niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 26.

Hermiona weszła cicho do gabinetu Rona. Drzwi jego kwater były lekko uchylone, w salonie paliło się światło, a ze środka dochodziły głośne krzyki. Zagryzła wargę i podeszła bliżej. Jej wrodzona ciekawość nie pozwalała jej zostawić tego tak po prostu i wrócić do siebie. Stanęła przy drzwiach, przyciskając się do ściany.
- Miałaś to zrobić już dawno! - warknął Ron, a Granger zauważyła dwa cienie tuż przy drzwiach.
- Miałam, ale Potter jest zbyt czujny - zmarszyła brwi, słysząc głos należący do Emmy. Przecież twierdziła, że nie zna Rona. A co tego ma się Harry?
- Czy ty nie rozumiesz, że jeśli on straci dla Ciebie głowę, przestanie przejmować się Hermioną?
- Rozumiem, ale jemu nie da się zawrócić w głowie. On chyba dalej kocha Twoją siostrę.
- Ale skoro zabrałaś eliksir to cokolwiek udało ci się zrobić, tak?
- O czym ty mówisz? Nie wzięłam go.
- Co? To kto...?
- Może Hermiona się zorientowała -podsunęła. Szatynka usłyszała kroki Rona, który po chwili stanął przed nią. Uśmiechnął się ironicznie na widok jej zdziwionej miny i złapał ją za ramie. Wciągnął ją do salonu i rzucił na kanapę. Emma prychnęła cicho na jej widok i posłała Weasley'owi kpiące spojrzenie.
- Oddawaj eliksir - warknął Weasley, patrząc na swoją dziewczynę.
- Nie wiem o czym mówisz - oznajmiła.
- Nie wiesz? Parę dni temu zabrałaś mi z biurka fiolkę z eliksirem. I jestem pewny, że już zdążyłaś sprawdzić co to jest. Nie udawaj większej idiotki niż jesteś.
- Odezwał się. Najmądrzejszy ze wszyskich ludzi.
- Skoro tak chcesz się bawić - mruknął i postawił Hermionę przed sobą. Wsunął ręce do kieszeni jej dresowych spodni i wyciągnął swoją fiolkę. Przywołał szlankę z wodą i wlał do niej zawartość fiolki, która zabarwiła wodę na granatowo. Podał go zdezorientowanej Hermionie. - Do dna, skarbie - rzucił i przystawił szklankę do jej ust. Dziewczyna przekręciła głowę, denerwując tym samym Rona. Chłopak chwycił ją za podbródek i wlał trochę płynu do jej ust. Wypluła go, mocząc koszulkę rudowłosego. Uderzył ją otwartą dłonią w twarz, poczym unieruchomił jej głowę i wlał wodę z eliksirem do jej ust, pilnując, aby go połknęła.
                                       ฯฯθΩθฯฯ
Blaise biegł przez błonia Hogwartu, chcą jak najszybciej dotrzeć do skraju Zakazanego Lasu. Że też musiał przypomnieć sobie o tym spotkaniu dopiero na dziesięć minut przed nim. Dobiegł na miejsce, gdzie czekała na niego Ginny.
- Przepraszam. Zapomniałem, że mieliśmy się spotkać - mruknął, na co Weasley roześmiała się tylko.
- Muszę prosić Cie o pomoc - oznajmiła.
- Zamieniam się w słuch.
- Pewnie uznasz, że jestem zazdrosna o Harry'ego, że to mówię, ale nie dbam o to.
- Mów o co chodzi, bo nie mogę się doczekać.
- Porozmawiaj z Harrym. Powiedz mu, że powinien uważać na Parker.
- Ginny - zaczął spokojnie, łapiąc dziewczynę za ręce. - Porozmawiam z nim, ale niczego nie gwarantuję. Musisz się pogodzić, że nie jesteście już razem.
- Blaise, chodzi mi o to, że... Wiesz? Może masz jednak rację. On ma dziewczynę, na której mu zależy, a chłopak, na którym mi zależy woli inną.
- Theodor...
- Wcale nie chodzi o Theodora. Jemu podoba się Alex, a tobie Pansy.
- Mi? Co ja mam z tym wspólnego?
- Nic, ja tylko tak - mruknęła cicho i  wyszarpała ręce z uścisku Zabiniego. Chciała wrócić do zamku. Zamknąć się w swoim pokoju i nigdy więcej nie pokazywać się ludziom, a już szczególnie Blaise'owi. Chłopak spojrzał za nią z szerokim uśmiechem na twarzy i pobiegł w jej stronę.
- Podobam Ci się - stwierdził, łapiąc Gryfonkę za ramię i zatrzymał ją w miejscu. Patrzyła na niego zarumieniona z niepewnym wyrazem twarzy.
- I co z tego?
- To wiele zmienia - stwierdził. Przyciągnął ją do siebie i pocałował niepewnie, jakby bojąc się, że go odtrąci. Obejmował ją w talii, przyciskając do swojego ciała. Po chwili dziewczyna oddała pocałunek obejmując go za szyję i wplatając palce w jego włosy nad karkiem.
- Zaczynasz chodzić z chłopakiem dopiero po którejś randce? - zapytał, kiedy oderwali się od siebie.
