niedziela, 10 kwietnia 2016

Rozdział 2.4

(Draco)
Siedziałem na kolejnym nudnym spotkaniu, bawiąc się telefonem. Dochodziła dziewiąta, a ja tkwiłem w głupiej sali konferencyjnej mojej firmy, choć obiecałem Hermionie, że zadzwonie. Podniosłem się z miejsca, ignorując karcąc spojrzenie Blaise'a. Jako mój zastępca miał duże możliwości. A jako mój przyjaciel zawsze mnie pouczał, co wcale mnie jakoś specjalnie nie dziwiło. 
- Muszę do toalety, przepraszam - mruknąłem do pracowników i wyszedłem z sali. Skierowałem się do gabinetu i zamknąłem za sobą drzwi. Uwielbiałem fakt, że mimo iż wszystko było mugolskie, ściany były wyciszone i nikt nie mógł usłyszeć mojej rozmowy. Wybrałem numer Hermiony, stając przy przeszklonej ścianie. 
- Cześć - usłyszałem jej cudowny głos po drugim sygnale i uśmiechnąłem się szeroko. 
- Cześć. Masz dzisiaj jakieś plany? - zapytałem, patrząc na Londyn. Z trzydziestego piętego piętra wszystko wydawało się zupełnie inne. 
- Nie. Możemy się spotkać. 
- Pasuje ci o osiemnastej?
- Tak, janse.
- Wyślij mi adres, przyjadę po was. 
- Nas?
- Po ciebie i twojego syna - zaśmiałem się. 
- Scor zostaje dzisiaj na noc u Harry'ego, więc niestety ale nie mogę go zabrać. 
- Szkoda, chętnie bym go poznał. 
- Może następnym razem - stwierdziła. Uśmiechnąłem się szerzej. Więc myślała nad następnym spotkaniem. 
- Co u ciebie?
- Dobrze, a u ciebie?
- Odkąd usłyszałem twój głos znacznie lepiej. 
- Nie bajeruj. 
- Mówię jak jest.
- Draco, do cholery, to nie jest czas na towarzyskie rozmówki - warknął Blaise, stając w drzwiach mojego gabinetu. 
- Już idę - rzuciłem do niego. - Muszę kończyć. Nie zapomnij wysłać mi tego adresu i widzimy się o osiemnastej - powiedziałem do Hermiony. 
- Oczywiście. Dozobaczenia - mruknęła i rozłączyła się. Obróciłem się do drzwi i zaśmiałem się, widząc jak zaciska pięści. Ruszyłem w jego strone i chciałem wyjść, jednak zatrzymał mnie, popychając w głąb gabinetu. 
- Odbiło ci? - warknąłem. 
- Raczej tobie. Zdradzasz Emily? - zapytał, ciągnąc mnie za koszule. Zmarszczyłem brwi, starając się odepchnąć go od siebie. 
- Nie twoja sprawa. To co jest między mną a Emily jest tylko moją sprawą, jasne?
- Gdyby nie ja, teraz błagałbyś ją, żeby pozwoliła ci widywać córke. 
- Spieprzaj, Zabini - odepchnąłem go i wyszedłem z gabinetu. Mój telefon zawibrował, więc odblokowałem go i spojrzałem na wiadomość.

