wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 18.


Hermiona ze zdumieniem odkryła, że przez cały czas, kiedy spała nie miała koszmarów. Było to na tyle dziwne, ponieważ co noc nie potrafiła odgonić się od bolesnych wspomnień. Wtuliła się w swoją poduszkę, która również była dziś zupełnie inna. Twardsza i pachniała miętą, cytryną i czymś, czego dokońca nie potrafiła zidentyfikować. Na dodatek na biodrze czuła czyjąś ręke. Podniosła głowę i zerknęła na śpiącego Dracona. No tak, zasnęła dzięki niemu. Mogła mu się przyjrzeć, na co nigdy nie miała sposobności. Miał ostre rysy twarzy, cudownie wykrojone usta, a jasne włosy dodawały mu uroku i łagodziły rysy. Wyglądał niczym anioł, choć Hermiona zdawała sobie sprawę, że to tylko pozory.
- Gapisz się na mnie - mruknął, otwierając jedno oko. Hermiona zachichotała, widząc jego minę.
- Przyglądam się tylko - odpowiedziała. Draco spojrzał na nią zdziwiony, poczym nakrył głowę poduszką. - Hej! - krzyknęła oburzona, choć w oczach czaiło się rozbawienie. Ściągnęła mu poduszkę i spojrzała na niego poważnie. - Dziękuję.
- Za co? - zdziwił się.
- Pomogłeś mi. To dla mnie wiele znaczy.
- Ty też mi w jakimś stopniu pomogłaś.
- Często miałeś koszmary?
- Skąd wiesz, że wogóle miałem?
- Kiedy szłam do łazienki czasem słyszałam...
- Jak krzyczę, co? - dopowiedział, wiedząc, że Gryfonka boi się go obrazić. Kiwnęła głową i podniosła się, aby usiąść na łóżku. - Czasem jest lepiej i nie śni mi się coś o czym wole zapomnieć.
- Jak często wspomiasz wojne?
- To mało istotne. Dzisiaj jest wyjście do Hogsmead. Idziesz?
- Nie mam ochoty na przeludnioną wioskę.
- Wycieczka do Londynu? Mogę skombinować bilety na jakiś koncert.
- Koncert? Czyi? - zainteresowała się Gryfonka.
- Zaczarowane Gitary podobno mają teraz trase.
- Jakiś nowy zespół?
- Grają od lipca. Dobry rock, jeśli nie lubisz to może...
- Szczerze, to nigdy nie słuchałam takiej muzyki.
- Super muzyka. Możesz mi wierzyć.
- Więc mnie tam zabierz - poprosiła patrząc na niego zadziornie. Uśmiechnął się i podniósł z miejsca.
- Możemy kogoś zabrać, jeśli chcesz.
- Możemy się wybrać całą paczką. Theodor, Blaise, Pansy, Emma, Harry i...
- I Weasly?
- ...Ginny - dokończyła, patrząc jak Draconowi rzednie mina. - Nie będzie wygadywała jakiś bzdur. Obiecuję.
- Taa, napewno Weasley posłucha twojej prośby.
- Daj spokój. Harry z nią już rozmawiał i obiecała, że da Ci spokój.
- Nie potrzebuję jego litości - warknął i ruszył w stronę drzwi. Hermiona szybko podeszła w jego stronę i chwyciła go za ręke, którą starał się potem wyszarpać, jednak uścisk Gryfonki był zbyt mocny, czego nie mógł się spodziewać po jej budowie ciała.
- Nikt się nad tobą nie lituje. Wiem, co to znaczy. Jeśli chcesz możemy iść sami - oznajmiła, patrząc jak twarz Ślizgona łagodnieje.
- Możemy ich zabrać. Najwyżej Potter zostanie wdowcem jeszcze przed ślubem - Hermiona uśmiechnęła się lekko i ścisnęła ręke chłopaka. - Pójdę się przebrać i możemy iść na śniadanie.
- Dobrze - odpowiedziała i przytuliła się do blondyna, który zaskoczony objął ją lekko ramieniem. Pogłaskał ją po plecach i odsunął się, aby spojrzeć na jej twarz. Uśmiechnęła się do niego delikatnie i puściła. - Za dziesięć minut w Pokoju Wspólnym?
