czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 20.

Hermiona siedział przy stole Gryffindoru razem z Theodorem, Blaisem i Ginny. Obaj Ślizgoni wyglądali na strasznie niewyspanych. Zresztą gdyby nie Draco ona sama nie byłaby w stanie wyjść z łóżka. Rzadko zdarzało jej się upić, a jeśli już, następnego dnia żałowała tego najbardziej na świecie. Wiedziała, że Malfoy ma wprawę w leczeniu kaca. Jak nie swojego, to kumpli.
- Słuchasz mnie? - Theodor pstryknął jej palcami przed oczami, sprowadzając ją z powrotem na ziemie.
- Nie, przepraszam - mruknęła, uśmiechając się lekko do chłopaka. - Możesz powtórzyć?
- Pytałem czy nie widziałaś dzisiaj Draco?
- Widziałam. Spóźni się troche, bo musi coś załatwić z Weasleyem w sprawie treningów - odpowiedziała, przewracając oczami. Theodor zaśmiał się cicho.
- Widzisz, Theo, trzebabyło dawno zeswatać Smoka z Hermioną i zawsze wiedzielibyśmy gdzie jest - stwierdził Blaise uśmiechając się do dziewczyny i oplatając ją ramionami.
- Zabini, ile razy Ci mówiłem, żebyś mi nie podrywał dziewczyny? - usłyszeli głos Dracona za swoimi plecami i Gryfonka spróbowała obrócić się w jego stronę, co nie bardzo jej wychodziło, zważywszy na siłe uścisku Blaise'a. Theodor odsunął się odrobinę, robiąc miejsce dla blondyna, który zajął je, posyłając przyjacielowi delikatny uśmiech.
- Ja jej nie podrywam - zaprzeczył z szerokim uśmiechem Zabini. - Ja już poderwałem - zawołał triumfalnie.
- Oczywiście, przecież Hermiona lgnie do ciebie - zakpił Nott, na co Malfoy parsknął śmiechem.
- Hej, ja też jeszcze jestem i chciałabym zjeść w spokoju śniadanie - zaprotestowała Granger, próbując wyswobodzić się z objęć Blaise'a.
- Blaise, bądź tak miły i ją puść - poprosił Draco tonem nieznoszącym sprzeciwu. Chłopak puścił Gryfonkę i spojrzał krzywo na blondyna. Hermiona prychnęła tylko i zajęła się śniadaniem. Draco zaśmiał się cicho i nałożył na swój tosta z serem, szynką i pieczarkami. Ginny siedziała obok Blaise'a, opierając głowę na ręce. Zabini co jakiś czas próbował ją zagadać, jednak ona zbywała go półsłówkami. Po kilkunastu minutach do Wielkiej Sali wszedł Harry ze wściekłą miną i usiadł obok Emmy. Zaraz po nim pojawił się Ron również trzęsąc się ze złości. Przeszedł obok nich, posyłając Potterowi wściekłe spojrzenie.
- Dalej na Ciebie wrzeszczał? - zapytał Draco, patrząc na Gryfona, który kiwnął głową.
- Kretyn uważa, że może mi coś zrobić. Niech mnie wyrzuci, palant.
- Mówisz o moim bracie - warknęła na niego Ginny.
- O co Ci chodzi? - syknął Harry, przenosząc na nią spojrzenie.
- Cały czas obrażasz moją rodzine.
- To, że mówię coś co myśli każdy...
- Mówisz to, co Ci się podoba.
- Źle spałaś, czy jak?
- Ja spałam świetny, a ty? Nie, czekaj, nie powinnam pytać. Pewnie wogóle nie spałeś, prawda?
- Znowu będziesz się czepiać, że poszedłem wczoraj...
- Tak, może przynajmniej byś mógł spędzić ze mną ten czas.
- Ruda, nie wściekaj... - zaczął Blaise, ale Ginny przerwała mu jednym spojrzeniem.
- Jasne, zbliża się połowa miesiąc ty stroisz fochy - mruknął Harry. Weasley przeniosła wzrok na niego, poczym wstała z miejsca i wyszła z Wielkiej Sali z podniesioną głową. Potter prychnął tylko pod nosem i zajął się śniadaniem.
