niedziela, 17 lipca 2016

Rozdział 2.11

Hermiona usiadła na kanapie, patrząc jak jej syn bawi się klockami razem z Draconem. Obok nich leżała Lexi. Zdawała się pilnować chłopca na każdym kroku. Odkąd tylko wysiedli z samochodu, nie opuszczała go nawet na krok. Kiedy tylko ktoś się do niego zbliżał zaczynała warczeć. Nawet na nią. Tylko Draco miał prawo podejść do niego czy przytulić. Miała wrażenie jakby suczka chciała zabrać jej syna. Wydawało jej się to tak śmieszne, jednak gdzieś w głębi czuła lekkie obawy. Mimo iż była już druga w nocy, żadne z nich nie chciało iść spać. Wiedziała, że Scorpius szybko nie zaśnie, a ona nie miała serca, żeby kazać mu kłaść się do łóżka.
- Hej, skarbie, możesz zadzwonić do Blaise'a? - zapytał Draco, patrząc na nią uważnie. Skinęła lekko głową i odebrała od mężczyzny jego telefon. Uśmiechnął się do niej delikatnie, co odwzajemniła, choć nie było to tak łatwe. Nie miała ochoty na uśmiech. Miała przy sobie syna, mężczyznę, którego kochała, jednak wiedziała, że on nigdy nie będzie jej. Miał żonę i to ją denerwowało.
- Hej, Blaise? - mruknęła do słuchawki, kiedy tylko ktoś odebrał.
- Hermiona? - usłyszała głos Harry'ego. - Nie mamy teraz zbyt czasu...
- Scor się znalazł - przerwała. Słyszała jak Potter wciąga powietrze i woła Blaise'a.
- Znalazł się - oznajmił i wiedziała, że nie mówił tego do niej.
- Daj mi Draco - nakazał Blaise. Szatynka westchnęła cicho i podała telefon Malfoy'owi.
- Co jest? - rzucił do słuchawki, kładąc telefon na kolanie i włączając tryb głośnomówiący. Scorpius wciskał mu do rąk kolejne klocki, chcąc aby zbudowali najwyższy budynek.
- Musisz podać Scorowi eliksir pobudzający i nie pozwól mu zasypiać. Za chwile ktoś...
- Nie, Blaise, wyjaśnij mi o co ci chodzi.
- Weasley podał mu eliksir usypiający z tojadem - wyjaśnił. Draco spojrzał przerażony na Hermione i rzucił się do przodu. Złapał szlochającego chłopca za ramiona i posadził na swoich kolanach, zrzucając z nich telefon. Otworzył ostrożnie oczy Scorpiusa i przyjrzał się jego źrenicą.
- Czy ktoś dał ci coś do picia? - zapytał cicho, ujmując jego twarz w dłonie. Blondyn skinął głową i objął dłońmi nadgarstki Dracona. - Pamiętasz tego smak?
- Gorzkie, trochę takie cytrynowe - szepnął, przenosząc swój wzrok na Hermione, która usiadła obok nich. Postawiła obok szklane z colą i dotknęła czoła syna.
- Draco - odezwał się Blaise, o którym mężczyzna zupełnie już zapomniał. - Harry dzwoni po twoją siostrę, musicie tylko przypilnować, żeby nie zasnął.
- Minęła więcej niż trzy godziny - przypomniała Hermiona, czytając etykiety eliksirów. - Ile tego mu podał?
- Znaleźliśmy pół fiolki.
- Masz ją?
- Mam.
- Przeczytaj mi stosunek składu.
- Trzy do dwóch - odpowiedział. Hermiona spojrzała zaskoczona na syna i wlała do coli fiolkę jakiegoś eliksiru.
