środa, 31 sierpnia 2016

Rozdział 2.14

Patrzyła na Dracona z małym chłopcem na rękach i uśmiechała się do siebie. To był tak cudowny widok. Za każdym razem, kiedy widziała jego podejście do dzieci uśmiech cisnął się na jej usta. Mały Tyler miał już trzy dni, a Blasie chodził dumny jak paw, choć pierwszego dnia jego życia był tak pijany, że nie potrafił przypomnieć sobie niczego. Hermiona siedziała na łóżku szpitalnym obok Ginny, śmiejąc się z Blaise'a, który z naburmuszoną miną wpatrywał się w przyjaciela. Tylko w jego ramionach Tyler zasypiał bez marudzenia, podczas gdy Blaise musiał się trudzić. Hermiona śmiała się, że blondyn jest po prostu tak nudny i nawet niemowlak tak uważa.
- Dobra, gościu.Oddaj mojego syna, bo zaraz coś ci zrobię - warknął Zabini po kilku minutach. Draco zaśmiał się cicho i podał ostrożnie brunetowi dziecko.
- Będziemy się już zbierać - stwierdziła Hermiona, całując policzek Ginny. Po krótkim pożegnaniu z Blaisem i Tylerem, wyszli z sali. Draco nigdy nie lubił szpitali, nawet takich oddziałów jak ginekologia czy położnictwo. Hermiona splotła palce ich dłoni razem, uśmiechając się, kiedy kąciki ust Malfoy'a drgnęły w delikatnym uśmiechu. Siedząc w jego samochodzie, patrzyła na niego, kiedy zatrzaskiwał za nią drzwi, okrążał samochód i siadał za kierownicą. Jego włosy ułożone w starannego quiffa, ciasne rurki i koszulki, opinające jego ramiona i tors. I dopiero w tamtej chwili dostrzegła, że nie nosił już długich rękawów czy bluz. Na jego prawym przedramieniu widniało kilka niewielkich tatuaży, pokrywające niemalże całą skórę. Spod koszuli na  lewym obojczyku wystawał tatuaż w kształcie ust.Wyglądał jak odcisk szminki. Zaśmiała się cicho, zwracając na siebie uwagę blondyna.
- Co? - zapytał zaskoczony, marszcząc brwi.
- Skąd masz ten tatuaż? - przejechała palcem po jego obojczyku, patrząc w jego oczy.
- W sumie nie pamiętam. Kiedy się żeniłem już go miałem, ale do ust Emily nie pasuje, jest trochę za wąski - wyjaśnił. Wzruszył ramionami i nachylił się nad szatynką, chcąc złożyć na jej ustach delikatny pocałunek. Odpalił samochód i odjechał spod szpitala.
- A data na nadgarstu? - zapytała po chwili, kiedy stojąc na światłach, zobaczyła na wewnętrznej stronie jego nadgarstka 15 sierpnia '99.
- Oh, tak naprawdę to nie jestem pewny. Poprostu poszedłem do studia i kazałem zrobić sobie tatuaż. Dwa dni potem otworzyłem firmę.
- Tego dnia urodził się Scor - mruknęła, patrząc przez okno na chodniki pełne tłumów.
- To musiał być impuls. O której się urodził?
- Trzynasta czterdzieści pięć - Draco uśmiechnął się szeroko na jej słowa. Mniej więcej o tej godzinie zrobił swój tatuaż.
Godzine późnej wjechał na parking przedszkola, do którego uczęszczał Scorpius. Wysiadł z samochodu, cmokając kobiete w policzek, kiedy jej telefon zaczął dzwonić. W przedszkolu zazwyczaj o piątek w południe było bardzo mało dzieci. A wszystkie, które zostawały siedziały w szatni, czekając na rodziców lub opiekunów. Draco wszedł do szatni, szukając wzrokiem blond czupryny syna, który zawsze czakał niecierpliwie jak Hermiona lub on odbiorą go, zabierając do domu, gdzie mógłby oglądać bajki i bawić się klockami w towarzystwie taty albo Lexi, która nadal nie odstępowała go na krok. Po chwili jego wzrok spoczął na przygarbionej sylwetce jego chłopca, zaciskającego rączki na bluzie, mimo iż było wystarczająco ciepło, aby chodził w szortach do kolan i koszulce z krótkim rękawem. Podszedł do niego i przykucnął, uśmiechając się delikatnie.
- Co się stało? - zapytał, widząc na twarzy Scorpiusa ślady po łzach.
- Nic - burknął w odpowiedzi, nie podnosząc głowy i nie zaszczycając Dracona spojrzeniem.
- Panie Malfoy - usłyszał wzrok dyrektorki i podniósł wzrok na kobiete. - Chciałabym porozmawiać o zachowaniu pana syna.
- Co jest nie tak z zachowaniem mojego syna? - zdziwił się, podnosząc się z kucek.
- Po raz kolejny pokłocił się z kolegą. Obaj przepychali się na podwórku. Chłopiec ma zadrapany policzek - oznajmiła kobieta. Blondyn spojrzał na syna i kucnął z powrotem. Podniósł jego podbródek i spojrzał w oczy chłopca.
- Nic ci nie jest?
- Zadrapał sobie kolano - odpowiedziała dyrektorka.
- Czemu pokłóciłeś się z kolegą?
- Bo powiedział, że mnie nie kochasz i jestem głupi - mruknął chłopiec.
- Kochanie,...
- Mam nadzieję, że wyciągnie pan z tego konsekwencje i nigdy więcej się to nie powtórzy.
- Oczywiście. Liczę iż zadba pani, aby chłopiec, który obraził mojego syna został odpowiednio ukarany. W innym wypadku znajdę inne przedszkole - oznajmił stanowczo. Spojrzał na blondyna przed nim i uśmiechnął się do niego łagodnie. - Chodź, kochanie. Mama czeka na nas w aucie - powiedział, wyciągając ręce w stronę chłopca. Blondyn niepewnie podniósł się z miejsca i złapał Dracona za rękę. Wychodząc z przedszkola miał wrażenie, że jego syn uwierzył w słowa kolegi. Otworzył przed nim drzwi samochodu i pomógł mu zapiąć pasy bezpieczeństwa.
- Co się stało? - zapytała zmartwiona Hermiona, widząc jak Scorpius smętnie odbiera od Dracona swój plecaczek.
- Nic - burknął w odpowiedzi, wyjmując z plecaka swojego misia, do którego od razu się przytulił. 
~~^*^~~
Harry siedząc na kolejnym nudnym spotkaniu z Ministrem Magii, rozmyślał nad swoją obecną sytuacją. Zastanawiał się jak bardzo musiał być wypity, aby zgodzić się objąć posadę szefa biura aurorów. Bo mimo, że lubił robić, to co robił nie chciał być tylko kolejnym urzędnikiem. Wolał zostać na pozycji kapitana i szukającego w drużynie Quidditcha. Ale musiał pokłócić się z trenerem, który go wylał. Dlatego został w Ministerstwie i musi siedzieć na nudnych spotkaniach z ważnymi osobistościami. Poczuł jak jego telefon wibruje w kieszeni jego spodni. Dyskretnie wyjął go i spojrzał na wyświetlacz. Uśmiechnął się na widok zdjęcia Pansy. Rozłączył się i szybko wystukał wiadomość.