- Zdążysz, Księżniczko? - zapytał z udawanym niedowierzaniem, za co szatynka zgromiła go wzrokiem. Zaśmiał się i wyszedł z pokoju. Hermiona podeszła do szafy i wyjęła z niej czarne rurki, czarną koszulę z trzema guzikami przy dekolcie na trzy-czwarte rękawa i czarne tenisówki za kostkę. Przebrała się szybko i wyszła do łazienki, aby umyć zęby i uczesać włosy. W Pokoju Wspólnym czekał już na nią Draco w dopasowanych dżinsach i ciemnej bluzie kangurce. Złapał ją za ręke i poprowadził do wyjścia. Przechodząc przez korytarze chłopak opowiadał jej o koncercie, na który chciał ją zabrać. Opowiadał o tym z takim zafascynowaniem, że była pewna, że albo przesadza, albo ten zepsół jest tak piekielnie dobry. Kiedy dotarli do Wielkiej Sali Draco kończył relacjonować ich koncert z sierpnia. Blaise i Theodor, którzy siedzieli przy stole Gryffindoru razem z Harrym i Zackiem patrzyli na niego zdziwieni. Rzadko widzieli Dracona, który mówił o czymś z takim ożywieniem. Hermiona zajęła miejsce tuż obok Theodora, który spojrzał na nią pytająco.
- Draco właśnie opowiadał mi o tym nowym zepsole, który gra dzisiaj koncert - wyjaśniła Gryfonka.
- Stary, chodzi Ci o Zaczarowane Gitary? - zapytał Blaise, patrząc z zaciekawieniem na Malfoy'a.
- A no, dzisiaj w Londynie jest ich ostatni koncert z trasy. Premiera pierwszej płyty - oznajmił z powagą.
- Rany, uwielbiam ten zespół - stwierdził Harry a zaraz za nim dołączył Zack.
- Moglibyśmy się tam wybrać. Poproszę Angelicę, żeby dała nam zgodę i przeniesiemy się do Londynu jej kominkiem.
- Wiesz kiedy sprzedały się bilety? Pół godziny po ogłoszeniu miejsca - poinformował go Zabini, na co blondtn tylko wzruszył ramionami.
- Nie zamartwiaj się o to. Zabierz sobie jakąś dziewczynę, a napewno będzie twoja.
- Czyli tylko ja nie wiem o jaki zespół chodzi? - zdziwiła się Hermiona, na co wszyscy, nie licząc Dracona spojrzeli na nią jak na idiotkę.
- To co, idziecie? Ja załatwie wszystko - odezwał się Draco, oplatając Granger ramieniem.
- Skoro Smok proponuje, to kim byśmy byli, gdybyśmy odmówili? - zaśmiał się Blaise.
- Czyli dziesięć osób?
- Zabierzmy całą szkołe - zaproponował Theodor z udawaną powagą.
- I najbardziej irytującą osobę na ziemi też?
- A jak?
- Idź sobie, Theo.
- Sam sobie idź. Byłem tu pierwszy - oznajmił i wszyscy obecni przy stole roześmieli się.

                                    <<<>>>

Hermiona ubrała na siebie skórzaną kurtkę i zeszła do Pokoju Wspólnego, gdzie czekał już Draco, Blaise, Harry, Theodor, Ginny, Pansy i Alexandra. Malfoy uśmiechnął się na jej widok i ruszył w stronę wyjścia. Reszta wyszła zaraz za nim. Szybko przebyli drogę do gabinetu Angelici, skąd mieli teleportować się na koncert. Siostra Ślizgona siedziała za biurkiem i sprawdzała jakieś eseje.
- Zamierzasz spędzić tak cały weekend? - zakpił blondyn.
- To już chyba nie Twoja sprawa - zauważyła, podnosząc na niego wzrok.
- No może. To możemy skorzystać z kominka?
- Taa, ale się pospieszcie. Muszę zaraz wyjść - oznajmiła, na co Draco skinął tylko głową i podszedł do kominka.
- Teleportujemy się do centrum Londynu, pasuje? - zwrócił się do pozostałych. Każdy teleportował się z kimś w parze i po kilku chwilach stali w jednej z bocznych uliczek Londynu. Malfoy poprowadził ich w stronę jednego z klubów i zaprowadził ich na tyły, gdzie stał wysoki mężczyzna w dżinsach i koszuli w krate. Draco podszedł do niego i przybił z nim piątkę, poczym podał mu bilety, które wyciągnął z kieszeni spodni.
