(Draco)
Patrzyłem jak Hermiona odjeżdża, tłumacząc coś blondwłosemu chłopcu, który był tak cholernie podobny do mnie, gdy byłem mały. Ale przecież ona nie mogła być ze mną w ciąży. Pamiętałbym, że uprawiałem seks w taką kobietą jak ona. Zawsze była seksowna. Teraz, kiedy spotykałem ją po pięciu latach, miałem wrażenie, że jednak znam ją bardziej.
- Draco? - usłyszałem obok siebie i poczułem jak Emily ściska moje kolano. Spojrzałem na nią, odpalając silnik. - Kto to? - zapytała, grzebiąc w swojej torebce.
- Znajoma - odpowiedziałem, cofając samochód z parkingu przedszkola. Mój wzrok spoczął w przednim lusterku na mojoj córce. - Długo się będziesz na mnie obrażać, Alice?
- Nienawidzę cie - mruknęła dziewczynka, zakładając ręce na piersi i odwracając wzrok na szybe.
- Naprawde mógłbyś sobie odpuścić - stwierdziła Emily, patrząc na swoje odbicie w luterku swojej kosmetyczki. Tak, makijaż na pierwszym miejscu.
- Nie będę jej rozpieszczać - oznajmiłem. Poczułem wibracje w kieszeni i wyjąłem telefon. Odebrałem, blokując go między uchem a ramieniem. - O co chodzi?
- Spotkanie z zarządem firmy pana Granger za piętnaście minut - usłyszałem głos mojej sekretarki i przeklnąłem na siebie. Znowu musiałem zapomnieć.
- Będę za dwadzieścia. Zajmij ich czymś - poprosiłem, spoglądając na ulice. Dookoła były same korki i nie było szansy, żebym dojechał nawet w godzine. - Siadaj za kierownicą - rzuciłem do Emily, odpinając swój pas. Spojrzała na mnie rozbawiona i pokręciła głową. - W porządku. Będziecie tu tkwić dopóki ja nie wrócę. Proszę bardzo - warknąłem, wysiadając z samochodu. Znalazłem pierwszą lepszą uliczke, gdzie nikt nie widział jak się teleportowałem. Stanąłem w moim gabinecie i skierowałem się do sali konferencyjnej. Wszedłem do pomieszczenia, gdzie siedziała już moja sekretarka i nie kto inny jak sam Matt Granger. Wyciągnąłem w jego strone dłoń, którą szybko uścisnął, podnosząc się z miejsca.
- Sylvia przedstawiła mi plan sprzedaży firmy i muszę przyznać, że warunki są dla nas dość korzystne - oznajmił, patrzą w swoje papiery.
- Dwadzieścia pięć procent z zysków firmy i sto tysięcy funtów za sprzedaż. Oczywiście przy zyskach większych niż przewidywane procent może wzrosnąć. Dlaczego pan Granger może w firmie zatrudnić jedną ze swoich osób, która będzie dostarczać dla niego wszelkie informacje dotyczące zysków - wyjaśniłem. Matt podparł brode na dłoniach, opierając łokcie na szklanym stole.
- Mi taka koncepcja bardzo odpowiada, jednak mój ojciec nie sprzeda firmy pierwszej lepszej osobie. Nie jesteś pierwszy, który widzi w niej niewykorzystany potencjał. Zdanie Hermiony w tej kwestii jest dla niego najważniejsze. Bez niej niestety niczego nie załatwisz. Więc zaproś ją na kolacje czy czego tam ona oczekuje i namów na sprzedaż - zaproponował, podnosząc się z miejsca. Poszedłem w jego ślady i wstałem od stołu. Podał mi dłoń, którą uścisnąłem i ruszył w strone wyjścia. - Tak swoją drogą, Draco. Wiedziałem, że uciekłeś - rzucił przez ramie i wyszedł. Patrzyłem chwile na drzwi, poczym obróciłem się w strone mojej sekretarki.
- Znajdź mi adres i numer Hermiony Granger - nakazałem i wyszedłem. Wróciłem do swojego biura i usiadłem za biurkiem.
//°°\\
(Hermiona)
Podałam Scorpiusowi talerz z ryżem i warzywami i usiadłam naprzeciwko niego przy kuchennej wyspie. Patrzyłam jak krzywi się, widząc brokuły i zaczyna jeść. Zaśmiałam się i wyjęłam telefon, który zawibrował. Spojrzałam w skrzynke, gdzie czekał na mnie SMS
Od: Nieznany
Co miałbym zrobić, żebyś zgodzła się na sprzedaż firmy twojego ojca? D.
Do: Nieznany
Którą?
Od: Nieznany
Skylight
Do: Nieznany
Draco, cokolwiek byś proponował, nie jest na sprzedaż.
Od: Draco
Skąd wiesz, że to ja?
Do: Draco
Tylko ty byłbyś w stanie ją kupić.
Od: Draco
Masz mnie. Ale napewno jest coś za co byś ją sprzedała. Na przykład ja
Uśmiechnęłam się, czytając ostatnią wiadomość. Spojrzałam na Scorpiusa, który bawił się tabletem, jedząc obiad.
