sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 23.

Hermiona szybkim krokiem szła przez korytarze Hogwartu. Było już po północy, a ona wiele ryzykowała chodząc po szkole o tak późnej porze. Wiedziała o tym, ale musiała zobaczyć się z Ronen, a jedyną na to okazją było spotkanie o takiej porze. Drzwi do jego gabinetu były otwarte, więc weszła po cichu i od razu w oczu rzuciła jej się stóżka światła, padająca do pomieszczenia przez lekko uchylone drzwi, które prowadziły do jego kwater. Przeszła przez drzwi i stanęła tuż przed rudowłosym, przygryzając dolną wargę. Stał przed nią w czarnych dopasowanych spodniach dresowych i białej koszulce, opinającej się na jego torsie i ramionach. Zmarszczył brwi na jej widok i posłał zaskoczone spojrzenie.
- Hej - odezwała się cicho, obejmując się ramionami. Nie sądziła, że kiedykolwiek może czuć, to co czuła teraz. Nie miała jakiegoś wielkiego doświadczenia z mężczyznami, ale tak nieśmiało czuła się tylko w towarzystwie Dracona, a teraz również i Rona.
- Hej - odpowiedziała, trochę głośniej niż ona. - Zdajesz sobie sprawę, która godzina? - zapytał. Hermiona niepewnie skinęła głową i przygryzła wargę. - A jako najmądrzejsza uczennica tej szkoły, wiesz też, co grozi za chodzenie po szkole o tak późnej porze, prawda? - znów skinęła, przyglądając się jego twarzy. - Powinienem iść teraz do McGonagall, żeby odpowiednio Cie ukarała - stwierdził z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.
- Ty też możesz to zrobić - zauważyła, wywołując na jego twarzy delikatny uśmiech.
- Masz racje, mogę - zgodził się, podchodząc bliżej niej. Machinalnie cofnęła się kilka kroków, aby po chwili trafić plecami na chłodną ścianę. Uśmiechnął się szerzej, kiedy stanął naprzeciwko dziewczyny, niemal stykając się z nią nosem.
- Chciałam z tobą porozmawiać - oznajmiła, opierając dłonie na jego piersi.
- Musi to być bardzo ważne, skoro narażasz się na szlaban, żeby tylko ze mną porozmawiać. O co chodzi?
- Przestań straszyć Dracona - poprosiła, przesuwając swoje dłonie po jego piersi.
- Biedny Malfoy Ci się poskarżył? - zakpił, zaciskając pięści.
- Nie, Ron, proszę. Ja i on to już przeszłość. Nie musisz być zazdrosny o niego - zapewniła, jednak to nie wystarczyło chłopakowi.
- Poprostu mi na tobie zależy - westchnął cicho, przeczesując swoje włosy palcami lewej ręki.
- Wiem, dlatego rozmawiamy. Musisz mi zaufać. Ja tobie ufam.
- Nie chcę, żeby on wtrącał się między nas. Nie wiesz, do czego może być zdolny.
- Ron, on jutro wyjeżdża, a ja nigdy się z nim nie spotkam. To koniec i dobrze o tym wiesz.
- Dobra, w pożądku. Ufam ci.
- I nie ma problemu - stwierdziła z lekkim uśmiechem, zaplatając palce na jego karku. Przyciągnęła go bliżej siebie, a rudowłosy objął ją w talii. Naparła na jego usta swoimi malinowymi wargami, wciągając go w pocałunek. Jego usta smakowały pomarańczami i kawą. Przejął władze nad pocałunkiem, przyciskając ją do ściany. Całował ją gwałtownie, zupełnie inaczej niż Draco. Oderwała się od niego i potrząsnęła lekko głową. Nie powinna o nim myśleć. A szczególnie nie powinna porównywać Rona z nim. Przecież on jest już przeszłością, a Weasley przyszłością.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał zaniepokojony, na co dziewczyna pokręciła głową i uśmiechnęła się przepraszająco.