- Skoro już jesteś, to Jack chce Cie zobaczyć w garderobie - stwierdził mężczyzna, a Draco przewrócił tylko oczami.
- A Maggie jest?
- Jasne. Odprowadzi Twoich znajomych, a później Ciebie.
- Super. Maggie to niezła gaduła, więc będziecie mieli rozrywkę. Tylko  nie mówcie jej o jakimś facecie, bo spokoju Wam nie da - ostrzegł.
- Oo, widzę, że o mnie mówisz, złotko - tuż obok blondyna pojawiła się niska, szczupła brunetka z uśmiechem na twarzy. Miała na sobie brzoskiwniową sukienkę z ćwiekami na barkach i czarne szpilki.
- Wyczucie czasu, Maggie to ty masz. To Harry, Blaise, Ginny, Pansy, Alex i Hermiona - przedstawił ich. - Theo znasz, a Hermionę powinnaś kojarzyć.
- Jesteś siostrą Mathiego - zgadywała brunetka. Blondyn skinął głową. - Miła Was poznać. Oprowadzę Was po klubie, bo do występu zostało jeszcze trochę czasu - oznajmiła i pociągnęła ich w stronę wejścia. Hermiona szła tuż obok Maggie. - Dawno nie widziałam Twojego brata. Znalazł już sobie dziewczynę?
- Podobno, ale nie mówi kto to.
- Cóż, może siostra Smaka będzie wiedzieć. Chodzili ze sobą kiedyś, no nie? I podobno mają córkę.
- Serio? Matt ma córkę?
- Często się go widuje z Margaret.
- Kto to?
- Córka Angeli. Chodziłam z Twoim bratem do szkoły. Często zachowywał się jak palant jeśli chodzi o Angele. Był mega zazdrosny, ale i tak ją olewał. Ale ty i Draco... To coś poważnego?
- My... chodzimy ze sobą.
- Tworzycie ciekawą pare.
Draco siedział na jednym z obrotowych krzeseł w garderobie i wpatrywał się w swoje odbicie.
- Śliczny jesteś, ale daj sobie spokój z tym przeglądaniem - zakpił wysoki szatyn. Miał na oko dwadzieścia lat. Ubrany był w przetarte dżinsy, biały T-shirt i skórzaną kurtkę z podciągniętymi do łokci rękawami.
- Miło, że zaszczyciłeś mnie swoją obecnością, Jack - odpowiedział z ironicznym uśmiechem.
- Byłem pewny, że będziesz szczęśliwy. Ale przejdźmy do konkretów. Sam złamał sobie rano ręke i nie może zagrać.
- A co ja mam z tym wspólnego?
- Zagrasz za niego.
- Oszalałeś - oznajmił pochylając się do przodu i opierając łokcie na kolanach.
- Daj spokój. Umiesz grać i to się liczy. Damy ci nuty...
- Nie zgadzam się. Możecie Samowi tę ręke złożyć zaklęciami.
- Nie możemy. Zbyt poważne złamanie.
- Ale że ja?
- Ty, ty, Malfoy i mnie nie wnerwiaj.
- Ale...
- Bez żadnego ,,ale". Za piętnaście minut zaczynamy. Zagramy jakieś znane kawałki. Dasz sobie rade.
- Fajnie, że wogóle mi powiedziałeś te piętnaście minut wcześniej - mruknął. Jack zaśmiał się cicho i podał blondynowi plik kartek. Draco spojrzał na nie i przeczesał palcami włosy.
- Będzie fajna zabawa.
- Taa, ale nie do mnie jak Was wygwizdają.
- Dobrze grasz, źle nie będzie - oznajmił pewnie Jack i wstał z miejsca. Twoi znajomi są w loży dla VIP-ów. To zaraz za sceną, więc jak chcesz to idź sobie pogadać z tą śliczną szatynką. Nowa dziewczyna? - uśmiechnął się szeroko na widok spojrzenie, jakie posłał w jego kierunku Draco.
- Nie twój interes - stwierdził, okręcając się na krześle.
- Jak nie, to ja się chętnie z nią umówię.
- Możesz spróbować, ale nici z planu - rzucił, podnosząc się z miejsca, aby iść do wyjścia. - A tak poza tym, sądziłem, że ty i Maggie...
