niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 21.

Hermiona siedziała w bibliotece i czytała kolejną książke do wróżbiarstwa. Jak zwykle miała problem z napisaniem durnego eseju. Przeklinała cicho na McGonagall. Theodor śmiał się z niej pod nosem. Była zabawna, kiedy coś jej nie wychodziło.
- Mogę Ci pomóc - zaproponował, siadając tuż obok niej. - Dla mnie to żaden kłopot, a ty będziesz miała czas na esej z czegoś innego.
- Naprawdę mógłbyś to zrobić? - zapytała z nadzieją w głosie, podnosząc głowę na chłopaka. Uśmiechnął się do niej i zabrał jej pergamin, poczym zabrał się za pisanie.
- Co się dzieje między tobą a Draco?
- Nie wiem - mruknęła, zdając sobie sprawę, że Nott widzi znacznie więcej niż ktokolwiek inny. Draco wiedział jak go oszukać, ale ona nie miała o tym pojęcia.
- Chodzi Ci o jego wyjazd?
- Nie. Ja i on... my do siebie nie pasujemy.
- Przez dwa miesiące wydawaliście się szczęśliwi.
- Naprawdę nie chcę na ten temat rozmawiać, Theodor, więc może daj już spokój, dobrze?
- Mówisz zupełnie jak Draco - oznajmił i przewertował książkę, na lekcje, gdzie Hermiona non stop się gubiła. - Wieczorem ci przyniosę to zadanie.
- Ratujesz mi życie - oznajmiła.
- Super, ale nie lubię jak ktoś siedzi mi nad głową.
- Mam iść?
- Byłoby fajnie. Przyniosę Ci ten esej przed kolacją.
- Dziękuję, Theo - powiedziała i podniosła się z miejsca. Pocałowała chłopaka w policzek i posłała mu lekki uśmiech, na który odpowiedział.
                                        ฯฯθθฯฯ
Ginny szła korytarzem Hogwartu z zamyśloną miną. Mijało ją wielu uczniów, którzy wogóle nie zwracali na nią uwagi. Chciała z kimś pogadać, a jedyna osoba, której mogła zaufać, była zajęta. Po kilku minutach wpadła na Blaise'a, który ze zdziwieniem wpatrywał się w jej twarz, łapiąc za ramiona. Nie była pewna, czemu poszła do lochów, ale kiedy spotkała Zabiniego, poczuła, że chyba jego chciała spotkać.
- Co ty tutaj robisz, ruda? - zapytał, trzymając ją dalej za ramiona.
- Nie wiem - przyznała, patrząc w oczy chłopaka. Miały tak ciemny odcień brązu, że wydawałoby się, że są czarne.
- Nie powinnaś sama chodzić po lochach - stwierdził.
- Jestem z tobą, więc chyba nic mi nie będzie, prawda?
- Chyba tak, ale lepiej chodź do mojego dormitorium - zaproponował, a dziewczyna skinęła delikatnie głową. Blaise objął ją ramieniem, a Ginny oplotła go rękoma w talii. Poprowadził ją w kierunku jednej ze ścian i dotknął końcówką różdżki marmuru, a pochwili ściana ukazała przejście do salonu Ślizgonów. Przepuścił dziewczynę i wszedł zaraz za nią. Poprowadził ją do swojego dormitorium. Jednak, żeby się tam dostać musieli minąć Astorie i jej koleżaneczki, siedzące na kanapach tuż obok schodów.
- Blaise, skarbie, nie sądzisz, że Pansy mogłaby być zazdrosna, gdyby dowiedziała się jak umilasz sobie czas? - zachichotała Greengrass. Blaise posłał jej wściekłe spojrzenie i wszedł po schodach, ciągnąć Weasley za ręke. - Słyszałaś, Mili, że Potter znów jest wolny? - zapytała głośno Astoria, aby Gryfonka ją usłyszała. Rudowłosa zacisnęła pięść na ręce Blaise'a.
- Nawet nie warto ich słuchać - stwierdził chłopak.
- Ale one mają racje. Harry się znudził i koniec.
- Naprawde mi przykro, ale to co one mówią nie powinno cie ruszać. Szczególnie, że żadna z nich nie ma bladego pojęcia o normalnym związku - oznajmił i otworzył przed Ginny drzwi jego dormitorium. Weszła do środka, a jej oczom ukazał się ogromny bałagan. Po podłodze walały się rozrzucone koszulki czy spodnie. Na biurkach leżały kulki papierów i pergaminy. Pościele były porozrzucane na całych powierzchniach łóżek.
- Ładnie tu masz - zakpiła, posyłając chłopakowi delikatny uśmiech.
- To nie tylko mój bałagan. Theodor też tu rezydentuje.
- Faceci to bałaganiarze.
- Kobiety też nie są lepsze. Usiądź sobie - zaproponował, sprzątając swoje łóżko. Ginny usiadła na brzegu i spojrzała na chłopaka, który zbierał swoje koszulki z podłogi.
- Chcesz porozmawiać czy wolisz się przytulać? - zapytał z lekki, uśmiechem, wrzucając ciuchy do jedenj z szuflad komody.
- A pogadasz ze mną?
- Jeśli tylko chcesz - oznajmił, siadając obok Gryfonki.
