niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 24.

Draco szedł chodnikiem za wysoką blondynką, ubraną w krótką, czarną sukienkę i szpilki pod kolor. Prowadziła go w stronę jego pokoju w kampusie przy uczelni.
- Dziwne, że zaczynasz od połowy semestru - stwierdziła, odwracając głowę w jego stronę. Wzruszył ramionami w odpowiedzi i przyjrzał się jej twarzy. Miała zielone oczy, a wokół nich czarne kreski. Na ustach miała czerwoną szminkę. - Jest wiele osób, które zaczynają semestr nieco później, więc nie musisz się martwić. Będziesz studiował prawo, prawda?
- Zgadza się.
- White jest opiekunem Twojego roku. To niezły skurczybyk, więc lepiej na niego uważaj. Czekaj, co ja Ci miałam powiedzieć?... Staż polega na tym, że dwa dni w tygodniu spędzasz na uczelni, a trzy w kancelarii, którą Ci wybiorą. Jutro z rana zgłoś się do sekretariatu, a tam wszystko ci powiedzą - oznajmiła i przekręciła klucz w drzwiach. Wpuściła go do sporego pokoju z granatowymi ścianami i drewnianymi podłogami. Pokój był niewielki i mieścił w sobie biurko, dwuosobowe łóżko, kanape i dużą szafę. Przy szafie stał jego kufer, a na biurku leżały podręczniki.
- Zostawię cie samego. Pewnie chcesz się rozpakować, czy zapoznać z zasadami - stwierdziła dziewczyna i ruszyła do wyjścia.
- Czekaj - zatrzymał ją Draco. - Nie powiedziałaś jak się nazywasz - zauważył z lekkim uśmiechem.
- Emily Acola - przedstawiła się i zarumieniła się pod spojrzeniem jakie jej posłał. Obiecał sobie, że wróci do swojego dawnego życia. Zapomni o swoim głupim uczuciu do Hermiony. Znów będzie imprezował, bawił się i podrywał wszystkie dziewczyny, które były w jego typie. Jednak czy jego typem nie była niska szatynka z brązowymi oczami? Potrząsnął nieznacznie głową i uśmiechnął się szerzej do dziewczyny.
- Draco Malfoy - odpowiedział.
- W piątek po zajęciach jest impreza z okazji rocznicy otwarcia kampusu. Przyjdź - poprosiła, a blondyn skinął głową.
- Napewno będę - zapewnił, na co Emily uśmiechnęła się i wyszła, życząc mu wcześniej miłego dnia. Draco westchnął cicho i rozpakował swoje rzeczy jednym machnięciem różdżki. Podszedł do biurka i spojrzał na podręczniki, leżące na nim. Przejrzał je szybko i zaśmiał się cicho. To było banalnie proste. Zapomni o Hogwarcie, o Hermionie i o wszystkim innym.
                                     [`∆∆`]
Harry siedział w swoim pokoju i przeglądał podręcznik do transmutacji, próbując znaleźć odpowiednie informacje do wypracowania, jednak 39 stopni gorączki mu to skutecznie utrudniało. Grzebał w książce, nie mogąc skupić się na tekscie. Po piętnastu minutach rzucił książką na biurko i podniósł się z łóżka. Założył na siebie ciemną bluze i wyszedł z pokoju. Zszedł do salonu Gryfonów, gdzie prawie nikogo nie było, co go nieco zdziwiło. Zazwyczaj wieczorami było tu pełno ludzi. Podszedł do kanapy, na której siedziała Emma. Zajął miejsce obok niej i pocałował w usta. Zaskoczona dziewczyna spojrzała na niego i po chwili odwzajemniła jego pocałunek.
- Jak się czujesz? - zapytała, kiedy odsunął się od niej.
- Dobrze, a co?
- Dalej masz gorączke - zauważyła, na co Harry wzruszył ramionami i oparł się o kanape.
- Może mam, może nie. Kogo to obchodzi? Są inne sprawy niż moja gorączka.
- Harry, chodzenie z gorączką jest niebezpieczne.
- Nic minie jest. Nie zrzędź.
- Jesteś niemożliwy - zaśmiała się i oparła głowę o ramie Gryfona. Objął ją ramieniem i odgarnął jej włosy z czoła.
- Mogę mieć do ciebie prośbę? - zapytał i oparł policzek o czubek jej głowy.
- Jasne, że tak.
- Zostaniesz ze mną na noc? - dziewczyna podniosła głowę i spojrzała uważnie na chłopaka. Skinęła lekko głową i pocałowała go delikatnie.