Od: Hermiona
Oxford Street 16. Tylko się nie spóźnij

Do: Hermiona
Będę nawet wcześniej 

Zająłem swoje miejsce w sali konferencyjnej i spojrzałem na wyświetlacz laptopa, gdzie pokazane były wszystkie wyniki firmy. Blaise pojawił się chwile po mnie i zajął miejsce naprzeciwko mnie. Zmierzył mnie wściekłym spojrzeniem i podał plik kartek. Przejrzałem je szybko i podpisałem w wyznaczonych miejscach. Oddałem papiery mojej sekretarce i obróciłem się na krześle w strone okna. 
- Panie Malfoy? - usłyszałem zdenerwowany głos praktykantki i przeniosłem wzrok na osiemnastolatke. - Pana żona czeka w pana gabinecie i twierdzi, że to bardzo ważne - oznajmiła. Westchnąłem cicho i podniosłem się z miejsca. Wszyscy pracownicy zajmowali się swoją robotę, więc mogłem spokojnie wyjść. Wszedłem do gabinetu i zmarszczyłem brwi, widząc Emily i Alice w pomieszczeniu. 
- Wyjaśnij mi proszę dlaczego ona nie jest w przedszkolu? - warknąłem, podchodząc do mojej żony. 
- Nie będę posyłać mojej córki do tego przedszkola - Emily tupnęła nogą i skrzyżowała ramiona na piersi. 
- Płacę za jej przedszkole niemałe pieniądzę i do cholery ona ma tak chodzić, jasne?
- Nie będziesz mi mówił co mam robić. Jutro rano wyjeżdżam na miesiąc i masz zająć się Alice.
- Ja mam firme a ty co zamierzasz robić?
- To już nie twój interes - syknęła i wyszła z mojego gabinetu, zostawiając Alice. Miała spuszczoną głowe i wzrok wlepiony w swoje buciki. Podszedłem do niej i klęknąłem naprzeciwko. 
- Hej, maleńka, co się stało? - szepnąłem. Alice podniosła na mnie załzawione oczy i zagryzła warge. Złapałem jej twarz w dłonie i starłem łzy z policzków, patrząc w jej zielone oczy. Wiedziałem, że jest moją córką, chociaż nie była do mnie podobna. Kochałem ją najbardziej na świecie, nawet jeśli wszyscy wokół sugerowali mi, że Emily mnie oszukuje. 
- Mama powiedziała, że mnie nienawidzisz - odpowiedziała Alice i zarzuciła mi ramiona na barki, zaplatając palce na moim karku. 
- Rybeńko, tata cie bardzo mocno kocha. Nie wierz mamie - szepnąłem, przytulając dziewczynke do siebie. Zdawałem sobie sprawe, że Emily próbuje nastawić Alice przeciwko mnie. Robiła to od zawsze. Przekupywała ją prezentami, słodyczami, wakacjami. Wszystkim co miała w rękawie. - Zostaniesz dzisiaj na noc u wujka Blaise'a, okey? - zapytałem, uśmiechając się delikatnie do Alice. Skinęła głową i pocałowała mnie w policzek. 
- Kocham cie, tato. 
- Ja ciebie też, kochanie.