Od: Draco
Co byś powiedziała na kolacje?
Do: Draco
Masz żone.
Od: Draco
Kogo ona obchodzi? Chciałbym zjeść dziś z tobą kolacje.
Do: Draco
Choćbym chciała, dziś nie mogę.
Od: Draco
Jutro?
Do: Draco
Zadzwoń rano
Od: Draco
O dziesiątej. To będzie w porządku?
Do: Draco
Tak
Od: Draco
Miłego dnia
Do: Draco
Tobie też
Odpisałam i schowałam telefon do kieszeni. Spojrzałam na Scora i uśmiechnęłam się szeroko, wiedząc jak dłubie widelcem w brokułach. Zabrałam jego talerz i cmoknęłam go w czubek głowy. Nieważne jak bardzo przypominał mi Draco, zawsze był tylko moim małym, kochanym synkiem.
- Mamo? - szepnął cicho, kiedy wstawiałam naczynia do zmywarki. Spojrzałam w jego strone i kiwnęłam głową, dając mu znać, że go słucham. - Jesteś na mnie zła?
- Niby dlaczego?
- Za to co powiedziałem Alice.
- Nie, kochanie. Ale nie słuchaj wujka jak mówi coś brzydkiego o innych - poprosiłam, przytulając chłopca do siebie. Wtulił się we mnie i westchnął cicho.
//~¤~\\
Siedziałam razem z Harrym przy stole, podczas gdy chłopcy oglądali kreskówki. Harry przeglądał wszystkie akta sprawy Dracona, jednak zachowywał się tak, jakby nie robiły na nim wrażenia.
- Może Malfoy sam to wszystko stworzył? Zawsze miał dostęp do Ministertwa - zauważył, patrząc na mnie niepewnie.
- Niby po co miałby to robić? Harry, Draco mnie kochał. To jedyna rzecz, którą teraz wiem na pewno.
- Tylko jednak ma żone i córke - przypomniał, podpierając głowe na dłoni. Westchnęłam i cicho i spojrzałam w strone kanapy, gdzie mieli siedzieć chłopcy. Jednak Scor biegł w naszą strone, a Teddy stał już przy Harrym i wdrapywał się na jego kolana.
- Tato? - mruknął, patrząc na Pottera słodko, obejmując go za szyje. Wziąłam Scora na kolana, przytulając go do siebie.
- Jeśli masz jakiś kolejny genialny pomysł, mówię od razu nie - oznajmił.
- Ja i Scorpius wymyśliliśmy, że ty i ciocia będziecie razem.
- Teddy...
- Ja nie lubię Pansy, a ciocia jest sama. A ty ją kochasz, tato - stwierdził pewnie i spojrzał na mnie.
- Ale mama kocha mojego tate - zaprotestował Scor, wtulając się we mnie.
- Masz problem, bo ja kocham Pansy i nie będę z ciocią tylko dlatego, że ty i Scor tego chcecie - warknął Harry, podnosząc się z miejsca i sadzając Teddy'iego na krześle. Podszedł do drzwi balkonowych z rękoma wciśniętymi w kieszenie spodni. Wiedziałam jak bardzo nie lubił, kiedy ktoś poruszał temat mnie i jego. Wciąż czuł się przeze mnie zraniony a ja to rozumiałam.
- Mamo? - usłyszałam cichy głosik Scora i spojrzałam na niego pytająco. - Mogę lody? - zapytał, uśmiechając się lekko. Zaśmiałam się i skinęłam głową. Scor wstał szybko z moich kolan i pobiegł do kuchni. Podeszłam do Harry'ego, wiedząc, że chłopcy będą zajęci lodami. Stanęłam przed nim, uśmiechając się do niego delikatnie.
- Czemu to musi być takie trudne? - westchnął, obejmując mnie w talii i przytulając do siebie mocno.
- Mi to mówisz?
- Tęsknię czasami za Emmą. Mimo wszystko.
- Tęsknię za Ronem.
- Tak sobie myślę, że może gdybym umarł wszystko byłoby inne.
- Nawet tak nie myśl - warknęłam, odsuwając się od niego. Harry przeczesał palcami włosy o westchnął cicho.
- Co powiesz na jakiś film? - zapytał, a ja skinęłam głową, uśmiechając się delikatnie. Pocałowałam go w policzek i wróciłam do stołu. Zaśmiałam się, widząc buźki chłopców ubrudzone czekoladowymi lodami.
//~¤~\\
Hejka Wszystkim! Jak tam życie? Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, bo jest on ostatnim na długie miesiące, ponieważ jestem zmuszona zawiesić tego bloga. Przykro mi.
Pozdrawiam, Alex_x.
Taki żarcik. Nie zamierzam zawieszać bloga, więc następny rozdział ukarze się 10 kwietnia.
Buziaczki
O ty, nie wiesz jak się przestraszyłam że zawieszasz bloga, a co do rozdziału to super
OdpowiedzUsuńTy strachu! Jak ja się przestraszyłam... Ale i tak świetny rozdział i życzę weny! 😘
OdpowiedzUsuń