- Mogę zostać na noc?
- Wiesz, że tak. Dać Ci jakąś koszulkę? - w odpowiedzi Hermiona skinęła głową i pozwoliła Ronowi odsunąć się od niej i przejść do innego pokoju. Kiedy wrócił, w ręku trzymał granatową koszulkę. - Jeśli chcesz to weź prysznic, czy kąpiel - zaproponował.
- Nie chcesz ze mną? - zaśmiała się, odbierając od niego koszulkę.
- Przykro mi, jestem Twoim nauczycielem.
- Ale też moim chłopakiem - zauważyła, ruszając w stronę łazienki, kręcąc zalotnie biodrami. Chłopak zaśmiał się pod nosem i ruszył za nią.
                                             ||៛¤៛||
Harry wszedł do swojego dormitorium i rzucił się na łóżko. Nie fatygował się w zdejmowaniu ubrań. Był zbyt zmęczony. Bolał go brzuch, głowa, a jutro Flitwick miał zrobić test z większości zaklęć, Granger chciał ich przepytać z całej historii magii. Wiedział dużo, ale co go obchodziły zaklęcia gospodarcze? Umiał takie sprawy załatwiać bez magii. Po co mu w ogóle data pierwszego powstania goblinów? Mógł to zawsze sprawdzić. Jęknął cicho i zrzucił z nóg buty. Podciągnął się na poduszki i zakopał pod kołdrą. Przeklął cicho, kiedy ktoś zapukał do drzwi jego dormitorium. Zwokł się z łóżka i podszedł do drzwi. Na korytarzu stała Ginny, przygryzając delikatnie dolną wargę.
- Przeszkadzam Ci? - zapytała niepewnie, na co Harry pokręcił głową i przesunął się w bok, aby zrobić jej miejsce w przejściu. - Wszystko dobrze? - zmartwiła się, widząc stan chłopaka.
- Taa - mruknął. Nagle przypomniał sobie, że przecież Hermiona dała mu notatki dla Ginny, prosząc, żeby jej je przekazał. - Notatki, prawda?
- Zgadza się - odpowiedziała. Potter rozejrzał się po pokoju, lokalizując swój podręcznik do eliksirów, który rzucił gdzieś zaraz przed obiadem.
- Poczekaj chwilę - poprosił, ruszając w stronę biurka, na którym panował spory bałagan. Wygrzebał podręcznik i przewertował strony. Na samym końcu znalazł notatki od Hermiony. Podał je Ginny, która przyglądała mu się zdziwiona.
- Napewno dobrze się czujesz?
- Tak, nic mi nie jest - zapewnił, jednak jego wygląd mówił sam za siebie. Na twarzy był strasznie blady, a na policzkach miał rumieńce. Miał na sobie grubą bluze kangurke, której rękawy naciągnął na dłonie.
- Masz gorączke?
- Nie... Nie wiem. Ginny, nic mi nie jest - warknął, siadając na łóżku. Oparł łokcie na kolanach i pochylił się do przodu. Weasley podeszła do niego i przukucnęła naprzeciwko Gryfona, który zwiesił głowę, a jego włosy przysłoniły mu czoło i okulary. Dziewczyna odgarnęła mu je na bok i przyłożyła ręke do jego czoła.
- Masz gorączkę, Harry - oznajmiła, czując gorąco, bijące od czoło czarnowłosego.
- Pomfley i tak nie ma, więc mi nie pomoże.
- Masz eliksir pieprzowy?
- Mam i co?
- Powinieneś go wziąć i położyć się spać, a rano pójdziesz do skrzydła - stwierdziła, wstając. Chłopak skinął delikatnie głową i podniósł się z łóżka.
- Dzięki. To dużo dla mnie znaczy - oznajmił, patrząc w oczy rudowłosej.
- Weź ten eliksir i połóż się. Dobranoc, Harry.
- Dobranoc - odpowiedział i odprowadził dziewczynę do drzwi. Przeszedł do łazienki, gdzie szybko wziął prysznic, umył zęby i wygrzebał z szuflady fiolkę z eliksirem pieprzowym. Wypił go jednym haustem i położył się do łóżka. Zasnął zaskakująco szybko jak na niego.
                                      ||៛¤¤៛||