Do: Pansy
Nie mogę teraz rozmawiać. Zadzwonię jak tylko skończę zebranie.
Od: Pansy
Chodzi o Teddy'ego.

- Panie Potter, zechciałby Pan się wypowiedzieć? - usłyszał zdenerwowany głos dyrektora Departamentu Magicznych Gier i Sportu. Podniósł wzrok i rozejrzał się po zebranych.
- Nie mam zdania na ten temat - oznajmił po chwili. Hermiona schowała twarz w dłoniach, kręcąc głową.
- Nie ma pan zdania na temat ochrony, którą pana biuro ma zapewnić podczas tegorocznych rozgrywek w Quidditchu?
- Nie jestem najlepszy w takich sprawach.
- Może powinien pan znaleźć lepszą pracę - zaproponował mężczyzna, uśmiechając się ironicznie w kierunku Pottera.
- A wiesz co, gościu? Chyba masz rację - zaśmiał się Harry, podnosząc z miejsca. Wyszedł z sali konferencyjnej, zostawiając za sobą oniemiałych ludzi i wściekłą Hermione. Wsiadł do swojego samochodu, wyjmując telefon ze spodni.Wybrał numer Pansy i czekał, aż kobieta odbierze. 
- Teddy jest w szpitalu - oznajmiła od razu zaraz po odebraniu. Harry zmarszczył brwi i zapalił silnik samochodu.
- Co się stało?
- Spadł ze schodów.
- Będę za jakieś dziesięć minut - oznajmił, wyjeżdżając z parkingu. 