//~¤~\\
Wysiadłem z samochodu i spojrzałem na dom, pod który kazała mi przyjechać Hermiona. Był piękny. Taki w jej stylu. Zielony ogród, niewielki plac zabaw. Niebieska fasada domu, dwa piętra, czerwony dach. Idealny. Zapukałem do drzwi i po chwili pojawił się w nich mały blondyn ubrany w szare dresy i białą koszulke. 
- Scorpius, do cholery. Chcesz, żeby mnie matka zabiła? - warknął Potter, podbiegając do chłopca. Wziął go na ręce i uśmiechnął się lekko. - Wiesz co może ci zrobić ten pan? Najpierw zabierze cie od mamy, a potem zje wszystkie słodycze jakie tu są i jeszcze sprawi, że mama cie nie będzie kochać. 
- Wcale nie. Jesteś głupi. Lecz się - oznajmił chłopiec, wyrywając się Harry'emu. - Mamo, wujek mnie straszy - krzyknął do Hermiony. Szła w strone drzwi w czarnej sukience z koronkowym zakończeniem i czarnych szpilkach. W ręku trzymała białą marynarke i czarną torebke. 
- Policzę się z tobą, Potter. Zobaczysz jak to jest, kiedy ktoś straszy ci dziecko - uśmiechnęła się słodko i zabrała Potterowi chłopca. Postawiła go na ziemi i pochyliła się do niego. Harry oparł się ramieniem o framuge drzwi i posłał mi szeroki uśmiech, kiwając głową na tyłek Hermiony. Uśmiechnąłem się do niego i oparłem podobnie do Harry'ego. 
- Jakby wujek coś ci robił, to dzwoń, okey?
- A mogę go uderzyć? - zapytał blondyn, uśmiechając się chytrze. Hermiona skinęła głową ze śmiechem i pocałowała chłopca w czoło. 
- Kocham cie.
- Wiem - mruknął Scor, rumieniąc się lekko i przytulając krótko do szatynki. - A oni patrzą się na twój tyłek - oznajmił, patrząc na nas z uśmiechem. Hermiona wyprostowała się gwałtownie, odwracając do nas przodem. 
- Jesteście nienormalni. To się leczy, zboczeńcy - prychnęła. - Następnym razem zostaniesz z ciocią Angelą, okey?
- Tak! - krzyknął, podskakując z wyciągniętymi rękoma. 
- Idziemy? - zwróciła się do mnie. Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się lekko. - Zrobisz mu coś, a nigdy nie zostaniesz ojcem, jasne? - warknęła do Harry'ego, dźgając go palcem w tors. Skinął głową i przycisnął usta do jej warg. Odepchnęła go od siebie i pokręciła głową.
- Też cie kocham, Misiu - zacmokał, zamykając za nami drzwi. Spojrzałem na Hermione, która wycierała usta dłonią, krzywiąc się nieznacznie. Zaśmiałem się na sposób, w jaki marszczyła brwi. Uśmiechnęła się do mnie i schowała telefon do torebki, sprawdzając coś wcześniej na nim. Otworzyłem przed nią drzwi pasażera i zatrzasnąłem, kiedy tylko wsiadła. Okrążyłem samochód, poczym usiadłem za kierownicą. 
- Gdzie jedziemy? - zapytała, patrząc na mnie z zaciekawieniem. 
- Zobaczysz - mruknąłem, posyłając jej tajemniczy uśmiech. Wyjechałem na droge i włączyłem radio. Z głośników popłynęły nuty piosenki One Direction 'A.M.'. Patrzyłem jak Hermiona uśmiecha się delikatnie. Podkręciłem głośność i zacząłem nucić kawałek pod nosem. 
- Czyżby pan Malfoy znał mugolskie kawałki? - zakpiła, opierając głowe na fotelu i patrząc w moją strone.
- Jeszcze byś się zdziwiła. Uwielbiam ich - oznajmiłem. 
- Jesteś gejem?
- Że co? - spojrzałem na nią zaskoczony, jednocześnie patrząc na drogę. Wybuchnęła śmiechem, podgłaśniając jeszcze bardziej radio. 
- Taki żart. Wiesz, ich jest czwórka, są mega przystojni i dodatkowo każdy z nich jest facetem. 
- Wyostrzył ci się dowcip. 
- Być może - mruknęła, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Po godzinie zaparkowałem samochód i wysiadłem. Otworzyłem drzwi Hermionie i złapałem jej dłoń. Prowadziłem ją wzdłuż piaszczystej drużki. Po jej kolejnym przekleństwie wziąłem ją na ręce, uśmiechając się szeroko. Zarzuciła mi ręce na szyje, obejmując lekko. Z boku pewnie wyglądaliśmy jak para zakochanych szczeniaków, ale ona napewno mnie nie kochała. W życiu nie zasłużyłbym na jej miłość. Ona była zbyt idealna, żeby kochać kogoś takiego jak ja. 
- Mogłeś mi powiedzieć, żebym zmieniła buty - mruknęła z wyrzutem. 
- Nieźle w nich wyglądasz. Przynajmniej nie jesteś tak niska - zaśmiałem się, jednak Hermiona spojrzała na mnie z ukosu, poczym prychnęła pod nosem. Postawiłem ją tuż przy rozłożonym na trawie kocu. Rozejrzała się po okolicy, gdzie otaczały nas wysokie trawy i jezioro. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie, co od razu odwzajemniłem. Usiadłem na koc, ciągnąc ją za sobą. Przywołałem kosz z samochodu i wyciągnąłem z niego butelke wina i dwa kieliszki. 
- A kto potem mnie odwiezie? - zapytała z uniesioną brwią. Tego nie przewidziałem. Jednak miałem też sok porzeczkowy, więc nie było tak źle. Podałem jej kieliszek wina, sobie nalewając soku. Na drewnianej podstawce postawiłem dwa talerze ze spaghetti. - Brakuje tylko świeczek i dobrej muzyki - oznajmiła, uśmiechając się. Machnąłem różdżką. Dookoła nas popłynęły nuty Little Mix 'DNA'. 
- Ze świeczkami może być ciężko, bo gdyby się zapaliły, mogłoby dojść do poważnego pożaru całej okolicy. Ale obiecuję, że następnym razem będą świeczki. 
- Cudownie. 
Kiedy oboje zjedliśmy, wydurniając się z makaronem, leżeliśmy na kocu, patrząc na nocne niebo. Hermiona leżała na boku z głową na moim torsie i ręką na moim brzuchu. Miałem ochotę strzelić sobie w twarz, że kiedyś ją zostawiłem. I w dodatku dla kogoś takiego jak Emily. Być może i miałem z nią dziecko, ale wciąż ciągnęło mnie do Hermiony. 
- Mój ojciec sprzeda ci tą firme - oznajmiła, bawiąc się moimi palcami prawej ręki. Dotknęła mojej obrączki i ściągnęła mi ją z palca. Spojrzała na grawerowane D.E. z serduszkiem na wierzchu i uśmiechnęła się lekko. Założyła mi ją z powrotem, jednak sam ściągnąłem o schowałem do kieszeni czarnych rurek, jakie miałem na sobie. Było mi znacznie wygodniej bez niej, jednak za każdym razem kiedy ją zdejmowałem dostawałem kazanie Emily i Blaise'a na temat symboli małżeństwa. 
- Nie zależy mi na niej - odpowiedziałem. Chciałem tą firme, to fakt. Ale moment, w którym mogłem spędzić czas z Hermioną, zdala od wszystkiego był czymś, czego pragnąłem bardziej. 

