piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 17.

Przewróciła się poraz kolejny na drugi bok, podciągając kołdre. Spojrzała w stronę okna, które, była pewna, że zamykała. Zsunęła nogi na podłogę i wzdrygnęła się, czując chłód bijący od niej. Przemknęła szybko przez pokój i zamknęła okno. Odwracając się w stronę łóżka, krzyknęła cicho, widząc na swoim biurku sowe z listem doczepionym do nóżki. Podeszła do niej i odwiązała kawałek papieru.
Tam gdzie zawsze. Teraz.
Xx
Uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do szafy, upewniając się, że jej współlokatorki napewno śpią. Przebrała się szybko w pierwsze lepsze dżinsy, bluze i tenisówki, poczym wymknęła się z pokoju. Przeszła przez Pokój Wspólny i wyszła na korytarz. Sprawdziła czy nie zapomniała różdżki i ruszyła w stronę nieczynnej klasy zaklęć. Już po kilku minutach weszła do środka. Przy jednej z ławek stał wysoki chłopak, ubrany w dres i ciemną bluzę, której kaptur zasłaniał jego włosy. Stał z rękoma założonymi na piersi.
- Pół godziny - rzucił, bez zbytecznych słów przywitania.
- Przepraszam. Zacznij się ze mną umawiać jakoś normalnie, a nie... To trudne, szczególnie po trudnym dniu.
- Masz coś dla mnie.
- Cóż pewna osóbka wystarczająco zepsuła mi plany i nic się nie dowiedziałam. Ale możesz być spokojny. Wiele nie trzeba, że wyciągnąć z niej to co potrzeba.
- Jesteś pewna? Gdyby tak było czy prosiłbym cię o pomoc?
- Ty nie poprosiłeś - przypomniała, prychając cicho pod nosem.
- Chcesz się nad tym rozdrabniać? To co uda Ci się z niej wyciągnąć może być wystarczające, żeby nigdy nie dowiedziała się o tym co się wtedy stało.
- Usunięcie jej tych wydarzeń może nie załatwić sprawy.
- Załatwi i ty o to zadbasz.
- Jasne, zawsze ja - mruknęła wściekła.
- To była też Twoja wina.
- Uwiodłeś mnie - krzyknęła, patrząc na bezczelny uśmiech na jego twarzy.
- Dałaś się uwieść. Wiedziałaś kim jestem dla niej.
- To Twoja wina - oznajmiła pewnie i ruszyła do wyjścia. Mężczyzna zaśmiał się, jednak nic nie odpowiedział. Dziewczyna wyszła z klasy i szybko przemknęła przez korytarze.

Harry obudził się w doskonałym humorze. Leżał na boku, próbując przyzwyczaić się do jasności jaka panowała w pokoju. Kotary wokół łóżka były zaciągnięte. Zastanawiał się gdzie podziewa się Ginny, który nigdy nie lubiła wczesnego wstawania, a była dopiero ósma. Podniósł się do pozycji siedzącej. Po kilku minutach tuż przy łóżku pojawiła się Weasley, ubrana w krótkie spodenki i białą bokserkę. Włosy miała spięte w kucyk. Wspięła się na łóżko, siadając naprzeciwko niego.
- Wstałaś wsześniej - zauważył, dotykając opuszkami palców jej policzka.
- Znowu masz koszmary - oznajmiła, zupełnie ignorując jego słowa.
- Może.
- O czym?
- Nie pamiętam.
- Miałeś ze mną rozmawiać - przypomniała.
- Wiem, ale naprawde nie pamiętam - stwierdził i posadził Weasley na swoich kolanach. Oparł czoło o jej i uśmiechnął się delikatnie. - Nigdy nie pamiętam co mi się śni.
- Chce Ci pomóc - mruknęła.
- Masz śliczne oczy - stwierdził, chcąc zmienić temat.
- Nie bajeruj mnie i nie zmieniaj tematu.
- Gdzieżbym śmiał.
- Martwię się o Hermione.
- I to niby ja zmieniam temat? - zaśmiał się, kładąc z powrotem na łóżku i zginając nogi w kolanach, aby oprzeć o nie Ginny.
- Ty nie rozumiesz.
- Oświeć mnie. Ale nie mów mi jakiś bzdur o Malfoy'u.
- Czemu tak go bronisz?
- Wiele mu zawdzięczam i już.
- No dobrze, skoro nie o nim, to porozmawiajmy o moim bracie.
- Którym? - uśmiechnął się lekko widząc jej zirytowane spojrzenie.
- Harry, to poważna sprawa - oznajmiła, łapiąc go za ręce.
- Jestem za młody na takie sprawy.
- Harry - rzuciła ostrzegawczo.
- Mów, skarbie, będę poważny.
- Ron chce wrócić do Hermiony.
- Ale ona ma Malfoya.
- Czego ona najbardziej nie lubi z Malfoy'u?
- Chyba nie...? - podniósł się, aby usiąść i spojrzał zaskoczony na Gryfonkę.
- Właśnie o to.
- On tego nie zrobi.
- Jesteś taki pewny?
- Ona na to nie zasługuje.
- Ron jest zdolny nawet to tego.
- Porozmawiaj z nią - poprosił.
- Nie posłucha. Ale spróbuję - obiecała, przytulając się mocno do Harry'ego.