- Z tobą mogę chodzić przed pierwszą randką - odpowiedziała z uśmiechem.
                                   ฯฯθΩθฯฯ
Od kilkunastu minut w sali zaklęć siedzieli uczniowie Slytherinu i Gryffindoru z siódmej klasy. Harry siedział tuż obok Hermiony i Theodora, który z zastanowieniem przyglądał się dziewczynie. Granger siedziała na swoim miejscu i patrzyła przed siebie nieobecnym wzrokiem.
- Wszystko dobrze? - zapytał Potter, patrząc na przyjaciółkę. Przeniosła na niego wzrok i skinęła głową. Wybraniec doskonale wiedział, że dziewczyna kłamała. Oddałby wszystko, jeśli się mylił.
Po obiedzie, idąc na zajęcia z latania, próbował znaleźć Hermionę, co nie szło mu najlepiej. Czuł, że z każdą kolejną chwilą oddalają się od siebie, czego za wszelką cenę chciał uniknąć. Wiedział, że nie zniósłby, gdyby stracił z nią jakikolwiek kontakt. Zaraz po wojnie zdał sobie sprawę, że najbardziej bolała go krzywda dziewczyny. I nawet jeśli uważano, że ma jakiś problem i próbowano go z tego wyciągnąć, tylko jej udało się cokolwiek.
- Harry - usłyszał za plecami i obrócił się, zatrzymując w miejscu i szukając dziewczyny, która go wołała. Po chwili stanęła przed nim Alexandra, do której uśmiechnął się lekko.
- Mogę w czymś pani pomóc? - zapytał, obejmując ramieniem szatynkę.
- Widziałeś gdzieś Theodora?
- A wiesz, że zastanawiałem się gdzie się teraz podziewa? - posłał jej zadziorny uśmieszek. - Ale przykro mi. Nie mam bladego pojęcia, gdzie jest - dodał nieco poważniej, ruszając z dziewczyną w stronę boiska.
- I weź człowieku znajdź Theodora Notta - mruknęła, na co Potter zaśmiał się cicho.
- Za dobrze zna Hogwart. A poza tym jest Ślizgonem - przypomniał. - Stało się coś, że go szukasz?
- Trochę nabroiłam ostatnio. Jest mi głupio i chciałam z nim porozmawiać.
- Chodzi o tę sprawę z Blaisem?
- No.
- Podobasz mu się, Alex - stwierdził, a dziewczyna spojrzała na niego jak na idiotę.
- Masz jeszcze jakieś przemyślenia, Złoty Chłopcze?
- On tobie też - uśmiechnął się na widok jej zdumionej miny i usiadł w pierwszej ławce stojącej na boisku. Alex zajęła miejsce obok niego.
- No, dobra. Załóżmy, że masz jakąś tam rację, ale ja wszystko spieprzyłam. Całowałam się z Blaisem na jego oczach. Co ty byś sobie pomyślał?
- Sam nie wiem - przyznał. - Pewnie byłoby mi trochę przykro.
- Merlinie, ale ja jestem głupia.
- Przesadzasz - stwierdził.
- Dobry z ciebie przyjaciel - oznajmiła i uśmiechnęła się do niego. Harry spojrzał na nią zaskoczony, poczym uśmiechnął się szeroko.
- Co Wam tak wesoło? - zagadnął Blaise, siadając tuż obok Pottera.
- A nie może? - uśmiechnął się Wybraniec.
- Nie bronię. Widzieliście Theodora? - zapytał Ślizgon sugestywnie poruszając brwiami.
- O czym ty, Blaise?
- Jak szedłem tutaj przy Wielkiej Sali widziełem naszego Theosia przytulającego się z panią Prefekt.
- Którą?
- Co "którą"?
- Z którą prefekt, kretynie.
- Ach, no tak. Z Prefekt Naczelną.
- Kpisz ze mnie? Z Hermioną? - zdziwił się Harry.
- Poważnie. Zresztą sam zobacz - mruknął wskazując głową na wejście na boisko. Potter przekręcił głowę i spojrzał na swoją przyjaciółkę, stojącą na błoniach w objęciach Theodora. Głowę miała ułożoną na jego torsie i obejmowała go w pasie. Ślizgon tulił ją do siebie i mówił coś. Po chwili Hermiona podniosła głowę i pokiwała delikatnie, poczym odsunęła się od chłopaka. Ruszyli razem, aby po kilku minutach usiąść obok Alex. Harry nawet nie chciał o nic pytać. Doskonale wiedział, że jeśli Hermiona będzie chciała mu powiedzieć zrobi to sama, bez nacisków z jego strony. Kiedy tylko na boisku pojawił się Ron, usłyszał prychnięcie ze strony Alex. Spojrzał w jej stronę i zauważył jak zaciska pięści. Zaśmiał się na widok jej miny  razem z Blaisem i oparł się wygodnie plecami o ramię Zabiniego. Zapowiadała się naprawdę nudna godzina, jak zresztą zawsze.

ฯฯ||ฯฯ
Dobry wieczór. Przedstawiam Wam kolejny rozdział.
Pozdrawiam,
Alex_x.

1 komentarz:

  1. Dopiero dzisiaj znalazłam twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały. Masz ogromny talent a to co piszesz jest poprostu świetne. Życzę dużo weny i czekam na kolejną notke:).

    OdpowiedzUsuń