- Chyba powinieneś się położyć - zauważyła. Potter wzruszył ramionami, wywołując śmiech u Emmy. Spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami. Parker musiała przed sobą przyznać, że Harry wyglądał całkiem zabawnie. Próbował zrobić groźną mine, jednak zarumienione policzki całkowicie mu to utrudniały. Wyglądał przesłodko, przez co dziewczyna uśmiechnęła się szerzej.
- Nie gniewaj się już - poprosiła. Harry podniósł się z kanapy i wyciągnął ręke do Emmy, którą dziewczyna po chwili chwyciła. Wziął ją na ręce i ruszył w strone schodów, prowadzących do jego dormitorium. - Ty się naprawde musisz źle czuć.
- Wcale nie - oburzył się i otworzył drzwi swojego pokoju, poczym zamknął je kopniakiem. Postawił Gryfonkę na podłodze i podszedł do szafy, z której wyciągnął swoją niebieską koszulkę i ręcznik. Podał je Emmie, która patrzyła na niego z rozbawieniem. - Dać ci też bokserki? - zapytał z lekkim uśmiechem. Emma spojrzała na niego spod byka i zabrała od niego rzeczy.
- Jesteś niemożliwy - stwierdziła, stając w drzwiach łazienki.
- Zawsze do usług, panno Parker - mruknął, a dziewczyna zamknęła za sobą drzwi. Po chwili Harry słyszał szum wody z prysznica. Usiadł na skraju łóżka i sięgnął do szafki nocnej. Wygrzebał z szafki ródżke i rzucił zaklęcie czyszczące na biurko, poczym wcisnął ją pod poduszke. Nie lubił się z nią rozstawać, chociaż jeśli schodził do pokoju wspólnego zostawiał ją w szafce. Pamiętał jeszcze czasy, kiedy zaraz po wojnie sypiał z nią obok siebie. Ciężko mu było wyzbyć się tego zwyczaju. Sporo zawdzięczał Ginny i Hermionie, które jako jedyne starały się mu pomóc. Emma podeszła do łóżka i spojrzała na Harry'ego ze zmarszczonymi brwiami.
- Stało się coś? - zapytała.
- Nie, zamyśliłem się tylko - mruknął i pociągnął ją na swoje kolana. Objęła ramionami jego szyję.
- Nie idziesz pod prysznic?
- Zaraz.
- Jakoś dziwnie czuję w Twoim pokoju.
- Bo?
- Bo jesteś Wybrańcem, wielkim Chłopcem, który przeżył?
- A nie mogę być zwykłym chłopakiem?
- Żartowałam tylko, Harry. Nie bądź taki - zaśmiała się, wplątując palce we włosy Gryfona. Nachyliła się nad nim i pocałowała w usta. Chłopak objął Parker w talii i pogłębił ich pocałunek. Po chwili oderwała się od niego i zaczęła całować jego szyje. Obrócił się na łóżku, kładąc dziewczyne na materacu i sam pocałował ją w policzek.
- Idę pod prysznic - oznajmił i podniósł się z miejsca, aby wyjść do łazienki.
- Poważnie? - zawołała za nim Emma i podniosła się na łokciach. Kiedy usłyszała szum wody, opadła z powrotem na materac i westchnęła cicho.
                                        [`∆∆`]
Hermiona podniosł głowę z poduszki i spojrzała na zegarek, stojący na szafce nocnej. Dopiero 3 nad ranem. Poczuła jak po policzkach lecą jej łzy. Podniosła się do pozycji siedziącej i otuliła szczelnie kołdrą. Jej ciałem wstrząsnął szloch, a ona zakryła dłonią usta, żeby żaden dźwięk się z nich nie wydostał.
- Co się stało, rybko? - usłyszała cichy głos Rona, kiedy objął ją w talii i przycisnął delikatnie do swojego torsu. Zamiast odpowiedzieć, obróciła się twarzą do niego i wtuliła w jego ramiona. Położyła głowę na jego barku i zapłakała cicho. Chłopak pogłaskał ją po plecach i nachylił. - Wszystko będzie dobrze, skarbie - szepnął jej do ucha. - Nie płacz, prosze. To był tylko zły sen.
- Boję się ich - wyznała cicho.
- Wiem. Jakoś sobie z nimi poradzisz. Jesteś moją silną Gryfonką, no nie? - uśmiechnął się lekko, a Hermiona kiwnęła głową, również delikatnie się uśmiechając.
- Przepraszam.
- Nie masz za co. Dać ci eliksir słodkiego snu?
- Nie chcę. Poprostu mnie przytul - Weasley położył się z powrotem na łóżku i przytulił Gryfonkę do siebie.