- Wypij to całe - poprosiła, podając chłopcu szklankę. Draco patrzył na nią niepewnie, dopóki nie posłała mu lekkiego uśmiechu i poklepała po ramieniu.
- Twoja siostra przyjedzie za jakieś pół godziny, tylko obudzi Matta - oznajmił Blaise, po czym rozłączył się, krzycząc coś do aurorów. Scorpius patrzył na Draco zapłakanym wzrokiem, wciąż trzymając jedną ręką jego przedramię.
- Nie umrę, prawda? - zapytał cicho. Malfoy oparł czoło o jego i uśmiechnął się delikatnie.
- Nigdy nie pozwolę, żebyś umarł - wyszeptał. Scorpius przymknął powieki, uśmiechając się szeroko, kiedy mężczyzna pstryknął go w nos.
- Kocham cie.
- Ja ciebie też - odpowiedział. Poczuł jak Hermiona przesuwa dłonią po jego plecach i wstaje z podłogi. Nachyliła się nad chłopcem i wyszeptała mu coś do ucha, tak cicho, że Draco nie był wstanie tego usłyszeć. Szatynka pocałowała go w czubek głowy i wyszła do kuchni, podczas gdy on uśmiechał się najszerzej jak tylko potrafił. Czuł, że właśnie przy niej potrafi zbudować prawdziwy dom. I tego właśnie chciał.
- Pooglądamy Spongeboba? - zapytał Scorpius, podnosząc się z jego kolan. Wyciągnął do niego dłoń, chcąc aby położył się na kanapie, a kiedy już to zrobił wdrapał się na jego brzuch i położył na nim, opierając podbródek na swoich splecionych dłoniach.
- Nie za wygodnie? - zaśmiał się, obejmując chłopca i całując jego policzek. Włączył telewizor i ustawił kanał, gdzie aktualnie leciała ulubiona bajka blondyna.
Hermiona chowała ostatnie tabletki do pudełka, gdzie trzymała wszystkie lekarstwa, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyszła do holu i zapaliła światło. Obok niej zjawiła się Lexi, warcząc cicho. Otworzyła drzwi i uśmiechnęła się widząc Angelice. Mimo tak później godziny miała już idealny makijaż. Ubrana w zwykłe czarne rurki i białą koszulkę na krótki rękaw wyglądała jak nastolatka, a nie dwudziesto-siedmioletnia kobieta. Poprowadziła ją do salonu, gdzie na kapanie leżał Draco za Scorpiusem na swoim brzuchu. Obaj mieli zamknięte oczy i oddychali miarowo, co oznaczało, że śpią.  Blondynka stanęła gwałtownie, patrząc z niedowierzaniem na Dracona. A Hermiona przypomniała sobie jak wiele osób wciąż sądzi, że Malfoy nie żyje.
- Blaise i Harry zabrali mu wspomnienia i wysłali do Stanów, a nam wmówili, że nie żyje - wyjaśniła krótko, uśmiechając się delikatnie.
- Jak długo wiesz, że...?
- Miesiąc. Przepraszam, wiem, że powinnam ci powiedzieć, ale wyleciało mi z głowy, kiedy się zjawił znowu.
- W porządku. Podałaś Scorowi jakiś eliksir?
- Odtruwający, pół fiolki.
- Świetnie, nie powinno mu nic być. Szczególnie, że ten eliksir nie był zbyt mocny. Rzucę zaklęcie diagnozujące i po sprawie. Nawet nie wiem czemu Blaise mnie ściągał. Sama sobie byś poradziła - oznajmiła i szybko rzuciła zaklęcie. - Jest w porządku. Nic mu nie będzie - stwierdziła i uśmiechnęła się ciepło do szatynki.