- Harry się mną znudził i postanowił zabawić z Parker. Ot i cała historia.
- Parker jest dość ładna - zauważył Blaise, kładąc się na materacu.
- Toś mnie pocieszył - mruknęła, idąc w ślady Ślizgona.
- Nie chciałaś tego. Ale mogę Ci powiedzieć, że dziwię się Harry'emu. Parker jest ładna, jednak ty jesteś ładniejsza.
- Proszę cie weź ze mnie nie kpij.
- Ruda, Ruda. Nie wszyscy tylko kpią - zaśmiał się cicho. Ginny prychnęła tylko w odppwiedzi i spojrzała w sufit.
                                          ฯฯθθฯฯ
Draci stał przy swojej szafie w dormitorium i pakował ciuchy do kufra. Przeklinał sam siebie za to, że nie zabrał się za pakowanie wcześniej. Wrzucał ciuchy do kufra byle jak, żeby potem rzucić odpowiednie zaklęcie. Po kilkunastu minutach w jego pokoju pojawił się Blaise niosąc butelkę Ognistej i paczkę w chipsami. Rzucił się na idealnie pościelone łóżko blondyna, który posłał mu wściekłe spojrzenie.
- Zluzuj, Smoku. Robimy imprezkę, więc dobrze by było, gdybyś się pojawił - stwierdził Zabini, podnosząc głowę z łóżka.
- Mam sporo do spakowania - oznajmił Draco, nie przerywając swojej poprzedniej czynności.
- Stary, zrobisz to jutro. Dziś się zabawimy.
- Nie mam ochoty, Blaise - warknął Malfoy, odwracając się w stronie przyjaciela.
- Weź się nie zachowuj jak staruszek, człowieku. Bierz dupe i idziemy.
- Zabini, czego w słowie ,,nie" nie rozumiesz?
- Ciebie. Nawet Theo się zgodził, ale ty masz jakiś problem.
- Dobra, niech Ci będzie - poddał się blondyn i zamknął szafe. Blaise uśmiechnął się do przyjaciela i podniósł z miejsca. Razem z Draconem ruszyli do wyjścia z Pokoju Wspólnego, aby udać się do salonu Ślizgonów. W lochach panowała idealna cisza, co było dość nietypowe. Ślizgona nigdy nie lubili ciszy. Blaise przepuścił Malfoy'a w przejściu do salonu i ruszył za nim do swojego dormitorium. W pokoju czekali na nich prawie wszyscy. Dzięki zaklęciom Hermiony był on znacznie większy, łóżka zostały zmienione w kanapy i stoliki, a szafy w wielki, magiczny barek, który podawał wszystko czego sobie ktoś zażyczył. Hermiona stała przy oknie, ubrana w czarną sukienkę na trzy-czwarte rękawa i czarne baletki. Uśmiechnęła się delikatnie do blondyna, który odpowiedział tym samym. Blaise popchnął przyjaciela do jednej z kanap i wyczarował każdemu szklankę z Ognistą.
Po trzech godzinach na środku pokoju tańczyło całkiem sporo par. Draco siedział na kanapie, czekając na Blaise'a, który tańczył z Ginny kolejny, wolny taniec. Nudziło go to, jednak nie wychodził. Nie miał ochoty, żeby Zabini przylazł do jego pokoju i marudził, że znowu nie dotrzymuje obietnic.
- Hej, co tak myślisz? - zapytała Hermiona, siadając tuż obok niego z uśmiechem na ustach.
- Wcale nie. Ty tu jesteś od tego - zaśmiał się lekko, opierając barkiem o oparcie kanapy.
- Dzięki, wiedziałam, że mogę na tobie polegać.
- Zawsze i wszędzie.
- Jak się czujesz?
- Super, a ty?
- Całkiem nieźle. Kiedy wyjeżdzasz?
- Jutro rano, więc będę musiał się zaraz zbierać.
- Mogę zabrać się z tobą?
- Jasne, tylko znajdę Blaise'a - stwierdził blondyn, podnosząc się z miejsca. Szybko znalazł przyjaciela w tłumie ludzi i przeprosił go za zbyt szybkie, zdaniem Zabiniego, wyjście z imprezy. Hermiona czekała na niego przy wyjściu. Podszedł do niej i przepuścił w drzwiach, aby mogła wyjść. Ruszył razem z nią korytarzem lochów. Po kilku minutach weszli do swojego Pokoju Wspólnego. Granger chciała pożegnać się z chłopakiem całując go w policzek, jednak ten przekręcił lekko głowę i trafił na usta Gryfonki. Pocałował ją delikatnie, oplatając ramiona w talii. Dziewczyna wplątała palce w jego włosy, przyciągając bliżej siebie. Po chwili odsunęła się od niego z przerażeniem w oczach.
- Przepraszam. Ja nie powinnam... Przepraszam - wyszeptała i wbiegła do swojego dormitorium, zostawiając skołowanego chłopaka samego.

                                             ៛៛ΩΩ៛៛
Przepraszam za tak długą nieobecność, jednak trzecia klasa gimnazjum... trzeba się postarać o dobre świadectwo, a jeszcze wybór następnej szkoły pochłaniał zbyt dużo mojego czasu. Kolejny rozdział pojawi się za tydzień.
Pozdrawiam,
Alex_x.

1 komentarz: