niedziela, 20 września 2015

Rozdział 33.

Draco szedł do gabinetu McGonagall, próbując jakoś przemyśleć, co ma jej do powiedzenia. Jednak z każdą sekundą tracił pewność siebie. Chciał się też wszystkiego dowiedzieć. Wypowiedział hasło, jakie podała mu Hermiona i wspiął się po schodach. Zapukał do drzwi i wszedł, kiedy usłyszał pozwolenie. Dyrektor siedziała przy swoim biurku, przeglądając jakieś papiery.
- Panie Malfoy, co pan tu robi? - zapytała zaskoczona.
- Przyszedłem pani serdecznie podziękować - oznajmił, patrząc uważnie na kobietę.
- Obawiam się, że nie rozumiem.
- Emily wszystko mi powiedziała. Naprawdę doceniam co zrobiliście. Ale na przyszłość. Nie życzę sobie, aby Zakon za mnie podejmował jakąkolwiek decyzję.
- Czy nie tego chciałeś? Sam wysłałeś to zgłoszenie.
- Pani profesor, z szacunkiem, rozumiem, że wszystko dostawała pani pod nos, ale chociaż ten jeden raz chciałem coś zrobić sam - stwierdził i złapał za klamkę. Chciał wyjść, jednak zatrzymał go głos nauczycielki.
- Nie masz prawa zbliżać się do panny Granger.
- Myli się pani. To ona decyduje, kto ma prawa przy niej być.
- Myślę, że jesteś inteligentnym mężczyzną. Jestem prawie pewna, że Wasi rodzice nigdy nie zaakceptują tego związku.
- Nie obchodzi mnie kto go zaakceptuje, a już szczególnie, że jego nie ma. Niech będzie pani tak miła i nie miesza się w cudze sprawy.
- Ta sprawa dotyczy również Zakonu.
- W porządku. Może być pani pewna, że Hermiona wyjdzie za Weasley'a i z nim stworzy rodzinkę. Niech pani nie będzie śmieszna, mówiąc, że Hermiona byłaby w stanie poczuć do mnie cokolwiek poza współczuciem - warknął i wyszedł z gabinetu. Jak mógł być tak wściekły, żeby tu w ogóle przyjść? Przecież wiedział jak mogło się skończyć to spotkanie, jeśli tylko da się sprowokować. Szybkim krokiem pokonał korytarze i prawie wleciał do gabinetu Angelici. Kobieta siedziała na fotelu, obróconym w stronę okna, sprawdzając jakieś prace. Kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi do środka, przeniosła wzrok na brata.
- Draco, nie mam teraz za bardzo czasu - ostrzegła, jednak blondyn usiadł przed jej biurkiem.
- Potrzebuję pomocy.
- Ty? - zapytała zaskoczona, obracając fotel w jego stronę.
- Nie umiem sobie z czymś poradzić.
- Kochasz Hermionę, ale ona woli Rona.
- Taa. To jest tak dziadosko bolesne. Miałem ją przy sobie, a potem... nie mam nic. Wszystko przepadło razem z nią.
- Draco, w życiu nie można mieć wszystkiego.
- Mówisz tak, mimo że Granger Ci się oświadczył? Czego jeszcze chcesz? - warknął poirytowany. Angelica spojrzała na niego zaskoczona. Skąd on wiedział o jej związku z Mattem?
- Draco...
- Przestań. Właściwie nie wiem po co przyszedłem - stwierdził i podniósł się z miejsca. Wyszedł z gabinetu siostry i skierował się do wyjścia ze szkoły. No jasne, czego on się w ogóle spodziewał? Tylko ty jesteś na tyle głupi i zakochujesz się w nieodpowiedniej dziewczynie, Malfoy - pomyślał. Powinien cieszyć się szczęściem siostry, ale doskonale wiedział, że jeśli ona wyjdzie za brata Hermiony, będzie musiał widywać ją szczęśliwą w każde święta, rodzinne obiadki, czy urodziny Margaret. Bo co tego czy Margaret polubi Hermionę nie miał wątpliwości. Hermiona na pewno będzie jej ulubioną ciocią.
- Hej, Draco, stój - usłyszał za plecami i obrócił się. Pansy biegła w jego stronę, co wydawało się dla niego dość ciekawe, zważając, że na stopach miała ponad piętnastocentymetrowe czarne szpilki. Ubrana była w beżową obcisłą sukienkę do połowy uda, a włosy spływały jej miękko na ramiona. Zlustrował ją wzrokiem i zagwizdał cicho.  
- No, no, aleś się odstrzeliła - mruknął, kiedy stanęła przed nim.
- Nie marzę o niczym innym jak wrócić do dżinsów - oznajmiła, naciągając sukienkę jeszcze niżej.
- Daj spokój. Wyglądasz prześlicznie, Pans - stwierdził i rozłożył ramiona, czekając aż dziewczyna przytuli się do niego.
- Co tutaj robisz? - zapytała cicho, wtulając się w jego tors. 
- Musiałem porozmawiać z McGonagall - odpowiedział, opierając policzek o czubek jej głowy.  
- Tęskniłam.
- Ja też, Robaczku - Pansy uśmiechnęła się na przezwisko. Mówił tak do niej, kiedy byli młodsi, a ona była pewna, że jest w nim po uszy zakochana. Cóż, Draco też kiedyś sądził, że Pansy jest dla niego odpowiednią dziewczyną, którą może pokochać.
- Miałeś do mnie pisać raz w tygodniu - przypomniała mu, udając urażoną.
- Przepraszam, miałem trochę zajęć, ale teraz to nadrobię. Możemy się widzieć, kiedy tylko chcesz.
- A Twoja szkoła?
- Nie ma już szkoły. Jestem wolnym człowiekiem. Robię co chcę, kiedy chcę i jak chcę.
- Draco... - zaczęła dziewczyna, jednak Draco machnął tylko ręką. Przytulił ją mocniej do siebie. Był pewny, że Pansy jest dla niego jedną z najważniejszych osób w jego życiu. Chyba ważniejsi od niej byli rodzice i Angelica.
- Muszę wracać do domu. Przepraszam - szepnął, odsuwając się od niej lekko. Spojrzał na jej twarz i uśmiechnął się delikatnie.
- Brakowało mi Ciebie - oznajmiła. Stanęła tuż przed nim i dotknęła delikatnie jego policzka.
- Wiem, mi Ciebie też - odpowiedział i pocałował ją w policzek. - Do zobaczenia - Pansy posłała mu lekki uśmiech i uścisnęła jego dłoń. Obróciła się i ruszyła w stronę lochów. Draco westchnął cicho, a kiedy dziewczyna zniknęła mu z oczu, szybko skierował się do wyjścia ze szkoły.
||¤៛¤||
Hermiona westchnęła cicho i usiadła na łóżku w sypialni Rona. Chłopak stał tuż przed nią z rękoma założonymi na piersi. Patrzył na nią groźnie, a pod jego spojrzeniem czuła się jak mała dziewczynka, która zbiła ulubiony wazon mamy, a nie osiemnastolatka.
- Gdzie byłaś? - zapytał kolejny raz.
- Nic mi przecież nie jest - oznajmiła, posyłając mu delikatny uśmiech. Uniósł brew i spojrzał na nią z wątpliwością.
- Hermiono, każdy w tym zamku chciał Cie znaleźć. Nikt nie miał pojęcia gdzie jesteś.
- Nie traktuj mnie jak dziecka - warknęła i podniosła się z łóżka. Nie chciała, żeby ktokolwiek ją kontrolował czy traktował jak pięciolatka. Kiedy ruszyła do drzwi, Ron złapał ją delikatnie za rękę i przyciągnął do siebie. Objął ją w pasie i spojrzał w oczy.
- Rybko, nie miałem nic złego na myśli -stwierdził i przytulił ją do siebie. Hermiona podniosła na niego wzrok i zmarszczyła brwi. - Nie chcę się z tobą kłócić - ostrzegł.
- Powiedz mi dlaczego pokłóciłeś się z Harrym  - poprosiła cicho, próbując wykorzystać sytuację.
- A Potter nie może ci powiedzieć? - zapytał zrezygnowany.
- Może, ale chcę to usłyszeć od Ciebie.
- Niech będzie. Potter jest w tobie zakochany. Kiedy zaczęliśmy się spotykać, próbował mi ciebie odebrać. Twierdził, że z nim będzie ci dużo lepiej niż z nim.
- Nie - wyszeptała, odsuwając się od Rona. Cofnęła się w stronę drzwi, chcąc jak najszybciej stąd wyjść. Nie mogła znieść myśli, że wszystko, co mówi Weasley może być prawdą. - Nie - powtórzyła, kiedy Weasley chciał do niej podejść. Wybiegła z jego kwater i pobiegła do swojego dormitorium. Kiedy dotarła pod portret, mający strzec wejścia do środka, pomyślała, że skoro Greengrass jest drugim prefektem naczelnym, jutro cała szkoła dowie się, że wróciła zapłakana. Otarła policzki rękawem bluzki, którą miała na sobie i skierowała się do lochów. Wiedziała, że mogła liczyć na Theodora czy Blaise'a. Kiedy dotarła do celu, poczuła, że temperatura spadła o kilka stopni. Otuliła się ramionami i weszła do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Theodor siedział na kanapie z Blaisem i Ginny, grając z przyjacielem w szafy czarodziejów. Podeszła do niego i usiadła na podłokietniki fotela, na którym siedział. Przeniósł na nią wzrok i znarszczył brwi. Pociągnął ją na swoje kolana i przytulił do siebie. Coraz bardziej zaczynał traktować ją jak siostrę. Martwił się o nią i nie chciał, aby ktokolwiek ją zranił.
- Możemy dokończyć później? - zapytał Blaise'a, na co ten skinął głową. Nott podniósł się, trzymając Hermionę na rękach. Wszedł schodami do swojego dormitorium i postawił dziewczynę na podłodze. - Co się stało? - odgarnął jej włosy z twarzy i spojrzał w załzawione oczy.
- Ron powiedział, że on mnie kocha. Ale on nie może. To wszystko zniszczy. Ja znów będę czuła się wszystkiego winna. Draco też mi powiedział, że mnie kocha,  teraz go nie ma, bo ja jestem tak beznadziejna, że wszystko niszczę - wyjaśniła, próbując powstrzymać łzy, cisnące się jej do oczy.
- Hej, spokojnie. Kto Cie kocha?
- Harry - powiedział i wybuchnęła płaczem. Theodor spojrzał na nią zaskoczony i przytulił ją do siebie.
- To... Nie wiedziałaś? - zapytał, a Hermiona podniosła na niego oczy.
- Skąd miałam niby wiedzieć?
- To wie każdy, skarbie. Jesteś dla niego najważniejsza. Jest gotowy zabić każdego kto cie skrzywdzi. Stara się i nie mnie oceniać jak mu idzie, bo nigdy nie byłem idealnym przyjacielem. Weasley próbuje skłócić cie z każdym z nas i zaczyna od Harry'ego.
- Ale... Harry zachowuje się inaczej. Unika mnie, kiedy chcę pogadać ma inne zajęcia.
- Czasem tak jest. Jak chcesz kogoś chronić, robisz dziwne rzeczy - stwierdził, patrząc w jej oczy. Wiedział, jak bardzo dziewczynie zależało na przyjacielu. Hermiona przytuliła się mocniej do Theodora i oparła głowę na jego ramieniu.

Witam serdecznie z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że Wam się podoba.

1 komentarz:

  1. Super! Zaczęłam wczoraj czytać i bardzo się z tego powodu cieszę! Dużym atutem są regularnie dodawane rozdziały.

    OdpowiedzUsuń