wtorek, 16 lutego 2016

Rozdział 47.

Hermiona obudziła się kilka minut po siódmej. Miejsce obok niej było puste, a na poduszce, na której spał Draco leżała tylko kartka. Podniosła się na łokciach i złapała kartke. Poznała równe pismo Malfoy'a.
Hej, Skarbie.
Przepraszam, że piszę ten list, ale nie chciałem patrzeć, jak płaczesz, kiedy będę musiał już iść. To byłoby zbyt trudne. Na moim biurku leży szkatułka. Weź ją i zatrzymaj. Nie próbuj oddawać jej moim rodzicą czy Angelice. Za tydzień trafi na Twoje łóżko i nie będziesz mogła jej z tamtąd zdjąć, dopóki nie pogodzisz się, że to co jest w środku należy do ciebie. Wiesz jak bardzo Cie kocham, prawda? Mam nadzieję, że tak. Nie potrafiłem Ci powiedzieć tego prosto w oczy. Przepraszam, ale łatwiej mi napisać to w liście, wiedząc, że nie spojrzysz na mnie z pogardą w oczach.
Zakochałem się w Tobie, kiedy pierwszy raz spojrzałem na Ciebie na dworcu. Byłaś taka idealna. Odbiegałaś od wszystkich dziewczyn, jakie otaczały mnie w dzieciństwie. Starałem się zapomnieć, bo wiedziałem, że to nieodpowiednie. W czwartej klasie natknąłem się na pamiętnik mojego pra-któregoś dziadka. Był z Twoją babcią i chcieli uciecz, ale rodzice im nie pozwolili i rozdzielili ich. Dlatego tak bardzo nasze rodziny się nienawidzą. Cóż chciałem Ci powiedzieć, że zawsze bym o Ciebie walczył. Zawsze, gdziekolwiek bym był. W trakcie wojny, postanowiłem, że jeśli przeżyję, to Cie zdobędę. Ale teraz wiem, że to Ty zdobyłaś mnie, pewnie nawet nieświadomie.
Przepraszam, że żegnam się z Tobą w taki sposób, ale inaczej nie potrafię. Mam nadzieję, że ułożysz sobie życie. Kocham Cię.
Zawsze Twój,
Draco.
Poczuła jak po policzkach płyną jej łzy. Obiecał, że tak jej nie zostawi. Nie mógł jej tak okłamać. Przebrała się szybko i zaprała swoje rzeczy, poczym teleportowała się do swojego domu. Chciała pobyć sama, a doskonale wiedziała, czym skończyłoby się, gdyby tylko wróciła pieszo. Stanęła w swoim pokoju i od razu zrzuciła z siebie kurtke i buty. Położyła się na łóżku, przyciskając policzek do poduszki. Z oczu wciąż wypływały jej łzy. Nie mogła uwierzyć, że chłopak, którego naprawde pokochała, musiał od niej odejść.
- Hej, słoneczko, co się stało? - usłyszała delikatny głos brata. Podniosła głowę i zauważyła mężczyzne stojącego w progu jej pokoju.
- Draco - jęknęła, z powrotem kładąc głowę na poduszce.
- Co on ci zrobił? - zapytał, siadając szybko obok siostry na łóżku.
- On... dostał wyrok i musiał iść z Ministertwem do siedziby... On nie może umrzeć - zapłakała, wtulając się w tors brata. Matt patrzył zaskoczony na Hermionę, starąc się pozbierać myśli.
- Wszystko będzie dobrze, tak? Jesteś silna. Masz mnie, rodziców, przyjaciół...
- Przestań. Przecież on umrze - oznajmiła, zanosząc się głośniejszym płaczem. Matt bezradnie zacisnął powieki i potarł plecy Hermiony, starając się ją jakoś uspokoić. Wiedział, że to może być cholernie trudne zadanie.
||¤៛¤||
- Hej, ale musisz przyznać, że to słodkie - zaśmiała się, idąc przez park. Trzymała go za ręke, splatając razem ich palce.
- Taa, przesłodkie. Zupełnie jakbyś utopiła papryczke chilli w czekoladzie. Gorzkiej w dodatku - mruknął, całując ją w skroń.
- Jesteś beznadziejny - oznajmiła, jednak uśmiechnęła się do niego delikatnie. Spacerowali od godziny, wspominając film, na który poszli w ramach randki.
- Za to mnie kochasz - przypomniał, śmiejąc się cicho, widząc jak przewraca oczami.
- Oj, Draco, zero w tobie romantyzmu.
- Poważnie? Zrobie sobie tatuaż z twoim imieniem i wtedy mi powiedz, że jestem nieromantyczny.
- Zrobiłbyś dla mnie tatuaż? - pisnęła zaskoczona, patrząc na niego z szerokim uśmiechem.
- Dla ciebie wszystko, kochanie - oznajmił. Pociągnął ją w strone studia tatuażu, gdzie spędzili następne dwie godziny. Hermiona podniecona siedziała na krzesełku tuż obok fotela, na którym siedział Draco, patrząc na nią z niedowierzaniem. Była pierwszą dziewczyną, która lubiła tatuaże. On zdecydowanie je uwielbiał. Spojrzał na napis na swoim lewym przedramieniu. Obok Mrocznego Znaku, wzdłuż długości przedramienia ciągnął się idealny, czarny napis 'Always You', w którym od razu się zakochał.