Draco obudził się zlany potem z krzykiem uwięzionym w gardle. Spojrzał na zegarek stojący na szafce nocnej. 4:20. Westchnął głośno i usiadł na łóżku, stawiając stopy na podłodze. Oparł łokcie na kolanach i pochylił się do przodu. Przed oczami wciąż miał sceny z minionego koszmaru. Przeczesał włosy i podniósł się z łóżka. Zrzucił przepoconą koszulkę, w której miał zwyczaj sypiać i zszedł do łazienki. Ściągnął z siebie czarne dopasowane spodnie dresowe i wszedł pod prysznic. Odkręcił zimną wode, pozwalając, aby smugi wody uderzały o jego ciało, pozwalając na chwilowe zapomnienie. Oparł czoło o kafelki i jęknął cicho. Miał dość koszmarów. Nienawidził swoich wspomnień i tego co się z nimi wiązało. Co noc czuł ten sam ból. Te same rany otwierały się od nowa w czasie snu. Wyszedł z kabiny i wytarł swoje ciało ręcznikiem, który owinął sobie wokół bioder. Wrócił do swojego pokoju, zabierając z łazienki swoje rzeczy, które rzucił na kanape w swoim dormitorium. Wyciągnął z szafy kolejne spodnie dresowe, podobne po tych, w których sypiał, ale granatowe i biały T-shirt. Wciągnął na siebie bokserki i reszte ubrań, poczym wyszedł z pokoju. Wymknął się z zamku i ruszył biegiem w stronę boiska. Zawsze, kiedy budził się z koszmaru biegał na boisku i wracał do pokoju przed śniadaniem, idealnie, aby wziąć prysznic i przebrać się. Tym razem zrobił to samo. I mimo, że każdy mięsień palił go żywym ogniem, nie zamierzał przestać. Biegał na boisku przez ponad dwie godziny, poczym wrócił szybko do swojego pokoju. Wyciągnął z szafy dopasowane dżinsy i błękitną koszulę. Wziął prysznic, przebrał się i zszedł do Wielkiej Sali. Usiadł obok Theodora przy swoim stole i posłał mu pytające spojrzenie. On i Blaise siedzieli naprzeciwko siebie mierząc się wściekłym wzrokiem.
- Ludzie, gdyby wzrok mógł zabijać przynajmniej jeden z Was leżałby martwy, więc może powiedzielibyście, o co poszło? - poprosił blondyn, na co obaj prychęli zirytowani. Draco pamiętał, że Theodor i Blaise tylko raz pokłócili się na tyle poważnie, że nie odzywali się do siebie przez dwa miesiące. - Chyba mam prawo wiedzieć, czemu moi przyjaciele tak na siebie reagują, nie?
- Zapytaj tego idioty - warknął Nott, patrząc bykiem na Zabiniego.
- Odezwał się, palant jeden - syknął w odpowiedzi brunet.
- Pokłócili się dzisiaj o Alex - oznajmiła Pansy, siadając obok Dracona, który zmarszczył brwi na jej słowa. - Theo od dawna chciał się z nią umówić, a Blaise o tym wiedział. Wczoraj wieczorem całował się z nią pod Wspólnym z odpowiedziała na jego nieme pytanie.
- Stary, tak się nie robi - stwierdził, patrząc na przyjaciela.
- Czyli to wszystko moja wina? - wykrzyknął zdziwiony.
- Blaise, takich rzeczy nie robi się przyjaciołom.
- To była jego wina. Moży gdyby zaprosił ją gdzieś wcześniej, nie byłoby problemu.
- A jak byś się czuł, gdybym tak nagle zaczął się całować z Pansy? Albo z Weasley? - warknął zirytowany Theodor.
- Coś ty powiedział?
- Słyszałeś.