- Harry, moglibyśmy porozmawiać po śniadaniu? - zapytała Hermiona, a chłopak skinął lekko głową. Granger zacisnęła usta w wąską kreske i spojrzała na Dracona który przytrzymywał głowę na ręce opartej  w łokciu o stół i wpatrywał się nią. 
- Jak się czujesz? - spytał.
- Lepiej niż na to zasługuję.
- Daj spokój. Każdy ma prawo się upić. Chociaż ty może nie powinnaś.
- Toś mnie pocieszył - mruknęła cicho, na co Draco uśmiechnął się lekko. 
                                            ฯฯΩΩฯฯ
Hermiona stała przed swoim łóżkiem, na którym siedział Harry i wpatrywał się w nią spokojnie.
- Powiesz mi co ty wyprawiasz? - warknęła na niego.
- W jakiej sprawie?
- Ginny. Przed śniadaniem z nią rozmawiałam. To co wczoraj powiedziałeś... miłe nie było.
- To znaczy co?
- Że wam się nie układa...
- Jasne, wierzysz jej? Cały czas stroi fochy i zachowuje jak rozwydrzony bachor.
- Emma jest warta tego, co razem z Ginny próbowałeś stworzyć?
- Nie masz pojęcia o czym mówisz. Dla niej jestem kimś więcej niż tylko cholernym Wybrańcem.
- Ginny widziała w tobie wszystko tylko ty nigdy nie spostrzegałeś jej.
- Wierzysz jej, choć to ze mną się przyjaźnisz - wyrzucił z siebie i podniósł się z miejsca. - Ja wierzyłem tobie i nigdy nie powiedziałem, że to mogłabyć twoja wina.
- Wielkie dzięki. Tylko bladego pojęcia nie mam jak mogłam go wepchać do łóżka tej zdziry - warknęła, a w jej oczach pojawiły się łzy, które, mimo jej starań, popłynęły po policzkach. Odwróciła się od Harry'ego i odeszła w stronę okna.
- Ja nie to chciałem...
- Wiem co chciałeś powiedzieć! Doskonale wiem, że właśnie to o mnie myśli każdy.
- Przestań - rzucił i podeszedł do niej. Objął ją delikatnie w talii i przyłożył swój policzek do jej. - Nie wiem czemu to powiedziałem. Przepraszam.
- Myślałam, że kochasz Ginny - szepnęła, układając ręce na przedramionach chłopaka.
- Ja sam już nie wiem co czuję - przyznał cicho. - Ty i Malfoy do siebie pasujecie. Nie wiem co między wami jest, ale powinnaś dać mu szansę.
- Harry, proszę, nie zmieniaj tematu. Nie rozmawiamy o mnie.
- Ale nie rozmawiajmy też o mnie. Może powinniśmy spędzać, że sobą troche więcej czasu niż do tej pory.
                                          ฯฯΩΩฯฯ
Po poniedziałkowym obiedzie Hermiona siedziała nad jeziorem, chcąc przemyśleć ostatnie dni. Nie mogła pozbierać myśli, co rzadko jej się zdarzało. Obracając w dłoni kamień, patrzyła na tafle jeziora. Otuliła się ciaśniej kurtką i podkuliła nogi.
- Wiedziałem, że cie tutaj znajdę - usłyszała dobrze znany jej głos i kątem oka zobaczył jak jego właścicel siada obok niej.
- Po co mnie szukałeś? - zapytała, obracając głowe, aby spojrzeć w jego niebieskie oczy.
- Chciałem porozmawiać.
- To raczej oczywiste. Nie szukałbyś mnie tylko, żeby na mnie popatrzeć.
- Szukałbym, gdybyś była gdzieś daleko.
- To może powinnam wyjechać.
- Może nie, trudno cie znaleźć.
- Jak się czegoś bardzo chce, łatwo to znaleźć.
- Zawsze jak cie szukam jesteś bliżej niż myślę.
- Przejdź już do rzeczy.
- To co wtedy zrobiłem było... perfidne. Żałuję tego, ale czasu nie mogę cofnąć. Nigdy nie chciałaś mi powiedzieć jak to zrobiłaś - na jego wypowiedź zdobyła się na lekki uśmiech. Obrócił się w jej stronę i dotknął delikatnie jej policzka. Przygryzła dolną wargę i oplotła jego nadgarstek swoimi palcami.
- Czemu mi to zrobiłeś? Kochałam cię najbardziej na świecie.