- To teraz ty, co? Zrobię wam dwa w cenie jednego - zaproponował tatuażysta, uśmiechając się szeroko na widok przestraszonej miny szatynki.
- Ale to boli - jęknęła. Draco objął ją ramieniem, przyciskając do siebie.
- Nie boli, ale jeśli nie chcesz, to w porządku, słonko.
- A mogę jakiś mały na nadgarstku? - zapytała cicho. Mężczyzna skinął głową. Hermiona skończyła ze znakiem nieskończoności i imieniem swojego chłopaka na wewnętrznej stronie nadgarstka.
||¤៛¤||
Hermiona podniosła się z łóżka, przecierając oczy. Bolała ją głowa, a pod powiekami czuła łzy. Chociaż przepłakała prawie pół dnia, wciąż chciało jej się płakać. Wyszła ze swojego pokoju i skierowała się do kuchni. W pomieszczeniu siedział Matt, trzymając w dłoniach kubek z parującą herbatą. Za oknem panował mrok i jedynym źródłem światła w kuchni była lampka z piekarniku, gdzie piekło się jakieś ciasto. Dziewczyna podeszła do stołu i usiadła naprzeciwko brata. Mężczyzna podniósł na nią wzrok, posyłając słaby uśmiech.
- Rozmawiałem z Harrym... - zaczął, przeczesując włosy.
- Wrócili już? - zapytała zdziwiona. Szatyn skinął powoli głową i westchnął cicho.
- Lepiej będzie jeśli dowiesz się tego ode mnie, a nie kogoś innego - oznajmił i podniósł się ze swojego miejsca. Kucnął tuż przed siostrą i dotknął jej dłoni. - Nikt nie wie gdzie jest Draco, ale Ministerstwo uznało go za zmarłego, ponieważ z miejsca, w którym byli nic nie zostało. Szczegóły opowie ci Harry, ale prosili mnie, żebym powiedział ci, że Draco nie żyje - szepnął. Hermiona spojrzała na niego ze łzami w oczach i przytuliła się do niego mocno. Podniósł się, wstając z dziewczyną w ramionach. Chwycił ją za uda i podniósł do góry, chcąc aby objęła go nogami w pasie. - Chelernie mi przykro, maleńka - stwierdził, głaszcząc ją delikatnie po plecach. Skinęła sztywno głową i odsunęła się od brata. Nie patrząc na mężczyzne wyszła z kuchni, kierując się do holu. Założyła na siebie szybko buty i kurtke i teleportowała się. Dolina Godryka wyglądała idealnie, szczególnie zimą. Przechodząc przez alejki wioski, patrzyła na okna domów. Kiedyś chciała tu zamieszkać. Widziała to jako miejsce, które mogło być idealne dla niej i jej rodziny. Ale teraz została tylko ona. Wchodząc na cmentarz, od razu rzuciła się jej w oczy sylwetka Harry'ego, który stał przy grobie swoich rodziców.
- Właśnie sobie uświadomiłem, że mimo, iż wojna skończyła się pół roku temu, wciąż umierają przez nią ludzie - mruknął, kiedy tylko stanęła obok niego. Nie musiał nawet na nią patrzeć, aby wiedzieć, że to ona. Wyczuwał ją z daleka. Jakby od zawsze wiedział, że ona tu przyjdzie i tylko na nią czekał.
- On naprawde nie żyje? - zapytała cicho, opierając się o jego ramie. Przymknęła powieki, patrząc na grób rodziców chłopaka.
- Nie wiem. Chyba łatwiej im było stwierdzić to, niż szukać przyczyny tego, że od tak się rozpłynął. Byłem pewny, że wychodzę ostatni, ale kiedy tylko spojrzałem przed siebie, będąc już na zewnątrz jego nigdzie nie było. Blaise szukał go w okolicy i nic.
- Nie mam już nic - szepnęła, przytulając się do Harry'ego.
- Masz mnie i obiecuję, że będzie dobrze.
||¤៛¤||
Dzień dobry. Na wstępie pragnę Was bardzo przeprosić za moją nieobecność, jednak nie miałam dostępu do internetu. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
I cóż... właśnie zbliżyliśmy się do końca. Zostaje tylko Epilog. Patrząc z perspektywy na to opowiadanie, jestem cholernie dumna, że je rozpoczęłam i doprowadziłam do końca.
Epilog postaram się dodać na początku przyszłego tygodnia.
Pozdrawiam,
Alex_x.
PS Przepraszam za błędy.

1 komentarz:

  1. Ty znajdę cię i wybije ci z tej główki pomysł żeby kończyć to opowiadanie. Rozdział świetny aż się
    popłakałam czytając list ale coś mi tu nie gra przecież oni muszą być razem mam nadzieje że w epilogu wszystko naprawisz i będą ze sobą żyli długo i szczęśliwie bo jak nie to ja na twoim miejscu zaczeła bym się bać :). Weny i żeby po napisaniu epilogu powstało nowe opowiadanie

    OdpowiedzUsuń