Do: Draco
Masz żone.

Od: Draco
Kogo ona obchodzi? Chciałbym zjeść dziś z tobą kolacje.

Do: Draco
Choćbym chciała, dziś nie mogę.

Od: Draco
Jutro?

Do: Draco
Zadzwoń rano

Od: Draco
O dziesiątej. To będzie w porządku?

Do: Draco
Tak

Od: Draco
Miłego dnia 

Do: Draco
Tobie też

Odpisałam i schowałam telefon do kieszeni. Spojrzałam na Scora i uśmiechnęłam się szeroko, wiedząc jak dłubie widelcem w brokułach. Zabrałam jego talerz i cmoknęłam go w czubek głowy. Nieważne jak bardzo przypominał mi Draco, zawsze był tylko moim małym, kochanym synkiem. 
- Mamo? - szepnął cicho, kiedy wstawiałam naczynia do zmywarki. Spojrzałam w jego strone i kiwnęłam głową, dając mu znać, że go słucham. - Jesteś na mnie zła?
- Niby dlaczego?
- Za to co powiedziałem Alice.
- Nie, kochanie. Ale nie słuchaj wujka jak mówi coś brzydkiego o innych - poprosiłam, przytulając chłopca do siebie. Wtulił się we mnie i westchnął cicho. 
//~¤~\\
Siedziałam razem z Harrym przy stole, podczas gdy chłopcy oglądali kreskówki. Harry przeglądał wszystkie akta sprawy Dracona, jednak zachowywał się tak, jakby nie robiły na nim wrażenia. 
- Może Malfoy sam to wszystko stworzył? Zawsze miał dostęp do Ministertwa - zauważył, patrząc na mnie niepewnie. 
- Niby po co miałby to robić? Harry, Draco mnie kochał. To jedyna rzecz, którą teraz wiem na pewno. 
- Tylko jednak ma żone i córke - przypomniał, podpierając głowe na dłoni. Westchnęłam i cicho i spojrzałam w strone kanapy, gdzie mieli siedzieć chłopcy. Jednak Scor biegł w naszą strone, a Teddy stał już przy Harrym i wdrapywał się na jego kolana. 
- Tato? - mruknął, patrząc na Pottera słodko, obejmując go za szyje. Wziąłam Scora na kolana, przytulając go do siebie. 
- Jeśli masz jakiś kolejny genialny pomysł, mówię od razu nie - oznajmił. 
- Ja i Scorpius wymyśliliśmy, że ty i ciocia będziecie razem. 
- Teddy...
- Ja nie lubię Pansy, a ciocia jest sama. A ty ją kochasz, tato - stwierdził pewnie i spojrzał na mnie. 
- Ale mama kocha mojego tate - zaprotestował Scor, wtulając się we mnie.
- Masz problem, bo ja kocham Pansy i nie będę z ciocią tylko dlatego, że ty i Scor tego chcecie - warknął Harry, podnosząc się z miejsca i sadzając Teddy'iego na krześle. Podszedł do drzwi balkonowych z rękoma wciśniętymi w kieszenie spodni. Wiedziałam jak bardzo nie lubił, kiedy ktoś poruszał temat mnie i jego. Wciąż czuł się przeze mnie zraniony a ja to rozumiałam. 
- Mamo? - usłyszałam cichy głosik Scora i spojrzałam na niego pytająco. - Mogę lody? - zapytał, uśmiechając się lekko. Zaśmiałam się i skinęłam głową. Scor wstał szybko z moich kolan i pobiegł do kuchni. Podeszłam do Harry'ego, wiedząc, że chłopcy będą zajęci lodami. Stanęłam przed nim, uśmiechając się do niego delikatnie. 
- Czemu to musi być takie trudne? - westchnął, obejmując mnie w talii i przytulając do siebie mocno. 
- Mi to mówisz?
- Tęsknię czasami za Emmą. Mimo wszystko.
- Tęsknię za Ronem. 
- Tak sobie myślę, że może gdybym umarł wszystko byłoby inne. 
- Nawet tak nie myśl - warknęłam, odsuwając się od niego. Harry przeczesał palcami włosy o westchnął cicho. 
- Co powiesz na jakiś film? - zapytał, a ja skinęłam głową, uśmiechając się delikatnie. Pocałowałam go w policzek i wróciłam do stołu. Zaśmiałam się, widząc buźki chłopców ubrudzone czekoladowymi lodami.

//~¤~\\
Hejka Wszystkim! Jak tam życie? Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, bo jest on ostatnim na długie miesiące, ponieważ jestem zmuszona zawiesić tego bloga. Przykro mi. 
Pozdrawiam, Alex_x.









































































Taki żarcik. Nie zamierzam zawieszać bloga, więc następny rozdział ukarze się 10 kwietnia. 
Buziaczki 

2 komentarze:

  1. O ty, nie wiesz jak się przestraszyłam że zawieszasz bloga, a co do rozdziału to super

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty strachu! Jak ja się przestraszyłam... Ale i tak świetny rozdział i życzę weny! 😘

    OdpowiedzUsuń