- Chcesz coś do picia? - zapytała cicho Hermiona, przywołując koc ze swojej sypialni. Przykryła nim Dracona i Scorpiusa, odgarniając z czoła mężczyzny przydługie kosmyki włosów.
- Nie, dziękuje, muszę wracać do domu. Matt pewnie śpi, a Lee ostatnio nie umie spać - odpowiedziała, po czym pożegnała się z Hermioną i teleportowała do siebie. Kobieta westchnęła cicho i skierowała się w stronę schodów. Jednak wiedziała, że kanapa jest na tyle niewygodna, że rano Draco będzie miał problem z normalnym funkcjonowaniem. Kucnęła przy kanapie i pogłaskała go po policzku, uśmiechając się lekko, kiedy wtulił go w jej dłoń.
- Draco - szepnęła do jego ucha, wiedząc, że to na pewno go obudzi. Mruknął cicho i uchylił powieki.
- Daj spać, kobieto - poprosił cicho, naciągając koc mocniej na siebie i chłopca.
- Chodź do łóżka.
- Proponujesz mi coś? - wymruczał, podnosząc się delikatnie z kanapy i uważając aby nie obudzić Scorpiusa. Skierował się do jego pokoju i ułożył uważnie na łóżku. Chłopiec przytulił do siebie pluszowego smoczka i mruknął cicho, kiedy Draco pocałował go w czoło.
- Dobranoc, tato - usłyszał jego senny głos, kiedy zamykał drzwi, wychodząc z pokoju.
- Dobranoc, kochanie - odpowiedział, uśmiechając się do chłopca, który podniósł głowę, odzywając się do niego. Posłał mu szeroki uśmiech i położył się z powrotem. Draco wszedł szybko do sypialni Hermiony, jednak kobieta zamknęła się w łazience, biorąc prysznic. Przeczesał swoje przydługie włosy i wszedł do łazienki. Uśmiechnął się do siebie zamykając drzwi kabiny i całując nagie ramie szatynki.
//~¤~\\
Harry przekręcił się na drugi bok, próbując zasnąć, jednak od kilku godzin nie potrafił. Na dworze robiło się powoli jasno, a zegar jego budzika wskazywał czwartą szesnaście.  Przytulił do siebie poduszkę, zaciskając powieki. Zapadając w krótki sen, poczuł na swoim czole delikatny pocałunek i muśnięcie czyjeś dłoni na swoim nagim torsie. Mruknął cicho, marszcząc nos na delikatne łaskotanie długich włosów. Wciągnął do płuc tak dobrze znany mu zapach ulubiony zapach perfum Pansy i swoich własnych, utrzymujący się na jego koszulce, w której zawsze spała.
Siedział na trawie, pijąc whisky wprost z butelki. Blaise, zajmujący miejsce obok niego, odchylał głowę w tył, cicho mrucząc. Księżyc na niebie rzucał na nich delikatnie światło. Siedzieli na błoniach Hogwartu, obserwując gwiazdy. - Wiesz, że to był najgorszy pomysł? - zapytał lekko pijanym głosem, patrząc na Zabiniego z mgiełką w oczach. - Wiesz, że był najlepszy - odpowiedział, klepiąc go po plecach. - Ale Malfoy ją kochał. Hermiona jest teraz w ciąży i to dziecko... - Nie powinno się urodzić. - Jak możesz tak mówić o dziecku twojego przyjaciela? - zapytał cicho, kręcąc głową. - To był znakomity pomysł i ty o tym wiesz. - Ona mnie znienawidzi jak tylko się dowie. - Przesadzasz - mruknął lekceważąco i poklepał go ponownie po plecach. 