Draco siedział przy swoim stole i tępo wpatrywał się w swój talerz z kurczakiem curry. Czuł się dziwnie i nie miało to nic wspólnego z dzisiejszymi testami czy wczorajszą kłótnią z Hermioną. Blaise patrzył na niego ze ściągniętymi brwiami, zastanawiając się co mogło przyczynić się do tego, że jego najlepszy przyjaciel nie tknął swojego ulubionego kurczaka. Po kilku minutach, kiedy wszyscy zaczęli zbierać się albo na ostatnią lekcję albo do pokoi wspólnych, przysunął się do blondyna.
- W porządku? - zapytał, kładąc mu rękę na ramieniu. Potrząsnął głową i podniósł się z miejsca. - Wiesz, że możesz ze mną pogadać, nie?
- Tak, tak, dzięki - mruknął i ruszył do wyjścia. W połowie drogi dogonił go Zabini i razem wyszli na boisko, gdzie zbierali się już wszyscy uczniowie. Draco usiadł na jednej z ławek i spojrzał na Hermiona, która kłóciła się o coś z Harrym. Mimo wszystko musiał przyznać, że kłócić się, to ona uwielbiała. Oparł łakcie na kolanach i schował twarz w dłoniach. Nie chciał już myśleć o wszytkim, co do tej pory zaprzątało mu głowe. Chciał wrócić do dormitorium i iść spać. Tak, to zawsze mu pomagało uciec. Tylko czemu uciec, a nie zapomnieć?
- Hej, Draco, dobrze się czujesz? - usłyszał obok siebie i podniósł głowe, aby spojrzeć w brązowe oczy. Kiwnął twierdząco, choć wiedział, że Hermiony nie okłamie. - Przepraszam za to co powiedziałam.
- Powiedziałaś, to co każdy o mnie myśli - stwierdził cicho, nie odrywając wzroku o jej twarzy.
- Wcale nie, Draco - zaprzeczyła gwałtonie i dotknęła delikatnie jego policzka. - Jesteś cudownym facetem. Nawet jeśli starasz się to ukryć.
- Ale nigdy nie będę jak Weasley - pomyślał i dopiero po chwili dotarło do niego, że powiedział to na głos. Widział jak wszystkie uczucia na twarzy Hermiony zamierają, a dłoń, którą gładziła jego policzek zniknęła, zsuwając się w dół.
- Czy ty...?
- Nie przejmuj się mną. Wcale nie jest mi tak ciężko jak wyglądam.
- To moja wina - stwierdziła.
- Nie, to tylko moja wina i koniec. To co mi powiedziałaś było tylko kropką nad i.
- Kochasz mnie - wyszeptała zdziwiona.
- Co w tym złego, że ktoś może cie kochać? Potter i Weasley też Cie kochają.
- Nie tak jak ty - mruknęła, spuszczając głowe. Draco patrzył jak w jej oczach stają łzy, jak dolna warga zaczyna drżeć. Doprowadził ją do stanu, do którego obiecał sobie, że nie doprowadzi. Chwycił delikatnie jej podbródek i uniósł do góry.
- Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała.
- Ty nie chcesz. A ja? Jeśli ja tego chcę?