-Jesteś na to za miękki - stwierdził. Nott podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do stołu Gryfonów, aby usiąść obok Ginny, która spojrzała na niego zdziwiona. Blaise obserwował jak jego przyjaciel mówi coś do Gryfonki, a ta  marszczy brwi i po chwili uśmiecha się. Poczuł jak coś ściska go w żołądku i zacisnął dłonie w pięści. Theodor nachylił się nad dziewczyną i wsunął kosmyk jej włosów za ucho. Ginny zarumieniła się, a Nott pocałował ją w usta, dotykając dłońmi jej twarzy. Zabini wstał wściekły od stołu i odciągnął przyjaciela od dziewczyny. Kiedy tylko ten stanął przed nim z ironicznym uśmiechem na twarzy, uderzył go w twarz pięścią. Z nosa Theodora popłynęła krew, a on sam odwzajemnił cios. Draco, zupełnie jak nauczyciele, wstał pośpiesznie od stołu, chcąc odciągnąć od siebie bijących się przyjaciół. Jednak zamiast tego któryś z nich uderzył go w twarz. Chłopak usiadł na ławce i przyłożył ręke do krwawiącego nosa.
- Nott, Zabini obaj szlaban - krzyknęła McGonagall, odsuwając od siebie chłopców od siebie. Pansy odchyliła Malfoyowi głowę w tył i przycisnęła do jego nosa wyczarowany woreczek z lodem. Draco uśmiechnął się do niej lekko. Theodor usiadł obok niego i posłał przepraszające spojrzenie, podobnie jak Blaise, który przysiadł po drugiej stronie przyjaciela. Obaj wyglądali okropnie. Parkinson pokręciła głową z pokitowaniem o rzuciła na obu zaklęcie lecznicze. Doskonale wiedziała, że Draco nienawidzi takich zaklęć.
- Panie Malfoy, za pół godziny proszę przyjść do mojego gabinetu - poprosiła McGonagall, na co blondyn skinął głową. Chłopak wstał od stołu, a Pansy przytuliła się do niego.
- Będe tesknić, Draco - stwierdziła.
- Daj spokój. Zobaczymy się jeszcze - odsunął się od niej i pocałował w policzek. Uścisnął ręke z Blaisem i Theodorem, poczym wyszedł z Wielkiej Sali. Spakował resztę swoich ubrań do kufra i zniósł go do Pokoju Wspólnego Prefektów, gdzie szamotała się Hermiona, szukając czegoś.
- Nie widziałeś mojego podręcznika do eliksirów? - zapytała, uśmiechając się do niego zakłopotana. Draco zaśmiał się i pokręcił głową.
- Przykro mi, ale mogę dać ci mój - zaproponował.
- A ty?
- Mi się już nie przyda - stwierdził i podał dziewczynie książke.
- Ratujesz mi życie.
- Do usług, księżniczko.
- Będę za tobą tęsknić - oznajmiła i przytuliła się do niego. Objął ją w talii i mocno uścisnął.
- Nawet nie wiesz, jak ja będę tęsknił.
- Będziesz pisał, no nie?
- Pewnie, że tak - zapewnił i odsunął się lekko od dziewczyny, aby spojrzeć na jej twarz. - Mogę cie ostatni raz pocałować?
- Draco, proszę - westchnęła zrezygnowana. Nie chciała, żeby znowu mieszał jej w głowie. Nie teraz, kiedy wszystko miała już ułożone. - Nie możesz mnie całować, kiedy tylko Ci się zachce.
  - Przepraszam - szepnął i nachylił się nad dziewczyną. Złożył na jej ustach delikatny pocałunek i wyszedł, zostawiając zaskoczoną Gryfonkę samą.
                                       |ฯฯ¤ฯฯ|
Dobry wieczór! Prezentuję Wam kolejny rozdział, mam nadzieje, że Wam się podoba. Kolejny 12. 
Pozdrawiam,
Alex_x.

7 komentarzy:

  1. Jak ja nie lubie jak zie kończy i chce przejść na kolejny rozdział a go nie ma :(
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Dostałaś się do wymarzonej szkoły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, że się podoba i dziękuję za Twój komentarz.
      A do szkoły się do dostałam.

      Usuń
    2. Ja tez sie dostalam.
      jesteśmy na jednym roku

      Usuń
    3. Ja tez sie dostalam.
      jesteśmy na jednym roku

      Usuń
    4. Gratulacje. Liceum czy technikum?

      Usuń
    5. Dziękuję. Liceum a ty?

      Usuń