- Nie po to się spotkaliśmy? 
- Nie, napewno nie. Chciałem spędzić z tobą troche czasu - oznajmiłem. Hermiona podniosła się gwałtownie, zaciskając powieki. Spojrzałem na nią zaskoczony i wstałem za nią. 
- Przestań. Nie chcę kolejnych nadziei - wyszeptała, a po jej policzkach popłynęły łzy. 
- Kochanie, ja nie chcę dawać ci żadnych nadziei. Chcę poprostu przy tobie być - stwierdziłem, dotykając jej ramion. Drżała, więc zdjąłem swoją marynarke i zarzuciłem na jej ramiona. 
- Draco, masz żone, a ja...
- Mam w dupie moją żone. Jestem z nią tylko dla Alice. Zabierze mi ją jeśli się z nią rozwiodę. Błagam, Hermiona, nie chcę drugi raz cie stracić - szepnąłem, dotykając jej policzków. Starłem kciukami jej łzy i pocałowałem w nos. 
- Mam syna. 
- Wiem przecież, aniołku. I zupełnie mi to nie przeszkadza. 
- Miałabym być twoją kochanką?
- Jesteś całym moim światem. Nigdy nie chciałem wyjeżdżać. Ale wtedy ty i Weasley znowu się zbliżyliście, powiedziałaś, że mnie nie kochasz, a ja wróciłem do Emily. 
- Draco, ja... 
- Dam ci czas, kochanie. Tyle ile potrzebujesz. 
- Zabierz mnie do domu - poprosiła cicho, przytulając się do mnie. Skinąłem głową, obejmując ją mocno w pasie. Machnąłem różdżka, pakując wszystkie rzeczy do samochodu. Wziąłem buty Hermiony i podniosłem szatynke. Objęła mnie nogami w pasie i położyła głowe na ramieniu. Skierowałem się do samochodu i posadziłem Hermione na miejscu pasażera. Usiadłem za kierownicą i odjechałem.


//~¤~\\
Witam. Kolejny rozdział za nami i tak sobie pomyślałam, że ta część będzie miała około 20 rozdziałów. 
Pozdrawiam i do 20 kwietnia.
Alex_x

2 komentarze:

  1. Super rozdział! Draco wyznaje jej uczucia... Słodko. Myślę że Hermiona się zgodzi na bycie z Draco! Życzę weny i tak dalej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww jak słodko.Coś mi się wydje że Alice nie jest córką Draco a Emili coś kręci. Niemoge doczekać sie kolejnego rozdziału i weny :)

    Ps. Scor jest taki uroczy

    OdpowiedzUsuń