- Hermiona, kochanie, ja nie wiem, co miałbym ci powiedzieć. Zawsze cie kochałem i nie chciałem cie skrzywdzić.
- Dalej kochasz?
- A siedziałbym tutaj i starał się wszystko naprawić?
- Obiecaj mi, że nigdy więcej tego nie zrobisz.
- Na co tylko chcesz.
- Ale wiesz, że zaczniemy od zera, prawda, Ron?
- Jak tylko chcesz, żabko - oznajmił i pocałował ją delikatnie. Przytuliła się do niego mocno i westchnęła cicho.
- To będzie nas troche kosztować.
- Będzie dobrze.
                                           ฯฯΩΩฯฯ
Draco rzucił się na siedzenie obok Zabiniego i uśmiechnął się jak głupi. W oczach Blaise'a wyglądał na obłąkanego, ale nie odważył się tego wypowiedzieć na głos.  Pansy, która siedziała tuż obok niego, spojrzała na niego z podniosionymi brwiami.
- Albo uderzyłeś się w głowę, albo... - zaczęła.
- Dostałem się - wykrzyknął, na co Pansy pisnęła i rzuciła się mu szczęśliwa w ramiona. Zabini patrzył na nich zdezorientowany. Jak zawsze nic mu nie mówili.
- Można wiedzieć gdzie?
- Staż w najbardziej prestiżowej szkole prawnej w w magicznym świecie - wyjaśnił blondyn, a Blaise przypomniał sobie o tym, jak na samym początku semestru przyjaciel składał tam zgłoszenie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Szczerze. Przynajmniej jeden z nas będzie robił co chce.
- A ty będziesz się uczył i pewnego dnia razem z Draco otworzycie wspólny biznes - oznajmiła Pansy, odsuwając się od Dracona, aby przytulić Blaise'a.
- Co się tak przytulacie? - zagadnął Theodor pojawiając się obok nich.
- Draco się dostał na staż - oznajmiła Parkinson. Nott zagwizdał głośno i poklepał blondyna po plecach.
- A tatuś co na to?
- Niec nie wie, więc lepiej mu się żyje.
- A co z Hermioną?
- Jeszcze nie gadaliśmy o tym, ale dzisiaj to zrobię.
- Kiedy nas opuścisz?
- Mogę zacząć od piątku, albo przyszłego semestru - odpowiedział, a Theodor pokiwał głową. Po kilku minutach pojawiła się Hermiona i usiadła obok niego, posyłając mu delikatny uśmiech, na który odpowiedział tym samym.
Po lekcji Hermiona i Draco wrócili do swojego dormitorium. Gryfonka zrzuciła z siebie kurtkę i przystanęła przed chłopakiem.
- Między tobą a Weasley'em dalej nic nie ruszyło? - zapytał, patrząc uważnie na jej twarz.
- Ja właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać.
- Wróciliście do siebie? - dziewczyna skinęła delikatnie głową w odpowiedzi. Chłopak przytulił ją do siebie i oparł policzek o czubek jej głowy.
- Ty też chciałeś o czymś porozmawiać - przypomniała mu, obejmując go w talii.
- To już nie ważne. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.
- To prawda, że wyjeżdzasz?
- Tak. Wystarczy, że do środy nie będziemy się do siebie odzywać, a nie będzie żadnego kłopotu.
- Ale będziesz się odzywał, prawda?
- Pewnie, będę do Ciebie pisał.
- To dobrze - stwierdziła i podniosła głowę, aby spojrzeć na niego. Uśmiechnął się do niej i odsunął lekko od siebie.

                                       <<ฯฯΩΩฯฯ>>

Dobry wieczór! Przepraszam za spóźnienie, jednak miałam sporo nauki, dlatego rozdział wyszedł jaki wyszedł.
Pozdrawiam,
Alex_x.

2 komentarze:

  1. BUUU! MIONKA I WIEPRZLEJ?! WHY?! 😭😭😭

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nowy rozdział? Huh? Już całe 10 dni ;c obiecuje, że będę komentować, ale daj nowy rozdział ;;;;

    OdpowiedzUsuń