- Maggie jest super, ale my nigdy razem nie byliśmy.
- Chyba, że tak - stwierdził Draco, chociaż doskonale wiedział, że Jack najzwyczajniej w świecie próbuje go okłamać. Wyszedł z garderoby i ruszył w kierunku sali, gdzie miał odbyć się koncert. Przy jednym, dużym stoliku siedzieli wszyscy łącznie z Maggie. Harry i Theodor siedzieli załamani, podczas gdy Blaise i dziewczyny rozmawiały z Maggie. Malfoy usiadł obok Hermiony i objął ją ramieniem.
- Chcesz coś do picia? - zapytał, patrząc na pustą szklankę Gryfonki.
- Cole - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Blondyn szybko przeszedł do baru, gdzie zamówił Hermionie cole i wode dla siebie, poczym wrócił do stolika, skąd Maggie przyglądała mu się zaskoczona.
- Kiedy tyś się taki opiekuńczy zrobił, Malfoy? - zakpiła dziewczyna, na co Ślizgon obrzucił ją wściekłym spojrzeniem.
- Dobrze, że ty nic się nie zmieniłaś, Stanton.
- Co się tak denerwujesz, Dracon?
- Wcale nie, Magdalene.
- Robisz się strasznie wredny na starość.
- Wal się. Jesteś ode mnie starsza -  zauważył, na co brunetka zgromiła go wzrokiem. Hermiona przytuliła się do Dracona. Przy ich stoliku pojawił się blondyn ubrany w dżinsy i czarną koszulkę z podwiniętymi do łokci rękawami. Prawą rękę miał w gipsie, a w lewej trzymał szklankę z bursztynowym płynem.
- W końcu nasz Smoczek znalazł sobie dziewczynę - stwierdził z szerokim uśmiechem, na co wszyscy się zaśmieli. Nawet Draco uśmiechnął się na jego słowa. Klepnął miejsce obok siebie, gdzie po chwili usiadł blondyn.
- To jest...
- Sam Tremmal - przedstawił się chłopak.
- Taa... Jest gitarzystą i niezwykłą ofermą.
- Nie ja złamałem sobie małego palca u nogi idąc na prostej.
- To nie byłem ja, dupku.
- Ależ oczywiście, padalcu - zironizował Sam. Malfoy prychnął tylko w odpowiedzi. - Ty pewnie jesteś Hermiona - zwrócił się do szatynki, która kiwnęła głową z lekkim uśmiechem. - Znam Twojego brata.
- A kto go nie zna? - zdziwiła się Maggie.
- Taa, to fakt. Jego nie da się nie znać. Dalej z Angelicą?
- Nie wiem. Nawet nie wiedziałam, że kiedyś byli razem - oznajmiła Gryfonka.
- Próbowali się ukrywać. Trochę im to nie wychodziło, ale... cóż.
- A gdzie on się właściwie podziewa? - zapytała Stanton.
- W Hogwarcie. Uczy Historii Magii - odpowiedziała Gryfonka.
- Nieźle.
- Malfoy spadaj już. Ja się zajmę Hermioną - stwierdził Sam.
- Kiedyś Cie zabiję. Obiecuję - ostrzegł. - Wrócę niedługo - zwrócił się do Hermiony, która spojrzała na niego zdziwiona. - Baw się dobrze. Tylko uważaj na niego. Lubi się narzucać.
- No wiesz co? - wykrzyknął Tremmal i uderzył w ramie blondyna, który uśmiechał się szeroko. Pocałował szybko szatynkę w usta i ruszył za kulisy sceny, skąd machał na niego Jack.
- Będzie niezła zabawa - oznajmił Patric, perkusista zespołu i poklepał Dracona po plecach.
- Będzie super - mruknął. Błagał  duchu, żeby tylko nie narobić sobie wstydu. W przeciwnym razie nie pojawi się publicznie przez najbliższe stulecie.

                                  ^^^ΩΩΩ^
Dobry wieczór! Przepraszam, że rozdział pojawia się z opóźnieniem, ale miałam problemy z internetem.
Kelejny rozdział 10 maja.
Pozdrawiam,
Alex_x.

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Już nie mogę doczekać się kolejnego.
    Pozdrawiam, Paula

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetne opowiadanie. Masz talent. Czekam na następny rozdział i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń