- Draco, czemu mi nic nie powiedziałeś? - westchnęła Angelica, siadając za biurkiem w swoim gabinecie. Na przeciwko niej siedział Draco, który, słysząc słowa siostry, przeczesał palcami swoje włosy.
- To nie tak - odpowiedział po jakimś czasie. Angelica oparła podbródek na splecionych dłoniach podpierając się łokciami na biurku.
- Czekam - oznajmiła spokojnie. Blondyn westchnął cicho i przetarł twarz dłonią.
- Ja i Blaise byliśmy w barze pod koniec sierpnia. Spotkaliśmy tam Iana. Pamiętasz tego, którego rodziców zabił Voldemort za złamanie rozkazu? Opowiadałem Ci coś o nim. - Kobieta skinęła głową, a Ślizgon kontynuował: - Piliśmy trochę, Blaise wyszedł wcześniej, a my zostaliśmy. Wywaliliśmy ponad połowę butelki Ognistej i samo wyszło, że się pogubiliśmy. Wylądowaliśmy nie wiadomo gdzie. Dostaliśmy się na przystanek i spotkaliśmy Theodora i poszliśmy do niego. Wiem, że coś jeszcze piliśmy, a potem mi się film urwał - zakończył, starając się uniknąć wzroku siostry.
- Ale czemu niby Prorok sądzi...?
- Bo to zgraja idiotów, próbujących ciągle mnie upokorzyć - warknął i wstał z miejsca.
- Po co?
- Bo mnie uniewinnili, bo jestem wolny i próbuję żyć normalnie! - krzyknął. - Może poklepał mnie po plecach, czy złapał za ramię, ale bez przesady. Nie jestem gejem. Mam to wszyskim udowodnić?
- Nie, Draco ja Ci wierzę - oznajmiła uspokajająco.
- Muszę wracać do dormitorium - warknął, otwierając drzwi. Wyszedł z gabinetu siostry i ruszył w stronę lochów. Było już po dwudziestej, więc mógł liczyć na Blaise. Zazwyczaj o tej porze siedział w swoim pokoju. Kiedy dotarł do kamiennej ściany oznakowanej herbem Slytherinu, wypowiedział hasło i wszedł do Pokoju Wspólnego pełnego Ślizgonów. Wszystkie spojrzenia przeniosły się na niego, a na ich twarzach zagościł drwiący uśmiech. Jedynymi osobami, które uśmiechnęły się do niego szczerze był Theodor i Alexandra Booth.
- Widzieliście Blaise'a? - zapytał cicho, co nie było do niego podobne.
- Jest u siebie. Zamknął się z jakąś dziewczyną - stwierdził Nott sugestywnie poruszając brwiami. Alexandra zaśmiała się. - Ja bym na Twoim miejscu mu nie przeszkadzał - rzucił, a Draco skinął głową.
- Dzięki - powiedział i ruszył w stronę wyjścia.
- Ile razy zabawialiście się z Zabinim? - usłyszał, jednak puścił to pytanie mimo chodem i wyszedł. Skierował się do swojego dormitorium. W Pokoju Wspólnym siedziała Hermiona wpatrując się w ogień w kominku.
- Coś taki posępny, Malfoy? - zapytała, przyglądając się twarzy chłopaka.
- Też nie masz najlepszej miny - zauważył, nie siląc się na docinki. Usiadł obok niej i zauważył na stoliku książkę, z której wystawało jakieś zdjęcie. Z fragmentu wystającego z książki zauważył, że przedstawia parę nastolatków. Rozpoznał Hermionę, jednak twarz drugiej osoby zasłaniała okładka. Gryfonka wyjęła zdjęcie, nie patrząc nawet na numer zaznaczonej strony. Przyjrzała mu się i podała blondynowi. Granger siedziała na podłodze opierając głowę na ranieniu Pottera. Wiedział, że zdjęcie jest zrobione z mugolskiego aparatu, co trochę go zdziwiło.
- Harry zawsze miał głupie pomysły - odezwała się po chwili. - Jego lekarz twierdzi, że powinien próbować robić normalne rzeczy i nie patrzeć na to co było.
- Potter ma psychiatrę?
- Tylko nikomu nie mów, bo mnie za to zabije.
- Nie mam nastroju na plotkowanie.
- Nie dają Ci spokoju z tym artykułem - domyśliła się, a kiedy skinął lekko głową, machnęła różdżką. Na stoliku pojawiła się butelka z bursztynowym płynem i dwie szklanki do whisky. - Piłeś kiedyś Jim Beam'a?
- Nie przypominam sobie.
- A Bourbon?
- Nie, wolę Ognistą.
- Nie piłeś Bourbona, nie wiesz co to whisky.
- Taka znawczyni?
- Mam starszego brata - oburzyła się i nalała alkoholu do szklanek. Podała jedną Draconowi i sama wzięła drugą. Chłopak spojrzał na nią nieufnie, poczym wypił jednym haustem zawartość szklanki. Hermiona poklepała go po plecach, kiedy zakrztusił się alkoholem. Zaśmiała się lekko. - Tego nie pije się od razu, jak się nie przyzwyczaiło do tak mocnego alkoholu - rzuciła z uśmiechem.
- Może sama spróbujesz? - podsunął, na co dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo i wstała z kanapy. Odłożyła szklankę na stół i wyszła z salonu. Zdziwiony chłopak odchylił się na kanapie i chwycił książkę ze stołu. Spojrzał na tytuł. ,,Duma i Uprzedzenia". Przeszukał w głowie wszyskie książki jakie kiedykolwiek przeczytał, ale tej sobie nie przypominał. Zerknął na opis. Jakiś romans. Nie dla Ciebie, Malfoy - rzucił sobie w myślach. Po kilku minutach pojawiła się Hermiona w towarzystwie Pottera i Parker. Granger położyła na stole jakąś tace i przywołała kolejne dwie szklanki. - Więc wywalamy żale w większym gronie? - zapytał sarkastycznie.
- Och, uwierz mi, Malfoy, jak chcesz pić dobrą Whisky, to Harry jest najlepszy w nauczaniu - oznajmiła, siadając obok Dracona.
- Umiesz grać w bilard? - zapytał Harry, zwracając się do Ślizgona.
- W snookera.
- I to lubię - stwierdził i machnął różdżką. Na środku pokoju pojawił się stół bilardowy. - Gramy? - uśmiechnął się szeroko chwytając za kij.
- Ja nie umiem grać - odezwała się Emma.
- Nie martw się. Zagramy parami. Ja i ty, a Malfoy z Hermioną. Będzie równo.
- Skopiemy Ci tyłek, Potter - oznajmiła pewnie Granger.
- Ustawię - powiedział, poczym rozłożył odpowiednio bile. - Możemy pomagać partnerowi, ale niczego nie sabotujemy, tak?
- Jasna sprawa - odpowiedział Draco. Razem z Hermioną wzięli do rąk kije i natarli kapki kredą, zdmuchując jej nadmiar.
- Panie mają pierszeństwo. Malfoy, zaczynaj.
- Zabawny jak zwykle. Ustąpie tobie, żeby było równo - uśmiechnął się zgryźliwie do Harry'ego, który wyszczerzył się i nachylił nad stołem. Uderzył białą bilą z czerwoną, a ta przetoczyła się po stole i wpadła do kieszeni.
- Kolorek, przyjacielu - rzuciła Hermiona.
- Niech będzie brązowy. Dam Wam szansę - zaśmiał się i wycelował w brązową bile. Biała bila ominęła wybraną przed Pottera o milimetry.
- I tyle po pewności siebie. Jeden punkt - oznajmił Draco. - Czyń honory - zwrócił się do Hermiony. Dziewczyna pochyliła się nad stołem i wycelowała białą bilę. Czerwona trafiła w łuzę, a Hermiona uśmiechnęła się do siebie.
- Zielona - uprzedziła i wbiła wybraną bilę w kieszeń. Klasnęła w ręce i ustąpiła miejsca Draconowi, który skinął w jej stronę głową z uznaniem.
Gra toczyła się przez dwie godziny. Hermiona z Draconem wygrywali trzema punktami przewagi nad Harrym i Emmą. Po skońceniu gry Draco opadł na kanapę. Zaraz obok niego usiadła Hermiona, a Harry i Emma zajęli dwa fotele naprzeciwko konapy.
- Jakież to żale chciałeś wyrzucać? - zapytał Potter.
- Tak tylko mi się powiedziało.