- Nie tutaj, aniołku. Zabiorę Cie do dormitorium, dobrze? - powkiwała głową i zaczekała aż Draco poprosi Harry'ego, żeby powiedział Weasley'owi, że Hermiona źle się czuje. Blondyn chwycił ją za ręke i poprowadził w stronę zamku. Gryfonka wtuliła się w ramiona Ślizgona. Draco czuł się winny, że wszystko co teraz się dzieje i jeszcze wydarzy jest jego winą. Wiedział, jakie konsekwencje ma to wszystko, co robił. Wypowiedział szybko hasło do ich Pokoju Wspólnego. Usiadł na kanapie i posadził sobie Hermionę na kolanach, aby móc przytulić ją do siebie jeszcze mocniej.
- Nie płacz. Przecież nie masz o co - zauważył. Granger podniosła na niego wzrok i dotknęła jego policzka.
- Nikt nie ma racji. Ty masz serce - oznajmiła.
- Weasley zdążył mi już dzisiaj pogrozić.
- Cóż... On jest...
- Zazdrosny.
- Co będzie z tobą?
- Co ma być? Kiedy do sobie wrócicie ja wyjadę i tyle. Może w końcu zrobię coś czego sam chcę, a nie to co należy.
- Otworzysz kancelarie - zgadywała z lekkim uśmiechem.
- Do tego potrzebuję studiów, na które mam zamiar iść, a w między czasie będę zarabiał na nie pieniądze.
- Jeśli chcesz mogę Ci pomóc.
- Nie, chcę na to sam zapracować - zaprotestował i podniósł się z dziewczyną na rękach z kanapy. Wspiął się po schodach, prowadzących do ich dormitoriów. Wszedł do pokoju Gryfonki i położył dziewczynę na łóżku. - Prześpij się. Przyda Ci się.
- Zostaniesz ze mną? - zapytała i odsunęła się delikatnie robiąc mu miejsce. Położył się obok niej, podkładając ręke pod głowę i drugą obejmując Hermionę. Nie miał zamiaru spać, ale wiedział, że Granger z trudem zasypia. Nieraz siedział przy niej kilka godzin, aby w końcu zasnęła. Od połowy września było to jego dpdatkowe zadanie. Nie mógł narzekać. Pare dni temu, kiedy październik dobiegł już końca, zaczął się nawet zastanawiać co zrobi, kiedy wszystko się skończy. Hermiona zasypiała zawsze wtedy gdy się do niego przytulała. Pare razy, kiedy spędzała więcej czasu z Harrym, to przy nim zasypiała, co dodawało mu pewnej satysfakcji, że może jednak ufa mu na tyle, żeby się przed nim otworzyć. Jednak za każdym razem, gdy przypominał sobie kim jest, wiedział, że najwięcej na co może liczyć to przyjaźń. To musiało mu wystarczyć.
Odgarnął  kilka pasemek włosów opadających na jej twarz i pogłaskał ją delikatnie po policzku. Mruknęła coś przez sen i wtuliła się w niego.

                                    ~~<>~~
Cześć i czołem. Przybywam z nowym rozdziałem. Kolejny jak zawsze za tydzień w niedziele.
Kto pisał już egzaminy gimnazjalne? Muszę przyznać, że strasznie się stresowałam, ale były dużo łatwiejsze niż próbne. Szczególnie język polski i angielski. Ma ktoś podobne odczucia?

Pozdrawiam,
Alex_x.
PS Przepraszam za błędy.

1 komentarz:

  1. Rozdział jak zwykle świetny. Słodki Draco jest... słodki. Mam nadzieję, że szybko wstawisz kolejny rozdział.
    Myślałam, że tylko ja mam takie odczucia w kwestii egzaminów, ale jak widać nie jestem sama.
    Weny. Paula

    OdpowiedzUsuń