- Śpij już. Rano masz zajęcia - przypomniał i pocałował ją w czubek głowy.
Hermiona leżała z głową na ramieniu Rona przez kilkanaście minut, dopóki chłopak na powrót nie zasnął. Ubrała na siebie bluzę, wyśliznęła się z jego pokoju i przeszła do gabinetu, zamykając za sobą najciszej jak potrafiła drzwi.  Podeszła do jego biurka, gdzie wszędzie walały się jakieś papiery, które musiały być zadaniami domowymi uczniów. Przejrzała je wszystkie i natrafiła na otwartą koperte. Niepewnie wyjęła z niej kartke i rozwinęła.
Szanowny, panie Weasley,
Z przyjemnością zawiadamiamy, że pańskie zamówienie zostało zrealizowane przed terminem, dlatego wysyłamy je w przesyłce, do której dołączone zostało niniejsze pismo.
Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszej firmy.
Z poważaniem, Alan Swith, przedstawiciel firmy Eliksir na wszystko.
Hermiona ze zmarszczonymi brwiami przyglądała się listowi. Po co Ron kupował jakieś eliksiry, skoro mógł poprosić o niego Slughorna? Odłożyła go z powrotem na miejsce i rozejrzała się w poszukiwaniu eliksiru lub paczki. Otworzyła szafkę i przejrzała jej zawartość. To samo zrobiła z wysuwanym blatem, a także szufladą. Tuż za stertą papierów znalazła fiolke z fioletowym eliksirem. Schowała ją do kieszeni bluzy i zamknęła szuflade. Do gabinetu wszedł Ron za zdziwioną miną.
- Co ty robisz? - zapytał, opierając się barkiem o framuge drzwi.
- Nie mogę zasnąć i chciałam coś poczytać, ale nigdzie nic nie znalazłam - odpowiedziała szybko.
- Oh, no jasne, że szukałaś książki. Ale chyba nie zauważyłaś, że za plecami masz regał - obróciła głowę, przeklinając w myślach, że była na tyle głupia.
- Masz może książke z eliksirami?
- Po co Ci?
- Mam jutro test i dokońca nie znam składu eliksiru pieprzowego.
- Jak zawsze wszystko musisz wiedzieć najlepiej, co?
- Znasz mnie - zauważyła, uśmiechając się delikatnie. Ron podszedł do niej i wyciągnął z regału odpowiednią książke, którą podał Hermionie. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i przytuliła, uważając na fiolkę w kieszeni.
- Chodźmy do sypialni - poprosił, na co szatynka skinęła głową i wyszła z gabinetu. Weasley omiótł spojrzeniem pomieszczenie i ruszył za dziewczyną.
- Pewnie chcesz spać, więc może ja posiedzę sobie w salonie - zaporoponowała.
- Nie, wole jak jesteś obok - uparł się, na co Granger pokręciła głową ze śmiechem, jednak weszła do sypialni, gdzie ściągnęła z siebie bluze i ostrożnie odłożyła ją na oparcie fotela. Położyła się do łóżka, przykryła kołdrą i wzięła za przeglądanie podręcznika. Ron ułożył się obok niej i już po kilku minutach znowu spał. Hermiona przewertowała książke, szukając eliksiru, odpowiadającemu kolorowi temu, który znalazła u Weasley'a. Było ich kilka i rzaden nie był identyczny. Z cichym westchnieniem odłożyła książke na szafkę nocną i wyłączyła lampke. Położyła się na boku i spróbowała zasnąć, jednak tajemniczy eliksir nie dawał jej spokoju. Obiecała sobie, że jutro dowie się do czego ma służyć.

     Tak jak obiecałam, kolejny rozdział na czas. Jutro wyjeżdżam na wakacje i nie wiem czy będę miała dostęp do internetu. Niby w hotelu jest wi-fi, ale nigdy nie wiadomo, więc następny rozdział może ukazać się dopiero za dwa tygodnie.
Pozdrawiam,
Alex_x.

2 komentarze:

  1. Kurde, dziewczyno!
    Czemu urwałaś w takim momencie? :c
    Pisz szybko nowy rozdział i go wstawiaj!

    Pozdrawiam,
    Andromeda

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Coraz bardziej zaczyna mnie ta historia wciągać. Mam nadzieję, że szybko dodasz rozdział. Wenyyy!!!
    Patrycja.
    Udanych wakacji!!!

    OdpowiedzUsuń