Siedząc na błoniach Hogwartu zawsze czuł błogi spokój. Od zawsze było to jedyne miejsce, w które przychodził, chcąc pomyśleć czy uspokoić się. Jednak patrząc na postać dziewczyny nie czuł spokoju. Ogarniało go przerażenie. Czuł jak sztywnieją mu nogi, a serce przyspiesza rytmu. Pansy pochylała się nad nim, przyciskając usta ostatni raz do jego warg w delikatnym pocałunku. Odeszła od niego, zostawiając za sobą tylko zapach jej perfum i jego proszku do prania.
Obudził się gwałtownie, przytulając policzek do brzucha Pansy. Westchnął cicho, kiedy kobieta przebiegła palcami przez jego włosy, dotykając delikatnie jego policzka. Podniósł głowę i uśmiechnął się blado, widząc uśmiech brunetki. Podciągnął się do góry i pocałował delikatnie jej usta.
- Zostań ze mną - szepnął, opierając czoło o jej bark, wciąż mając zamknięte oczy.
- Nigdzie się nie wybieram, Harry - odpowiedziała, starając się podnieść głowę Pottera, aby na niego spojrzeć. Jednak zamiast tego poczuła na swoim dekolcie jego łzy. - Harry, co jest?
- Miałem zły sen. Zostawiłaś mnie i nie mogłem z tym nic zrobić. A to tak boli - wyjaśnił, nie przestając płakać. Pierwszy raz od dawna czuł się bezsilny i to go dobijało. Potrzebował odzyskać kontrole, której mu zabrakło.
- To tylko zły sen. Nie zostawię cie.
- Robiłem okropne rzeczy. Jeszcze w szkole założyłem się z Marcusem, że się z tobą prześpię. Potem zabrałem Scorowi ojca, bo z Blaisem mieliśmy problemy z Emily, potem uciekłem od Ciebie, kiedy chciałaś ode mnie poważnego związku.
- Nie mam ci nic za złe.
- Ale teraz mógłbym mieć syna, który kochałby mnie bez względu na wszystko.
- Przestań, Harry. Masz dopiero dwadzieściacztery lata. Całe życie przed tobą - szepnęła, patrząc uważnie na jego twarz. Pokiwał powoli głową, jednak wiedziała, że próbuje ją oszukać. Uśmiechnął się delikatnie i podniósł z łóżka, ocierając swoje policzki. Wyszedł z pokoju, zabierając wcześniej ubrania z szafy. Pansy westchnęła cicho i wyszła z łóżka. Nienawidziła tego, jak bardzo uparty był  Harry. Zeszła do kuchni, gdzie przy blacie stał Teddy, próbując dosięgnąć szklanki. Podeszła do szafek i wyjęła jedną za szklanek. Podała ją chłopcu, uśmiechając się lekko. 
- Dziękuję - mruknął, przecierając oczy. Usiadł przy wyspie kuchennej i nalał do szklanki soku. - Gdzie tata? - zapytał cicho, patrząc uważnie na kobietę.
- W łazience, zaraz zejdzie - odpowiedziała, siadając naprzeciwko niego z kubkiem kawy. Od kiedy tylko zamieszkała z Harrym, Teddy był dla niej opryskliwy. Traktował ją jak największe zło na świecie. Harry zszedł po kilku minutach, ubrany w czarne rurki i białą koszule. Pocałował chłopca w głowę i uśmiechnął się do niego.
- Tato? - odezwał się Teddy, kiedy Harry odszedł do blatu.
- Mhm?
- Pójdziemy do cioci?
- Nie mogę dzisiaj. Mam za dużo pracy - stwierdził, posyłając mu przepraszający uśmiech.
- Ale obiecałeś - zawołał oburzony.
- Teddy, mam prace. Musisz to zrozumieć - oznajmił spokojnie.
- Gdyby ona czegoś od ciebie chciała, to byś to zrobił - krzyknął i wybiegł z kuchni. Harry westchnął cicho i usiadł obok Pansy.
- Chyba lepiej, żebym się wyprowadziła - stwierdziła, unikając jego wzroku.
- Hej, jeszcze chwile temu mówiłaś, że mnie nie zostawisz, a teraz...
- Ale Teddy mnie tu nie chce. Poza tym wcale cie nie zostawiam.
- Oh, serio? Będziesz się przejmowała tym, że sześciolatek ma swoje humorki?
- Tak byłoby lepiej - stwierdziła, posyłając mu blady uśmiech i podnosząc się ze swojego miejsca. Pocałowała go delikatnie w usta i wyszła z pomieszczenia. Chciała tylko dobrze dla swojego ukochanego.

 ~~`^`~~
Dzień dobry. Jak tam weekend? Przepraszam, że tak późno. Następny postaram się dodać do soboty. 
Pozdrawiam, Alex_x.

2 komentarze:

  1. Super rodział! Trzymający w napięciu. Czekam na nastepny 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo cudo cudo przeczytałam dzisiaj całą pierwsza część. Teraz druga i czekam na kolejny rozdział 👄👄

    OdpowiedzUsuń