- A to co pisze Prorok to prawda? - zagadnęła Emma.
- Ale wyście się na to uparli. Przecież to co pisze Prorok to tylko stek bzdur. Ja i Harry byliśmy parą w czwartej klasie - zaśmiała się Hermiona.
- Szkoda, że nic z tego nie pamiętam - oznajmił z uśmiechem Potter. - Nigdy nie ufałem Skeeter.
- Tyle, że wszyscy jej ufają, bo ma zdjęcia.
- Wiesz ile ja mam zdjęc z chłopakami? Z całą drużyną i z każdym z osobna.
- Och, Malfoy, daj już sobie spokój. Za kilka dni zapomną i będzie jak dawniej. Chcesz to mogę Cię przytulić - zaproponowała ze śmiechem. Chłopak spojrzał na nią zdziwiony.
Po dwóch kolejnych godzinach Harry i Draco byli już na tyle wstawieni, że mieli problem z utrzymaniem się na własnych nogach. Hermiona zostawiła Malfoy'a na kanapie w salonie i pomogła Emmie odprowadzić Harry'ego do jego dormitorium. Rzuciła na nich zaklęcia kameleona i najkrótszą drogą zeszły do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Kiedy wróciła do salonu Prefektów Draco wciąż siedział na kanapie i wpatrywał się w kominek.
- Chodź, zaprowadzę Cie do Twojego pokoju - zadeklarowała i podała blondynowi rękę. Złapał ją delikatnie i podniósł ostrożnie, próbując się nie przewrócić. Pociągnęła go w stronę schodów prowadzących do ich pokoi. Otworzyła przed nim drzwi i weszła za nim. Ślizgon położył się na łóżku, nie bawiąc się w rozbieranie. - Hej, ale tak to nie będzie Ci za wygodnie.
- Mhy - mruknął, zamykając oczy. Dziewczyna westchnęła cicho i podeszła do łóżka. Pociągnęła blondyna, aby usiadł i sama zajęła miejsce obok, siadając twarzą do niego. Patrzył na nią z uśmiechem, nie mając pojęcia co zamierza zrobić. Hermiona zaczęła rozpinać guziki jego koszuli, jednak powstrzymał ją, łapiąc za nadgarstki. - Daję się rozebrać dopiero na drugiej randce, więc musisz się postarać - zaśmiał się, na co Gryfonka pokręciła zrezygnowana głową.
- Możemy się dogadać, że najpierw Cie rozbiorę, a potem zaliczymy te dwie randki?
- Dla takiej ślicznej dziewczyny wszystko. Ale Ciebie też będzie trzeba rozebrać.
- Najpierw rozbierzemy Ciebie, a później mnie - stwierdziła i poczuła się, jakby rozmawiała z pięciolatkiem, proszącym o BMW.
- To musisz mnie pocałować. Albo nie. Ja pocałuję Ciebie - oznajmił po chwili zastanowienia i naczylił się nad nią. Pocałował ją delikatnie, a Hermiona mogła wyczuć smak alkoholu, mięty i cytryny, co dawało całkiem niezłe połączenie. Musiała też przyznać, że chłopak potrafił dobrze całować. Ze zdziwieniem stwierdziła, że wcale nie chce się od niego odsuwać. Ale on był pijany i jutro nie będzie wogóle pamiętał. - Nieźle całujesz - stwierdził, kiedy oderwała się od niego. Zarumieniła się i wyrwała ręce z jego uścisku. Dokończyła rozpinać jego koszulę, poczym rozpięła guzik przy spodniach i pomogła mu je ściągnąć, wcześniej pozbawiając go butów i skarpetek. Starała się nie patrzeć na jego idealnie zbudowane ciało. Przykryła go kołdrą i spojrzała na jego spokojną, pogrążoną we śnie twarz. Odgarnęła z twarzy zabląkany kosmyk jego włosów i wyszła z pokoju, gasząc wcześniej światło.
₪₪₪
Oto kolejny rozdział. Następny pojawi się 22.02. Mam nadzieję, że się wam podoba.
Pragnę również poinformować, iż na Całkiem inaczej pojawiła się nowa miniaturka.
Pozdrawiam,
Alex_x.
Brak mi słów. Świetny! Tylko czekać na kolejny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
L. A.