//~¤~\\
Scorpius usiadł na dywanie przed stolikiem kawowym, niedaleko kanapy, na której siedzieli jego rodzice. Wtulił się w swojego dużego, białego misia. Po jego policzkach płynęły łzy, kiedy nieświadomie przypominał sobie słowa kolegi. Nie chciał, żeby jego tata go nie lubił. Bał się, że nie będzie dla niego dobrym synem. Pociągnął noskiem, zwracając nieświadomie uwage rodziców na jego osobę. Draco podniósł się z kanapy, marszcząc brwi. Przeczesał palcami włosy, siadając przed chłopcem. Odsunął jego misia, którego chłopiec przyciskał do siebie. 
- Opowiem ci coś, jeśli chcesz - zaproponował, obejmując chłopca i sadzając go na swoich kolanach. Ten nieśmiało skinął głową, wtulając się w ciało Dracona. Jego głowa spoczęła na piersi mężczyzny, a rączki objęły jego brzuch. Skrzyżował nogi w kostkach, kiedy Malfoy podniósł się, aby usiąść na kanapie. Hermiona w tym czasie wyszła do kuchni, chcąc przynieść napoje i coś słodkiego, co zawsze poprawiało humor czterolatka. - Kiedy miałem osiemnaście lat, a twoja mama powiedziała, że mnie kocha, zacząłem wyobrażać sobie jak wyglądałoby moje życie dalej. Miałem ją obok siebie jako żonę, śliczny dom, swoją firmę i pięknego synka, który uśmiechem rozjaśniał mi nawet najmroczniejsze dni mojego życia. Kiedy w szkole wyjechałem i zostawiłem twoją mame z tobą w brzuszku, nie wiedziałem, że w ciągu jednej sekundy coś może się zmienić w moim życiu. Każdego dnia tęskniłem za mamą i nieświadomie za tobą. Bo chociaż poznałem cie niedawnk, kochałem od zawsze. Kiedy się rodziłeś, w tym dniu pierwszy raz od dawna się uśmiechałem, specjalnie zrobiłem sobie w tedy tatuaż z datą twoich urodzin. Jeśli sądzisz, że jestem tutaj tylko dla twojej mamy, mylisz się. Kocham cię, tak samo jak mamę i nie wyobrażam sobie życia bez was. 
- Ale ja nie jestem idealny dla ciebie - szepnął, szlochając cicho w koszulkę taty. 
- Jesteś najbardziej idealną osobą jaką znam.
- Wcale nie. Mama jest idealna. 
- Mama jest najwspanialszą kobietą na świecie, ale to ty jesteś idealny. 
- Nie. 
- Kochanie, jesteś może faktycznie do mnie podobny, ale masz charakter mamy i to czyni cie wyjątkowym. A wszystko co wyjątkowe jest idealne. 
- A co jeśli ja wcale nie będę jak wy?
- Nie chcę, żebyś był jak któreś z nas. Masz być sobą i już. 
- Chodzi mi o czary. Jeśli nie będę magiczny?
- Będziesz moim idealnym chłopcem. Wciąż i nigdy nie przestaniesz nim być. Nie magia jest ważna. Bez niej życie wygląda podobnie. Mama rzadko jej używa, ja prawie wcale. 
- Ale chciałbym...
- Jestem pewny, że za siedem lat, stanę na peronie dziewiątym i trzy-czwarte, słuchając jak twoja mama prawi ci kazanie na temat jak masz się zachowywać. I prawie spóźnisz się na pociąg jak ona co roku - zaśmiał się, patrząc na twarz chłopca, którą rozświetlił delikatny uśmiech. 
- Jesteś najwredniejszym człowiekiem jakiego spotkałam w życiu - oznajmiła Hermiona, siadając obok niego. Scorpius przekręcił się na bok na kolanach Dracona, aby spojrzeć na szatynke, która uśmiechała się lekko. 
- Kocham was - szepnął, kładąc dłoń na piersi blondyna tuż pod swoją głową. 
- My ciebie też, skarbie - odpowiedział Draco, obejmując ramieniem Hermione, która wtuliła się w niego, przykładając nogi przez jego kolano, a nogi Scorpiusa położyła na swoich udach. 
- Chciałbym mieć brata albo siostre - stwierdził po chwili chłopiec, patrząc na twarze rodziców. 
- To nie jest najlepszy moment na tego typu sprawy. Ja i mama musimy jeszcze się czegoś nauczyć i dopiero potem może pomyślimy nad rodzeństwem dla ciebie - powiedział delikatnie Draco. Hermiona splotła palce ich dłoni razem, uśmiechając się do niego. 
- Ale ja nie mam się z kim bawić, kiedy wy pracujecie. 
- Dlatego chodzisz do przedszkola. 
- Nie lubię go. 
- Scorp - westchnął blondyn, przymykając powieki. 

//~¤~\\
Dzień dobry! Tak jak obiecałam następny rozdział. Kto się cieszy z nowego roku szkolnego? Bo ja nawet trochę.
Pod ostatnim rozdziałem pewna osoba poprosiła mnie o kilka faktów o mnie. Tak więc dam wam 10 faktów o mnie.
1. Mam na imię Aleksandra, a większość ludzi mówi na mnie Aleks.
2. Mam osiemnaście lat.
3. Mieszkam w Londynie, a wychowałam się w Rybniku.
4. Kocham One Direction, a szczególnie Niall'a i Louis'ego oraz całą serię Harry'ego Pottera.
5. Shippuję Nouis, Ziam, Dramione, Harrmione, Sterek, Scott&Stiles (i za cholere nie wiem jak nazywa się ten shipp)
6. Uwielbiam Teen Wolfa (obejrzałam tylko 2 sezony, ale zaczynam już 3 😂)
7. Nie potrafię gotować, chociaż chciałam iść na gastronomię)
8. Mam uczulenie na nikotynę 😭
9. Mam młodszą siostrę.
10. Mam metr sześćdziesiąt wzrostu, podczas gdy mój chłopak metr dziewięćdziesiąt, co naprawde wygląda komicznie.
Pozdrawiam, Alex_x. 

3 komentarze:

  1. Rozdział niesamowity! Kiedy next?
    ~Tajemnicza

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny tylko trochę krótku :( <3
    Ale i tak najlepszy blog ever <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście historia bardzo mi się podoba, ale w którymś z wcześniejszych rozdziałów data urodzenia Scora to był 9.08.. Mała pomyłka?

    OdpowiedzUsuń